sobota, 30 marca 2013

Odżywka Alverde z hibiskusem i aloesem+ Delia na brwi


Ta odżywka podbiła moje serce. Sprawuje się do tej pory najlepiej ze wszystkich jej poprzedniczek, dlatego z czystym sercem mogę ją polecić.

Co oferuje nam producent:

Pielęgnuje i regeneruje naturalnymi sposobami zniszczoną powierzchnię włosów, nie obciążając ich przy tym. Długotrwale nawilża włosy. Roślinne składniki wzmacniają włosy, powodują, że są piękne, sprężyste i elastyczne.

Skład:
Aqua, Alcohol*, Cetearyl Alcohol, Stearamidopropyl Dimethylamine, Glycerin, Glycine Soja Oil*, Myristyl Alcohol, Sodium Lactate, Caprylic/Capric Triglyceride, Hibiscus Sabdariffa Extract*, Aloe Barbadensis Gel*, Lauroyl Sarcosine, Hydroxyethylcellulose, Parfum**, Linalool**, Geraniol**, Limonene**, Citral**
*- certyfikowane uprawy ekologiczne
**- olejki naturalne

Moja opinia:
Jej zapach jest bardzo przyjemny, lekko kwiatowy. Dla mnie wszystkie produkty z tej firmy mają dziwne powiązanie co do zapachu (dziwne? ale jakoś tak mi się kojarzą).
Odżywkę nakładam po umyciu włosów, klasycznie od ucha w dół i pozostawiam na ok. 10-15 min, a następnie spłukuję letnią wodą.
Na moich włosach działa bardzo dobrze. Wygładza, nawilża oraz sprawia, że są one bardzo miłe i miękkie w dotyku. Czuć ich ,,śliskość,, i co najważniejsze ładnie błyszczą.
Bardzo się z nią polubiłam. Mogę ją stosować swobodnie co mycie i tym samym nie narażać włosów na obciążenie.
Co do wydajności- u mnie potrzeba na prawdę niewielkiej ilości, ponieważ jest nieco gęsta i ładnie rozprowadza się na włosach.

Ubolewam nad tym, że nie można jej kupić u nas w Polsce. Dostaniemy ją w drogeriach DM oraz oczywiście na allegro (tutaj bym na pewno nie kupiła, ponieważ z kosztem przesyłki sporo by to wynosiło)

Mogę dodać, że ta odżywka dostaje wiele pozytywnych opinii od posiadaczek włosów zarówno nisko, wysoko oraz średnioporowatych.

Teraz krótko o moim farbowaniu brwi henną z Delii, nie będę się rozpisywała. Pokażę jedynie efekty, których Ciekawa była Dagusia.


Po lewej stronie PO, prawa- PRZED. Mój aparat niestety płata mi figle, co widać po rozmazaniu lewej części. Efekt nie jest tutaj tak dobrze widoczny, ale zapewniam, że prezentuje się o wiele lepiej. Brwi są wyraźnie podkreślone i mamy spokój z używaniem kredek na ok. miesiąc.

Stosowałyście tą odżywkę? Przypadła Wam do gustu?

czwartek, 28 marca 2013

Czesadła i czesadełka

Wiele osób nie przywiązuje większej uwagi do tego czym czesze włosy, kiedy i ile siły w to wkłada. Liczy się dla nich tylko to, żeby pasma się rozplątały i wyglądały bardziej estetycznie.


Chciałabym Wam dzisiaj przedstawić mój komplet przyrządów, które służą mi/ służyły do rozczesywania włosów:


Od lewej:
1. Zwykły plastikowy grzebień- kiedy nie mam pod ręką TT rozczesuję nim (kiedy jest taka potrzeba) wilgotne włosy).
2. Zwykła szczotka- nie jest najgorsza, ponieważ nie wyrywa zbytnio włosów, ale zastąpił ją już TT.
3. Szczotka z naturalnego włosia- rozczesuję nią włosy podczas dnia. Delikatnie się po nich ślizga i co najważniejsze nie wyrywa pasm.
4. Mój szczerbaty grzebień- niezbędny do robienia przedziałka i różnych operacji podczas farbowania.
5. Tangle Teezer- klasyczna wersja. Rozczesuję włosy po myciu (kiedy już podeschną) i ew. w ciągu dnia. Ładnie rozplątuje pasma i na prawdę ogranicza ich wyrywanie. Może służyć jako masażer skalpu.
6. Okrągła szczotka z ghd- ostawiłam ją, ponieważ dziwnie elektryzowała moje włosy.
7. Okrągła szczotka z naturalnego włosia- jest trochę za mała, aby modelować włosy podczas suszenia, ale dawniej, kiedy miałam krótką grzywkę sprawdzała się bardzo dobrze.
8. Ceramiczna i jonizująca okrągła szczotka- używam jej do modelowania włosów, nie wyrywa i ładnie prostuje.

