niedziela, 17 maja 2015

Historia o tym jak polubiłam bieganie oraz pierwszy dezodorant bez aluminium, który działa

Jak już wspominałam w poprzednim poście po głowie chodziła mi myśl napisania o tym, jak osoba, która męczyła się po przebiegnięciu niecałego kilometra umierała, polubiła pokonywanie nawet 12 km.

Myślę, że zacznę od początku.

Zaczynało się dość niewinnie. Pierwsze przebieżki po okolicy. Prosto i przed siebie wiejskimi dróżkami.
W porywach moja trasa wynosiła 3 km z kawałkiem, więc szału nie było.

Z dnia na dzień nakręcałam się coraz bardziej. Doszło do tego, że biegałam codziennie, ale za każdym razem wracałam zlana potem i zasapana jak stary żubr. Dodam, że decydowałam się na sport ok. 20 latem, więc słońce dawało się we znaki...

Tak minęły wakacje jakieś 2 lata temu. Jak tylko przyszedł wrzesień to zrezygnowałam z przebieżek i tak aż do następnego lata.
Ponowne próby i zmagania. Tym razem nie mogłam się przekonać. Biegałam ok. 1 km i byłam jeszcze bardziej zmęczona niż rok temu.
Nie wiem skąd ta cała niechęć, ale po prostu znienawidziłam bieganie i spoczęłam na laurach aż do teraz.

Od marca postanowiłam, że to już czas i może tym razem się przekonam.
Trasy nie były długie, bo po ok. 3 km z kawałkiem, ale zauważyłam, że biega mi się jakoś lepiej.
To był praktycznie mój pierwszy raz w mieście. Do tej pory galopowałam sobie po wsi. Co prawda dotlenienia brak, ale za to mniejsza nuda.
Maszerujący ludzie, inne krajobrazy... zapowiadało się dobrze.

Wprowadziłam Ipoda i od tej pory muzyka stała się moim nieodłącznym elementem treningów. Dodam, że nie lubię biegać z kimś. Najlepiej czuję się wtedy tylko w swoim towarzystwie.

Trasa się zwiększała. Prawie 5 km i człowiek od razu w lepszym nastroju...

Przyszedł czas moich urodzin. Dostałam cały zestaw do biegania, a mianowicie: kurtkę, bluzkę, spodnie i buty:


I teraz przyznam z ręką na sercu, że to właśnie te ostatnie dodały mi skrzydeł, bo już tego samego dnia aby je wypróbować przebiegłam swoje pierwsze 11 km na wsi.
Sukces i radość, a zadyszki brak- byłam wniebowzięta i zarazem mocno z siebie dumna.

Wtedy było już tylko lepiej. Swoją klasyczną trasę zwiększyłam do 7,5 km. Przestawiłam się na bieganie od 20.30, bo wtedy czuję się najlepiej. Nie ma tylu ludzi, jest przyjemnie chłodno, a więc tak jak lubię.

Ostatnio pobiłam swój rekord i przebiegłam:


Trasę podzieliłam na 2, a więc w tę i z powrotem. Na Topile zrobiłam sobie 5 minutowy przystanek delektując się pięknym widokiem:


Jak biegam:
Mój trening wygląda mniej więcej tak- 2-3 dni biegania i jeden przerwy. Decyduję się na kolejno 7,5-4,5-7,5 km, albo dwa dni po 7,5 km oraz dzień przerwy.
Od niedawna postanowiłam, że raz w tygodniu (zapewne będą to soboty, bo wtedy wyruszam do domu) będę przebiegała 12 km w miarę możliwości i czasu.
Wszystko zależy od tego jak się czuję i jaka jest pogoda. Przestał mi już nawet przeszkadzać deszcz (oczywiście nie szalejmy już z ulewą :D).
Po treningu zawsze piję kakao, albo zjadam małą kolację w postaci granoli z jogurtem lub jajek.
Nie piję wody podczas biegania. Nie lubię jak płyn przelewa mi się w brzuchu- czuję się niekomfortowo, więc nawadniam się przed i po.
Nigdy nie biegnę głodna. Zawsze wyruszam ok. godziny do dwóch po posiłku.

