Była to miłość od pierwszego powąchania, która trwa do teraz.
Do tej pory nie miałam styczności z taką formą zapachów, więc na początku nie wiedziałam jak się je ,,obsługuje''.
Z tego powodu, że tak bardzo w nich przepadłam postanowiłam opisać zapachy jakie posiadam i już wypróbowałam:
(zdjęcia zamieszczę z internetu, ponieważ moje babeczki są już ,,ponadgryzane'' i nie wyglądają za uroczo :))
1. November Rain:
Jest to zapach jak na mój nos typowo męskich perfum. Faktycznie kojarzy się z jesienią i chłodniejszymi wieczorami. Rześki, a zarazem nienachalny.
Bardzo go lubię tak samo jak mój TŻ. Na pewno jeszcze niejednokrotnie zagości w moim domu.
Słodki, lekko wiśniowy i otulający. Dla mojej babci kojarzy się z kisielem wiśniowym (:D). Nie jest mdły, ale za to kwiatowy i egzotyczny.
Dla mnie jednak ładniej pachnie przez papierek niż po jego rozgrzaniu. Wówczas jest trochę bardziej sztuczny.
Jest to zapach jak na mój nos typowo męskich perfum. Faktycznie kojarzy się z jesienią i chłodniejszymi wieczorami. Rześki, a zarazem nienachalny.
Bardzo go lubię tak samo jak mój TŻ. Na pewno jeszcze niejednokrotnie zagości w moim domu.
2. Pink Sands:
Słodki, lekko wiśniowy i otulający. Dla mojej babci kojarzy się z kisielem wiśniowym (:D). Nie jest mdły, ale za to kwiatowy i egzotyczny.
Dla mnie jednak ładniej pachnie przez papierek niż po jego rozgrzaniu. Wówczas jest trochę bardziej sztuczny.
3. Lake Sunset:
Ten zapach najmniej mi się podobał. Był za ciężki i przytłaczający. Jest w pewnym sensie nastrojowy, ale im dłużej się pali, tym bardziej mnie męczy. Zdecydowanie nie zachwycił aż na tyle, żebym ponownie do niego wróciła.
4. Waikiki Melon:
Uwielbiam go. Kojarzy mi się z latem i soczystymi, egzotycznymi owocami. Orzeźwiająca mieszanka z zamorskim melonem w roli głównej.
Na pewno go kupię jeśli na dworze znowu się ociepli. Lubię takie energetyzujące zapachy!
Zapach jak dla mnie zbyt proszkowy. Wosk pachnie świeżym praniem, które zostało dopiero wyjęte z pralki.
Przyjemny, ale moim zdaniem nie na dłuższy czas. Lekko męczy, a spodziewałam się czegoś bardziej otulającego.
Jeśli jednak lubicie zapach rzeczy po praniu to jak najbardziej polecam.
Palę go obecnie i przyznam, że bardzo się z nim polubiłam. Czuć tutaj świeżą trawę wiosną. Polne kwiaty i delikatne promienie słoneczne, to coś, co możemy sobie wyobrażać po jego odpaleniu.
Lubię takie niezbyt ostre nuty kwiatowe, więc myślę, że kiedyś do niego wrócę.
W moich zbiorach są jeszcze Turqouise Sky, Cinnamon Stick, Beach Flowers oraz Beach Walk, których jeszcze nie odpalałam.
Wszystkie pachną świetnie, ale już mam chrapkę na jesienno- zimowe nowości.
Swoje babeczki kupiłam w sklepie Homedelight i stąd też zapożyczyłam obrazki.
Macie jakieś godne polecenia woski na chłodne wieczory?
Na pewno go kupię jeśli na dworze znowu się ociepli. Lubię takie energetyzujące zapachy!
5. Fluffy Towels:
Zapach jak dla mnie zbyt proszkowy. Wosk pachnie świeżym praniem, które zostało dopiero wyjęte z pralki.
Przyjemny, ale moim zdaniem nie na dłuższy czas. Lekko męczy, a spodziewałam się czegoś bardziej otulającego.
Jeśli jednak lubicie zapach rzeczy po praniu to jak najbardziej polecam.
6. A Child's Wish:
Palę go obecnie i przyznam, że bardzo się z nim polubiłam. Czuć tutaj świeżą trawę wiosną. Polne kwiaty i delikatne promienie słoneczne, to coś, co możemy sobie wyobrażać po jego odpaleniu.
Lubię takie niezbyt ostre nuty kwiatowe, więc myślę, że kiedyś do niego wrócę.
W moich zbiorach są jeszcze Turqouise Sky, Cinnamon Stick, Beach Flowers oraz Beach Walk, których jeszcze nie odpalałam.