Moimi faworytami są oczywiście TT oraz szczotka z naturalnego włosia, ponieważ to ich najczęściej używam z całej ,,drużyny,,.

Wracając do czesania oraz grzechów popełnianych podczas jego trwania:

Moje włosy mają tendencję to częstego przetłuszczania się, więc staram się jak najmniej je szczotkować. Jeśli już jest taka potrzeba to zaczynam tego zabiegu od skalpu, tylko rozczesuję od ucha w dół. (zaczynając od skóry głowy zbieramy z niej sebum i rozprowadzamy po naszych włosach, przez co szybciej stają się tłuste)

Kolejną kwestią jest delikatność. Dawniej nie zwracałam uwagi na to jak czeszę włosy. Miały być gładkie i nic więcej się dla mnie nie liczyło. Potrafiłam rwać i wyrywać pasma tylko po to, aby zniknął mały kołtunik. Jest to najgorsze co możemy robić dla naszych włosów. Miejmy do nich cierpliwość i sprawmy, aby szczotkowanie było przyjemnością dla nas i dla nich.

Używanie nieodpowiedniej szczotki również szkodzi biednym cebulkom, ponieważ zostają one naruszane przez włosy, które wplątały się w źle osadzone ,,zęby,,. Najlepszym rozwiązaniem jest szczotka z naturalnego włosia, Tangle Teezer lub grzebień z szeroko rozstawionymi zębami (najlepiej drewniany)

Najlepszym sposobem na ograniczenie plątania się włosów jest ich rozczesanie jeszcze przed myciem. Ułatwi to nam nakładanie na nie odżywki oraz późniejsze zabiegi.

Czesanie włosów zaraz po umyciu to duże narażanie na mechaniczne urazy. Nie mogą niestety tego pomijać kręconowłose, ponieważ po rozczesaniu na sucho pojawi się jedynie ogromny puch.

Aby uniknąć wyrywania należy po umyciu nałożyć na końce serum/ jedwab lub jakąkolwiek odżywkę b/s, która ułatwi nam ten zabieg.

Kiedy nie przestrzegałam jeszcze tych punktów na mojej szczotce zawsze roiło się od włosów, a teraz... jest całkiem inaczej. Oczywiście, pomaga mi w tym np. Tonik przeciwko wypadaniu, ale nie o nim tutaj mowa.
Najważniejsze jest to, żeby z naszą największą ozdobą obchodzić się delikatnie!

Na koniec muszę się Wam znowu pochwalić. Jestem bardzo zadowolona po kolejnej próbie użycia płukanki z szałwii. Oto efekt (włosy wysuszone na okrągłej szczotce):



Zwracacie uwagę na to, czym czeszecie włosy? Jakich przedmiotów do tego używanie?

wtorek, 26 marca 2013

Żelatynowe fale


Postanowiłam kolejny raz zalaminować włosy. Ten zabieg bardzo sprzyja moim włosom, ale zapominam o jego regularnym wykonywaniu.
Żelatynę przyrządziłam w identyczny sposób jak w TYM poza jednym wyjątkiem. Tym razem odżywką, którą dodałam byłą Balea.
Efekty? Jak najbardziej zadowalające.


Włosy podniosły się u nasady i ładnie pofalowały. Nie używałam do tego żadnych stylizatorów, tylko po prostu pozostawiłam do naturalnego wyschnięcia oraz nałożyłam na końce serum Joanny.

Miałam zostawić tą informację na podsumowanie kolejnego miesiąca, ale nie mogę wytrzymać i muszę się Wam pochwalić.
Przez 16 dni moje włosy urosły aż 2 cm! Jak dla mnie to duży ,,wyczyn,,. Po wczorajszym zmierzeniu bardzo się ucieszyłam, ponieważ zależy mi na szybszym wzroście

Jutro jadę do Białegostoku na poszukiwanie gumki hair cuff oraz podobnej z kokardką. Mam w planach zakup jeszcze zwykłych kokardek do włosów, ponieważ lubię coś podpinać pod mój kok:


Jak się mają Wasze włosy na ,,wiosnę,,? Lubicie laminowanie?

niedziela, 24 marca 2013

Maska Ruska Bania miód+ leśne jagody


Jedna z czytelniczek ostatnio poprosiła mnie o recenzję tej maski. Czytała mi dosłownie w myślach, ponieważ miałam w planach zamieszczenie na dniach kilku informacji o niej.
Maskę zakupiłam w kalina-sklep za 19.99zł.

