Ostatnie podsumowanie miało miejsce na początku lipca. Minęło więc 2 miesiące, ale przyznam, że dopiero od paru tygodni zaczęło się coś dziać z moimi włosami :D

Przyrost jako taki jest. Niestety nie zmierzę włosów na chwilę obecną, ponieważ w nowym mieszkaniu nie zaopatrzyłam się w centymetr krawiecki. Na pewno za niedługo nadrobię te zaległości.
Sierpniowe zdjęcie jest zrobione
zaraz po farbowaniu. Jak widać postawiłam na
ombre, ale czy żałuję? O tym za chwilkę :)
Włosy zostały podkręcone na prostownicy, więc wizualnie trochę ich uciekło z długości.
Zapewne wiele z Was jest ciekawych, jak mają się teraz moje końce po rozjaśnianiu. Przyznam, że
nie najgorzej.
Są oczywiście trochę
bardziej suche, ale praktycznie tego nie widać. Będę o nie dbała, więc śmiało mogę powiedzieć, iż takie spotkanie z rozjaśniaczem nie wpłynęło na nie szczególnie źle.
Moja nowa fryzura bardzo przypadła mi do gustu, chociaż miałam w planach ciemniejszą górę.
Mimo wszystko myślę, że dobrze się stało, ponieważ linia zejścia koloru w jaśniejszy jest mniej widoczna i wszystko ładnie się stapia.
Za farbowanie zapłaciłam raptem 50 zł, ponieważ oddałam się w ręce koleżanki mojej siostry. Z efektu jestem jak najbardziej zadowolona!
Co się działo w ciągu 2 miesięcy:- Zauroczyłam się w odżywce z
Weledy (ostatnio pożyczyłam ją dla swojej koleżanki, która ma włosy po większych ,,przejściach'' niż moje. Wiecie co się okazało? Jej fryzura została przez nią spuszona. Myślę, że to jednak alkohol zrobił swoje.)
- Przetestowałam olejek z
Weledy i dzięki niemu wiem, że następny olej jaki się u mnie pojawi to ten z orzeszków arachidowych.
- Podcięłam włosy o
1cm. Ku mojemu zdziwieniu
po 5 miesiącach nie potrzebowały praktycznie spotkania z nożyczkami. Ciekawa jestem ile teraz wytrzymają po przygodzie z rozjaśniaczem.
Poza tym nic nowego. Na długości lądował na zmianę
olej kokosowy oraz nowość z Weledy. Zabieram się za testowanie saszetek z
Balea, które nabyłam na wakacjach w jednym z Niemieckich DM'ów. Na pewno napiszę o nich parę słów.
Nieubłagalnie zbliża się rok akademicki... Całe szczęście kolejną przeprowadzkę mam już praktycznie za sobą, więc pozostały mi wyłącznie małe przygotowania.
W planach mam jeszcze wyjazd nad morze. Czy wypali? Zobaczymy!
A jak dla Was rozpoczął się wrzesień? Większość już w szkole :)?