Wszystkie pachną świetnie, ale już mam chrapkę na jesienno- zimowe nowości.
Swoje babeczki kupiłam w sklepie Homedelight i stąd też zapożyczyłam obrazki.
Macie jakieś godne polecenia woski na chłodne wieczory?
ok...skuszę się na 4 i 5 ;))
OdpowiedzUsuńU mnie właśnie pachnie Beach Flowers, o ile nie lubię kwiatowych zapachów, tak ten baaaardzo mi się spodobał :D A Beach Wood jest po prostu cudny <3
OdpowiedzUsuńO ja ślepa, Ty masz Beach Walk, a nie Wood :D Ale ten też jest ładny :D
UsuńWąchałam go właśnie na naszym spotkaniu i też mi się bardzo spodobał. Na pewno go kiedyś kupię! :)
UsuńI pomyśleć, że ja jeszcze ich nie mam :P
OdpowiedzUsuń+Obserwuję i zapraszam do siebie :D
Przepadłaś! :D Ja się trzymam, chociaż wąchałam kilka razy bo u mnie w Piotrze i Pawle są. Ale... nie mam w pokoju miejsca na kominek. Serio. Totalnie nie :D Wszystko tonie w książkach. Więc na razie się wstrzymuję.
OdpowiedzUsuńMam Pinks Sands, cudny zapach :)
OdpowiedzUsuńKochana,
OdpowiedzUsuńPrzepraszamy za dygresję, ale czemu "świnkowy stworek" ??:) To króliczka Pysia:)
Z tych, które opisujesz jestem w posiadaniu November Rain :) rzeczywiście męskie perfumy to jest to co mi przychodzi na myśl gdy się pali :)
OdpowiedzUsuńWczoraj zrobiłam spore zamówienie na 12 wosków, tyle się naczytałam o nich na blogach, że nie wytrzymałam. Jestem ciekawa czy zapachy będą fajne.
OdpowiedzUsuńTeż się obawiałam, że zapachy nie przypadną mi do gustu, ale na pewno Ci się spodobają!
Usuńmyślę o spróbowaniu 5 i 6 :)
OdpowiedzUsuń6 na prawdę polecam, a 5... no średnio mi się podoba, ale kto co woli :)
UsuńOj przydalby sie taki zestaw zapachowy na jesienna szarowke :)
OdpowiedzUsuńTen melon mnie kusi :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam recenzje zapachów Yankee Candle! Akurat nie miałam żadnego z tych, które recenzujesz, ale November Rain brzmi zachęcająco. Czekam z niecierpliwością na następne posty temat wosków YC!
OdpowiedzUsuńNa pewno się pojawią :)
UsuńZauroczyłam się woskami i teraz na pewno tak szybko od nich nie odejdę!
Ja też zauroczyłam się w woskach YC i ostatnio o nich pisałam. Jak na razie midnight jasmine jest moim ulubieńcem.
OdpowiedzUsuń2 będzie mój:D
OdpowiedzUsuńI ja uwielbiam woski zapachowe, niestety mój TŻ non stop na nie narzeka i psika;)
OdpowiedzUsuńOjej to źle...
UsuńMój całe szczęście je lubi tak samo jak ja!
Póki mam synka małego muszę się obejść ze smakiem z zapachami :(
OdpowiedzUsuńCo fakt to fakt. Z czasem jednak na pewno oboje będziecie się nimi delektować :)
Usuńten melonowy musi pachnieć cudownie! uwielbiam takie energetyzujące, owocowe zapachy, które kojarzą się z latem :)
OdpowiedzUsuńpóki co z YC mam jedynie świeczuszkę o zapachu True Rose, ale na pewno kolejnym zakupem będzie któryś z wosków .. ;)
ja miałam melona i był sliczny :)
OdpowiedzUsuńsą cudnowne <3
OdpowiedzUsuńKurczę, wszyscy tak zachwalają te woski a ja nadal nie mam swoich :C
OdpowiedzUsuńCoś nie mogę uwierzyć w te woski. Pewnie nie uwierzę, do póki nie powącham ;x Mam nadzieję, że się nie obrazisz, ale otagowałam Cię w notce :> http://hungryhair.blogspot.com/2013/10/tag-niewosowa-notka.html
OdpowiedzUsuńte woski są wszędzie :D
OdpowiedzUsuńSzczerze się nie dziwę.
UsuńJa się w nich zakochałam :D
Ty wiesz, że ja jeszcze nie miałam żadnego wosku z YC ;P
OdpowiedzUsuń"wish" się pisze przez "h".
OdpowiedzUsuńDziękuję za wskazanie literówki :)
Usuń