Co oferuje nam producent:
Maska do włosów na bazie Gryczanego Miodu i naturalnego ekstraktu z Jagód.

Wchodzące w skład maski składniki doskonale odżywiają włosy, sprawiają że stają się bardziej silne, sprężyste, gładkie, jedwabiste.

Leśne jagody posiadają silne działanie antyoksydacyjne.

Gryczany Miód zawiera cenne witaminy. Jego aktywne składniki wnikają we włosy i wzmacniają ich strukturę.

Skład:


Woda, ekstrakt z leśnych jagód, miód gryczany, emulgina, kwas cytrynowy, perfum, katon.

Moja opinia:
Maskę stosuję ok. raz na tydzień. Jej rzadka konsystencja sprawia, że dobrze nakłada się dobrze na włosy i mimo pozorów wcale nie jest niewydajna.
Opakowanie w jakim się znajdowała było przeurocze, ale niestety nie zrobiłam wtedy zdjęć pudełeczka w jakim go dostałam.
Jej zapach jest... taki mydełkowy, czyli chemiczny, ale jak dla mnie bardzo przyjemny.
I teraz chyba najważniejszy aspekt, czyli co zrobiła na moich włosach.
Nakładałam ją na skalp i całe włosy po myciu, ponieważ jej lekka konsystencja ich nie obciążała. Pozostawiałam ją przeważnie na jakieś 40 min do godziny pod czepkiem, czasem nawet podgrzewając. (zaleca się stosowanie jej np. podczas kąpieli, ponieważ wtedy duże ciepło pomaga w jej działaniu. Nałożyłam ją tak raz, ale nie zauważyłam bardziej spektakularnych efektów.)
Włosy po niej były przyjemnie miękkie i błyszczące. Nie ogranicza puszenia się w moim wypadku, ani nie wygładza. Ot taka zwykła maska, której działania nie musimy się obawiać. Całkiem przyjemna, ale szału nie robi.

Wczoraj postanowiłam wysuszyć włosy na szczotce, ponieważ uwielbiam wtedy ich gładkość i miękkość, a oto efekty:


Coś czuję, że zbliża się pora podcięcia końcówek. Zaczekam jeszcze trochę i pierwszy raz poddam je moim nowym nożyczkom.

Stosowałyście maskę Ruska Bania? Przypadła Wam do gustu?

czwartek, 21 marca 2013

Liebster Blog Award x2


Do tego tagu zostałam nominowana 2 razy! Przez Kkathh oraz Moonię. Dziękuję dziewczyny, chętnie odpowiem na Wasze pytania :).

Zabawa polega na udzieleniu odpowiedzi na zadanych 11 pytań.Następnie to my nominujemy 11 blogów, których liczba obserwatorów nie przekracza 200 osób i zadajemy im 11 wymyślonych przez siebie pytań.
Oczywiście informujemy ich o nominacji.

Najpierw pytania Mooni:
1. Spódnica czy spodnie?
Zależy od pory roku. Latem bardzo rzadko można mnie zobaczyć w spodniach, ponieważ chyba bym nie wytrzymała, zaś zimą w spódnicy :).

2. Jak myślisz jaka będziesz po 40-stce?
Na pewno bogatsza o nowe doświadczenia.

3. Czy kiedykolwiek  odchudzałaś się tak naprawdę z rozpisana dietą, wizytami u dietetyka i regularnymi ćwiczeniami?

Nie. Jadłam rzeczy małokaloryczne, ćwiczyłam często i piłam duże ilości wody- to moja najlepsza dieta.

4.Ile wydajesz miesięcznie na kosmetyki?
Ciężko powiedzieć. Mam tak, że czasami nakupuję dużo, a potem miesiąc przerwy, ale średnio jakieś... do 50 zł.

5. Czy zdarza Ci się mówić coś zupełnie innego niż myślisz?

Zdarza się. Najgorsze, że czasem jest to wielka głupota...

6. Najwspanialszy dzień w życiu?
Do tej pory to poznanie mojej miłości ;)

7. Czego najbardziej żałujesz- chodzi o zachowanie, odrzucona propozycję.

Nie przypominam sobie nic takiego. Być może jeszcze zbyt krótko żyję na tym świecie.

8. Czy uważasz, że jesteś kobieca o seksowna?

Zawsze czuję się kobieca, zwracam uwagę na wygląd i dbam o siebie ,,po babsku,,.

9. Czego nigdy, przenigdy byś nie zjadła?

Tego robactwa co potrafią ludzie w Chinach zjadać jako przekąskę...