Spostrzeżenia:
1. Endomondo- ma zarówno swoich zwolenników jak i przeciwników. Ja dawniej uważałam, że to zbędny gadżet, a jednak zmieniłam swoje zdanie od kiedy je zainstalowałam. Aplikacja nie służy mi do przechwalania się wynikami na facebooku, ale kontrolowania biegu, określania odległości i bicia swoich własnych rekordów. Naprawdę polecam dla wszystkich aktywnych osób.

2. Ipod- bez niego przestałam wyobrażać sobie bieganie. Sport jest dla mnie odprężeniem, czasem na wewnętrzne wyżycie się po ciężkim dniu i zarazem chwilą na samotne przemyślenia. Muzyka zawsze mi w tym pomaga. Potrafi motywować i dodawać powera!

3. Dobry strój- to też ważna kwestia. Musimy się w nim czuć komfortowo i dobrze. Mój urodzinowy prezent służy mi świetnie.
Kurtka którą posiadam jest również z Nike jak buty. Nie przepuszcza wiatru, ale jest dość lekka i oddycha.
Posiada bezpieczne kieszenie ze specjalnymi rzepami w środku, gdzie wkładam klucze. (Dla mnie to genialna sprawa, ponieważ nie lubię biec i brzęczeć jak klucznik).
Skarpetki? Tak- to pomimo pozoru bardzo ważna kwestia. Muszą być odpowiednio długie i nie mogą się zsuwać. Nawet najwygodniejsze buty mogą otrzeć naszą nogę za sprawą potu.

4. Buty- te, które dostałam naprawdę zmieniły moje podejście do sportowego obuwia. Nie wiedziałam, że ta część odzieży może tak mocno odmienić komfort biegania. Mój model sprawdza się świetnie, ponieważ ogranicza zmęczenie nóg, amortyzuje kolana i stabilizuje kostki.

5. Dodatki- kiedy stawiam na bieganie w samej koszulce to decyduję się na nerkę w której mogę schować klucze i telefon. Świetną sprawą, którą ostatnio odkryłam jest jeszcze specjalny pasek na rękę, w którym możemy umieścić swój telefon. Mój ma specjalną folię, która sprawia, że sprzęt reaguje na dotyk. Etui jest wodoodporne, więc bez obaw możemy zabierać swój telefon na spacer podczas deszczu.
Moim zdaniem jest to idealny gadżet dla użytkowników Endomondo ;).

6. Pora biegania- jak już wspominałam preferuję godziny wieczorne. Rano jakoś nigdy nie mam w sobie tyle energii co po zachodzie słońca.
Jest to oczywiście kwestia umowna i każdy powinien dostosować je do swoich potrzeb. Na chwilę obecną swój trening zaczynam ok. 20.30. W domu zjawiam się zazwyczaj godzinę później.

7. Czy znajdę na to czas? Mam tyle nauki/pracy- znajdziesz. W tym momencie jestem studentem, który nie owijając w bawełnę przykłada się do tego co robi. Uwierzcie mi, że da się poświęcić tą godzinę wieczorem, aby po powrocie czuć się o niebo lepiej.
Coś dla zdrowia, psychiki i sylwetki- czego chcieć więcej?

Co tu więcej mówić? Ja się przekonałam, więc dlaczego Ty masz nie dać?!

(Makijaż? A po co mi on! :D)

Odnośnie sportu mam dla Was jeszcze krótką recenzję dezodorantu, który jako pierwszy produkt bez aluminium w składzie na mnie działa.
A mowa tutaj o odświeżającym dezodorancie od Sebamed


Skład:
Aqua, Alcohol, Triethyl Citrate, Parfum, Hydroxypopylcellulose, Sodium Citrate.