10. Twój największy sekret? - skrywany przed najbliższymi
A jak zobaczą :)?


11. Co najbardziej lubisz u siebie?
Myślę, że spokój, który mi zawsze towarzyszy oraz oczywiście moje włosy.

Pytania Kkathh:
1. Ulubiona pora roku i dlaczego?
Późna wiosna/ wczesna jesień- Lubię kiedy jest ciepło, ale nie przepadam za letnimi upałami, kiedy nie mogę się ruszyć bez oblania się potem...

2. Czy dbasz o swoje włosy? Od kiedy?
Czy dbam? No pewnie! To moja pasja! Swoje pierwsze kroki we włosomaniactwie stawiać zaczęłam we wrześniu 2012 roku.

3. Wymarzona długość włosów?
Chciałabym, aby moje włosy sięgały pasa...

4. Książka czy film?
Jestem wzrokowcem, do tego na książki jakoś nie mam ostatnio czasu. Wybieram film.

5. Lubisz kupować kosmetyki? Jeśli tak, to jakie?
Uwielbiam. Szybkie wypchnięcie mnie ze sklepów kosmetycznych graniczy z cudem. Najbardziej lubię oczywiście te do włosów...

6. Czy czytasz opinie o wybranym produkcie zanim go kupisz?
Oczywiście. Zawsze wolę przeczytać kilka opinii innych, zanim wezmę pod uwagę dany produkt.


7. Czytasz składy kosmetyków?
Nie jestem jeszcze w tym doświadczona, ale staram się jak mogę.

8. Czy prowadzisz zdrowy tryb życia?

Kiedy jest ciepło na pewno jest to zdrowszy tryb życia, ale zimą również nie zapominam o zdrowym odżywianiu i picie dużych ilości wody.

9. Co przeważa w Twoich zakupach? Kosmetyki, jedzenie, ubrania czy coś innego?
Codziennie to jedzenie. A jeśli już się gdzieś wybieram to kosmetyki.

10. Twój ulubiony typ muzyki?
Hmm... chyba pop.

11. Twoje plany na przyszłość?
Być szczęśliwą, zdrową i kochaną osobą :)

Uff... to na tyle ode mnie, teraz czas na moje pytania:

1. Jaki jest Twój ulubiony kosmetyk?
2. Czym jest dla Ciebie blog?
3. Pamiętasz o piciu odpowiedniej ilości wody?
4. Jakie posty lubisz najbardziej? (tematyka)
5. Jesteś typem samotnika, czy duszą towarzystwa?
6. Kawa czy herbata?
7. W co ubierasz się na co dzień?
8. Ulubiona potrawa.
9. Wygrałaś milion. Jakieś plany na wydanie pieniędzy?
10. Masz do wyboru bycie bogatą i lubianą oraz szczerze kochaną i szczęśliwą. Co wybierasz?
11. Twoje ulubione powiedzenie.

Nominuję:
http://wszystkoopielegnacji.blogspot.com/
http://planetakayah.blogspot.com/
http://kobiecylajfstajl.blogspot.com/
http://sara-aldona.blogspot.com/
http://www.dbaj-o-wlosy.com/
http://outside-glass.blogspot.com/
http://takbywlosminiespadlzglowy.blogspot.com/
http://hedvigisokosmetykach.blogspot.com
http://czarneespresso.blogspot.com/
http://pierwszekrokiwkosmetyki.blogspot.com/
http://zmojegopunktuwidzenia92.blogspot.com/

Zapraszam do wspólnej zabawy również wszystkie dziewczyny, które chcą odpowiedzieć na moje pytania.

Ech... blogger szaleje, nie chce mi układać dobrze tekstu, także wybaczcie chaos.

środa, 20 marca 2013

Sól Epsom- czyli miękkość do kwadratu


Po przeczytaniu posta na blogu Anwen o gorzkiej soli inaczej zwaną solą Epsom nie mogłam się oprzeć pokusie, aby wypróbować ją na swoich włosach.

Udałam się do najbliższej apteki szczerze wątpiąc, że ją znajdę, ale jednak! Kupiłam produkt za ok. 4 zł. Jest to mała saszetka. Będzie nam wystarczała na ok. 2 maski. Po otwarciu opakowania naszym oczom ukazuje się coś, co wygląda identycznie jak sól stołowa.

Około połowę saszetki wsypałam na mały talerzyk i zmieszałam z maską Ruska Bania Babuszki Agafii w stosunku 1:1.
Wymyłam włosy, a następnie powstały specyfik zaczęłam nakładać na skalp dokładnie go wmasowując oraz na długość włosów. Nie żałowałam papki. Uczucie nakładania soli na włosy jest pomimo pozorów całkiem przyjemne :).

Włosy owinęłam ręcznikiem i zabrałam się za sprzątanie łazienki, która cała była w soli. Podczas nakładania maseczki sól spada nam z rąk i rozsypuje się naokoło, także musimy przygotować się na dokładnie odkurzanie.

Po godzinie zmyłam wszystko wodą i pozostawiłam jak zwykle włosy do naturalnego wyschnięta.

Były one ładnie odbite od skalpu. Nie zauważyłam efektu wygładzenia o jakim pisała Ania, ale za to włosów wizualnie wydaje się więcej i są grubsze w dotyku.
Oczekiwałam, że opóźni to chociaż trochę moje przetłuszczanie, ale czegoś takiego również nie było.
Największym i najbardziej odczuwalnym efektem była miękkość. Moje włosy były baardzo miękkie i przyjemne w dotyku, mogłam je gładzić i gładzić ( o zgrozo, dla moich przetłuszczaczy).

Myślę, że jeszcze kiedyś na pewno użyję tej maski, ponieważ podobał mi się efekt większej objętości oraz miękkości. To co pozostało użyję tym razem jako maseczkę, ale na twarz.

Miałyście już do czynienia z tą solą? Jak się u Was sprawdziła?

poniedziałek, 18 marca 2013

Efekty bawełny i kolejne mini zakupy

Dopiero dzisiaj podczas mycia włosów wpadłam na pomysł, abym zaprezentowała Wam jak się różnią włosy po odsączeniu w zwyczajny ręcznik, a jak wyglądają po bawełnianej koszulce.

Nie chciałam edytować posta, ponieważ nie każda mogłaby na to zwrócić uwagę, a wydaje mi się, że to chociaż trochę zobrazuje tę różnicę.



Mój aparat nie należy do najlepszych, ale mam nadzieję, że widoczne jest mocniejsze napuszenie włosów na drugim obrazku.

Chciałabym również pokazać mój dzisiejszy zakup:


Jesteście ciekawe efektów obu produktów na moich włosach :)?

niedziela, 17 marca 2013

Ograniczając puszenie

tchibo.pl

Moje włosy uwielbiają się puszyć. Zawsze staram się je jakoś okiełznać, ale nie tak dawno odkryłam coś, co na prawdę bardzo mi pomaga w tej walce.

Jest to... bawełniana koszulka, która służy mi zamiast ręcznika do odsączania wody z włosów po ich wymyciu.
Kiedy ją stosuję? Po spłukaniu odżywki d/s. Nakładam ją na mokre włosy i zawijam na jakieś 10 min w turban. Zauważyłam wielką poprawę już po jej zdjęciu.

Normalnie, kiedy na mojej głowie królował zwyczajny ręcznik po jego zdjęciu moje włosy (które szybko schną) były napuszone. Sterczały każdy w inną stronę i nie były posłuszne.

Jakie efekty uzyskuję po bawełnianej koszulce? Brak odstających od reszty włosków, widać, że są zdyscyplinowane i mniej się puszą po całkowitym wyschnięciu.

Niby mała rzecz, a bardzo mi pomogła. Na pewno będzie mi teraz służyła zamiast zwyczajnego ręcznika. Zapewne każda z Was ma taką w domu (stara koszulka TŻ), a jeśli nie to zawsze możemy ją nabyć za małe pieniądze.

Odstawiłam chwilowo Baleę, ponieważ nie robi nic wielkiego z moimi włosami (recenzja później) i zaczęłam stosować różową Alverde. W jej przypadku jestem pozytywnie zaskoczona, ale napiszę o niej innym razem.

Wasze włoski też się lubią puszyć? Jakie macie na to sprawdzone sposoby :)?

piątek, 15 marca 2013

Nadmiernemu przetłuszczaniu mówimy nie!

http://fryzuranadzis.pl


Wiele osób boryka się z nadmiernie przetłuszczającymi się włosami. Są to najczęściej dorastające nastolatki, ale nie ich problem dotyczy.

Niestety, ja jestem ofiarą takiej ,,dolegliwości,, , ale to nie oznacza, że muszę się z tym męczyć. Jest wiele praktycznych i nieinwazyjnych sposobów, które skutecznie mogą spowolnić ten proces. W tym poście postaram się przedstawić Wam to, co już mam za sobą.