Moja opinia:Do tej pory wszystkie antyperspiranty, które nie zawierały aluminium były w moim wypadku nie do przyjęcia, bo praktycznie nic nie dawały. Z poceniem nie mam większego problemu, ale mimo to chyba nikt nie czuje się komfortowo, kiedy nie pachnie za ciekawie ;)
Dezodorant od Sebamed ma bardzo delikatny zapach, więc przypadnie do gustu osobom, które nie przepadają za intensywnymi woniami tego typu produktów.
Nie podrażnia i skutecznie maskuje nieprzyjemny zapach przez dość długi czas.
Nie przebija co prawda mojego ulubionego LadySpeedStick, ale i tak bardzo dobrze daje sobie radę. Myślę, że na zimę, a nawet lato (jeśli nie planujemy zbyt intensywnego dnia) może być idealny.

No to się rozpisałam... ;) Wiem, że posty pojawiają się dość rzadko, ale jak widzicie czasami naprawdę wolę poświęcić swoją odrobinę wolnego czasu na sport, niż siedzenie przed monitorem. Wybaczone? Mam nadzieję!

20 komentarzy:

  1. Jak ja Ci zazdroszczę tego biegania. Sama nie potrafię się zmobilizować do ruchu.

    Dzięki za ten deo, właśnie czegoś takiego szukam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładne buciki ;) Ja używam crystal i u mnie się świetnie sprawdza;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś nigdy nie lubiłam biegać... Tobie życzę sukcesów :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tez myślę o bieganiu, też mi odpowiadają godziny wieczorne no i chyba zacznę w koncu, bo mam chęci ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ech, też muszę zacząć :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratulacje, 12km to już konkretny wynik! Mój rekord to 15.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja zawsze biegam rano,wieczorami się boje ,bo biegam sama zawsze a nie wiadomo kogo się spotka,nawet rano czasem spotykam jakiś pijaków a co dopiero wieczorem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Próbowałam biegać i przez 2 tygodnie z trudem ale mi się udawało ale potem już leń był za duży więc mąż kupił orbitreka, który miał mi zastąpić normalne bieganie i teraz codziennie chodź chwile spędzam na nim czas jest to bardziej odpowiednie dla mnie chodź nic nie zastapi czasu na świeżym powietrzu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ja nie lubię biegać, bo nie umiem...męczę się zaraz i mam wrażenie, że płucz wypluwam :p za to pokochałam ćwiczenia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja nienawidzę biegać, męczy mnie to i po prostu nie lubię, ale myślę, że czas spróbować, bo jak już wchodzę na 3 piętro i ciężko oddycham to jest ze mną źle. :/ Może dzisiaj spróbuje wieczorem trochę przebiec? A co tam. Zachęciłaś mnie. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miód dla moich.. oczu (:D) w takim razie.
      Powodzenia!

      Usuń
  11. ja niestety biegam raczej z 5-6 km i jeszcze długo dystansu nie zmienię :D a Endomondo mnie denerwuje bo często sygnał gps mi się wyłącza i nie nalicza trasy ;/ na samym początku nawet kilometra nie mogłam przebiec bo się dusiłam i to wspaniałe uczucie kiedy można zauważyć postępy i lepszą kondycję :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje działa nawet na dość malutkiej wsi całe szczęście :)

      Usuń
  12. Jakie przecudowne buty! Mogłabyś wrzucić link do nich? :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wybaczone, wybaczone :). Z tym bieganiem to fajna sprawa, ja jak bym zaczęła, to na pewno musiałabym sobie wyznaczyć krótsze dystanse, tylko najgorzej jest z tą mobilizacją u mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Też bym chciała wrócić do biegania :) A dezodorant chyba wypróbuję.

    OdpowiedzUsuń
  15. jestem dość sceptycznie nastawiona do dezodorantów... mimo wszystko wolę masełka, czy mydełka, jak kto woli nazywać :D. A bieganie? super sprawa! Jeszcze rok temu, nawet podczas pobytu w Portugalii biegałam i uwielbiałam to! Zima jednak mnie rozregulowała i wróciłam do sportu, ale w formie roweru, lepsze to niż nic :D.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja od dziś podjęłam biegowe wyzwanie :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli zaciekawił Cię post zostaw komentarz. Będę bardzo wdzięczna :)