Najpierw przyczyny nadmiernego przetłuszczania:

1. Zbyt częste szczotkowanie włosów - nie dość, że uszkadza łuski, to jeszcze sprawia, że rozprowadzamy powstałe na skórze sebum po całych włosach. Efekt? Przyklapnięte i tłuste pasma.
2. Dotykanie włosów/ noszenie ich rozpuszczonych- Kiedy dotykamy nasze włosy pobudzamy gruczoły do pracy, a tym samym produkują one większą ilość łoju.
3. Noszenie czapki- to chyba zna każda nas. Jak nie tłuste to wręcz ,,przyklejone,, do głowy włosy... no cóż, tutaj akurat musimy się z tym pogodzić, ponieważ zdrowie jest ważniejsze, ale zawsze można kupować nakrycia głowy przewiewne, najlepiej bawełniane. Równie dobrze przed chłodem mogą chronić luźne kominy, dzięki którym nie podgrzewa się nasza skóra głowy.
4. Stres- wpływa on negatywnie na cały nasz organizm. Przyspiesza on również przetłuszczanie się włosów, co prowadzi do nadmiernego wypadania.
5. Używanie szamponów z silnymi detergentami- Zazwyczaj osoby z przetłuszczającymi się włosami chcą używać jak najbardziej oczyszczających szamponów, ponieważ myślą, że wtedy dokładniej domyją łój, a okazuje się, że skóra głowy staje się coraz szybciej tłusta. Detergenty mają niewłaściwy odczyn PH. Zamiast zahamować łojotok, w krótkim czasie spowodują jego zaostrzenie.
6. Kolejnym błędem jest mycie włosów w zbyt ciepłej lub zimnej wodzie, ponieważ ,,sebum się szybciej zmyje,,. Nic bardziej mylnego. W rzeczywistości pobudzają procesy obronne skóry głowy, stymulując gruczoły łojowe do wzmożonej pracy.
7. Ponadto, warto pamiętać, że intensywny masaż głowy podczas mycia także nie jest wskazany (zwiększa produkcje sebum).

To były główne grzechy osób dotkniętych problemem ,,przetłuszczu,,. Teraz przedstawię kilka raz jak temu zapobiegać:

1. Mycie co jakiś czas przyrządów, którymi czeszemy włosy- normalną rzeczą jest gromadzenie się na nich zanieczyszczeń oraz sebum zebranego ze skóry głowy. Kiedy je wymyjemy, pozbywamy się tym samym nieporządnych pozostałości po poprzednich użyciach.
2. Spinanie włosów- starajmy się nosić włosy upięte, ponieważ wolą rzeczy ograniczy to nasze poprawianie ich, a tym samym dotyk.
3. Stosowanie delikatnych szamponów, najlepiej z neutralnym odczynem pH- nie podrażniają naszej skóry, a pomimo pozorów są w stanie domyć nawet oleje!
4. Nie obciążajmy włosów- przetłuszczające się włosy są podatne na obciążenia. Bardziej treściwa maska i na naszej głowie panuje przyklap. Starajmy się używać ich przed myciem, a po nim stawiać na delikatne i lekkie produkty.
5. Odżywki nakładamy od ucha w dół- nie na razie to nas na przyklap.
6. Stosowanie kosmetyków, których skład opiera się na ziołach- są one zbawienne dla naszej skóry głowy. Czarna rzepa zmniejsza wydzielanie sebum, łopian działa oczyszczająco, a rumianek delikatnie łagodzi skalp.
7. Płukanki- coś, co może być zbawienne dla każdej z nas. Przykładami mogą być płukanka z cytryny (zmniejsza wydzielanie łoju) oraz ze skrzypu polnego lub pokrzywy.
8. Suszenie włosów chłodnym nawiewem- gorące powietrze z suszarki przegrzewa nasz skalp, który tym samym produkuje więcej sebum. Starajmy się nie ogrzewać zbytnio głów.
9. Unikajmy stylizatorów- żele, produkty nabłyszczające- to wszystko przyspiesza przetłuszczanie się i jest niezdrowe dla naszych włosów.
10. Kontrowersyjną metodą jest ,,przetrzymywanie,, włosów. Nie u każdego się sprawdza, ponieważ jednym to rzeczywiście pomoże, a innym... problem nie zniknie, a jedynie nasili się wypadanie.

Swoje włosy myję co 2-gi dzień, chociaż wolałabym, aby wytrzymywały jeszcze trochę dłużej. Możliwe, że mi się to uda.

A jakie są Wasze sprawdzone metody na przetłuszczanie?

środa, 13 marca 2013

Mini zakupy

Postanowiłam dzisiaj udać się do Rossmana, kupić pewien prezent dla mojego TŻ i sprawić sobie kilka podarków, a oto one:



1. Puder Babydream, którego będę używała jako suchego szamponu. Przeczytałam o nim na blogu Dagusi :) , którą serdecznie pozdrawiam! I postanowiłam przetestować  (miałam już przyjemność go dzisiaj zastosować, wrażenia jak najbardziej pozytywne).
2. Skrzyp polny- dzięki niemu w poprzedniej kuracji moje paznokcie były twarde jak stal i rosły jak szalone. Mam nadzieję, że wpłynie równie dobrze na włosy, ale przede wszystkim po skończonych opakowaniach CP chcę znowu trochę ,,podgonić,, pazurki.
3. Tradycyjna henna- niezbędnik do brwi. Nie zawsze mam ochotę je malować przed wyjściem, ale dzięki niej mogę o tym zapomnieć i cieszyć się swoim lenistwem :D.
4. Tutaj zapomniało przyjść do zdjęcia 6 gumeczek w odcieniach brązu i czerni. Wykonane są z miękkiego materiału, nie posiadają metalowego złącza, więc na pewno się przydadzą.

Kiedy ekspedientka zauważyła, że kupuję puder dla dzieci musiała koniecznie dowiedzieć się, czy to przypadkiem nie dla mojego maluszka (;D), ale wyprowadziłam ją z błędu. Podarowała mi słodką kartę, jaką jest rabat na produkty dziecięce. Niestety, aby jej używać muszę się zarejestrować, a mam z tym jakieś problemy... no cóż ;).

Miałyście któryś z wymienionych produktów? Jak się u Was sprawdzał :)?

poniedziałek, 11 marca 2013

Chcę walczyć o swoje piękno!

...ale jak się za to zabrać? Kiedy zaczynałam swoją przygodę z włosami wydawało mi się to takie proste.

stylistka.pl

Poużywam jednego oleju- bo przecież olejowanie jest dobre, a na blogach pięknowłosych dziewczyn ten się sprawdził, więc u mnie też i będę miała taką samą cudowną taflę! Potem odrzucę suszenie, kupię dobrą odżywkę, szampon, zabezpieczacz do końcówek i jazda!


Ja miałam takie zbyt optymistyczne wizje włosomaniactwa na początku. Wszystko wydawało mi się takie proste. Byłam pewna, że zbytnio się nie napracuję, a moje włosy w przeciągu ok. 1 czy 2 miesiąca na pewno diametralnie się zmienią.

Po jakimś czasie zdajemy sobie sprawę, że jednak to nie jest takie łatwe i zaczynamy wątpić, a w najgorszym przypadku wracamy do swojej poprzedniej ,,pielęgnacji,, lub jej braku.

W tym poście chciałabym napisać kilka przydatnych wskazówek dla początkujących włosomaniaczek:

1. Mycie włosów
Najbardziej popularną metodą jest O- odżywka M- mycie O- odżywka.
O- Na włosy przed myciem nakładamy odżywkę. Tutaj plusem jest fakt, że nie musi być ona naszą ulubioną. Możemy wykorzystać tą, z którą nasze włosy mają się na bakier. Nakładając ją szczególną uwagę poświęcamy końcówkom, a następnie po kilku minutach spłukujemy tym samym myjąc włosy.
M- czas na szampon. Tutaj trzeba byłoby już się rozpisać więcej o tych z SLS, SLES i całkiem łagodnych. W skrócie- oba detergenty wymienione wyżej mogą podrażniać skórę naszej głowy, wzmagać przetłuszczanie poprzez nadmierne wysuszanie skalpu oraz robić sianko z naszych włosów. Do codziennego mycia powinnyśmy więc używać łagodnych oczyszczaczy (np. Babydream), ale również posiadać coś, co pomoże nam co jakiś czas dokładnie zmyć z głowy resztki olejów i zabezpieczeń.
O- odżywienie końcowe. W tym wypadku najlepiej nakładać na włosy odżywkę lub maskę, która dobrze się u nas sprawdza (dla włosów, które łatwo się obciążają- najlepiej używać jej od ucha w dół).

2. Olejowanie
Bardzo obszerny temat. Moim pierwszym olejem był Amla Gold, kokosowy z Vatiki oraz Sesa (bardzo żałuję, nie potrafiłam jej jeszcze używać- co mycie nakładałam inny olej, więc nie mogę ocenić jej wpływu...).
Moim zdaniem powinnyśmy zacząć od tańszych i metodą prób i błędów dojść, który będzie się spisywał najlepiej.
Ale skąd mamy wiedzieć jaki kupić? Przecież jest taaaki wybór. W tym pomoże nam określenie porowatości włosów, a tym samym dobierzemy odpowiedni olej dla naszych włosów. Tutaj nie będę się rozpisywać, ponieważ moim zdaniem doskonale opisane jest to na blogu Wiedźmy np. w tym poście. Jest tam również wiele innych przydatnych wątków, które polecam przeczytać początkującym (tak tak, ja również tam zaczynałam) :).

3. Pielęgnacja końcówek
Chcę mieć piękne i długie włosy! No pewnie, ale co jeśli staramy się je zapuścić, a one ciągle są jednej długości?
Możliwe, że głównym powodem jest łamanie się włosów, spowodowane zaniedbywaniem końcówek, a przecież bez zdrowych ani rusz!
Jeśli chcemy osiągnąć wymarzoną długość powinnyśmy szczególnie o nie zadbać. Służą najczęściej ku temu odżywki bez spłukiwania oraz sera (obecnie posiadam te z Joanny wygładzające, które całkiem nieźle się sprawdza).
Nie musimy unikać silikonów w tych kosmetykach, ponieważ tworzą one warstwę, która ochroni nasze włosy przed urazami mechanicznymi.

4. Stylizacja
Zacznijmy od rozczesywania włosów. Prostowłose- kiedy już podeschną, kręconowłose- na mokro po spłukaniu odżywki.
W dalszym ciągu te pierwsze mają o wiele łatwiej, ponieważ ich włosy są z natury proste i wystarczy im tylko ich rozczesanie, zaś drugie muszą się czasami nieźle nagimnastykować.
Jest kilka metod. Najczęściej stosowane to ugniatanie włosów po myciu, stosowanie metody plunkingu  oraz używania różnego rodzaju stylizatorów, które pomogą nam w utrzymaniu odpowiedniego skrętu (np. żel lniany lub drogeryjne kosmetyki)

5. Płukanki

Jest ich mnóstwo, a ich działanie jest równie rozmaite. Mogą nam pomagać w spowalnianiu przetłuszczania (pokrzywowe), nadawania blasku włosom (octowa), wzmacnianiu ich (piwna), prostowaniu (szałwiowa), a nawet pogłębianiu koloru (z łupin cebuli)

Oczywiście to tylko kilka z wielu punktów, które będą nam niezbędne podczas pielęgnacji naszych włosów, ale o tym zapewne napiszę w innych postach.

Myślę, że z czasem stworzę mini FAQ dla początkujących, ale to dopiero plany.

Mam nadzieję, ze post przyda się chociaż trochę. A czy Wasze początki były trudne?

niedziela, 10 marca 2013

Pierwszy miesiąc bloga

Nie miałam czasu na przybranie się do tego posta wcześniej, ale właśnie trzy dni temu mój blog świętował swój pierwszy miesiąc.
Zacznę od zestawienia moich włosów:


Przyrost jest widoczny, nie mierzyłam na początku moich włosów, ale obecnie pasemko kontrolne koło ucha ma 41 cm.

Co używałam w tym miesiącu?
- Skończyłam swoją kurację CP (3 opakowania po 3 tabletki dziennie). Jak na złość nie zmierzyłam długości wybranego pasemka, więc trudno mi powiedzieć czy bardzo wpłynęło na mój przyrost. Na pewno trochę tak, ponieważ normalnie moje oporne włoski rosną wolniej
- Nadal kończę Tonik przeciwko wypadaniu Babuszki Agafii- Ograniczył moje wypadanie, myślę, że jeszcze go kiedyś kupię
- Piłam siemię lniane- możliwe, że ono też przyczyniło się do pojawienia się baby hairs na mojej głowie, ponieważ ostatnio sterczy na niej wiele nowych antenek :D
- Przetestowałam płukankę z szałwii, która dała na prawdę zadowalające efekty!
- Pofarbowałam włosy naturalną henną
- Zastosowałam płukankę cynamonową, której na pewno więcej nie użyję

Z konkretnych rzeczy to tyle, poza tym na mojej głowie oczywiście zawitało sporo odżywek, ale żadna nie uczyniła cudów, chociaż na pewno doczekają się swoich recenzji.

Moim ostatnim największym miłym zaskoczeniem był fakt, że prawdopodobnie znalazłam swoją włosową siostrę i jest nią Eternity, którą serdecznie pozdrawiam :D.

Kolejną miłą niespodzianką było pojawienie się moich włosów na blogu Anwen, do której wysłałam prośbę o pomoc odnośnie stylizacji.

Na koniec chciałabym Wam podziękować za wszystkie komentarze, które oddajecie na moim blogu. Dzięki Wam mam większą motywację, aby dzielić się tym, co na prawdę mnie pasjonuje. Jesteście wspaniałe.

Pozdrawiam!

sobota, 9 marca 2013

Dzień Kobiet

Dzisiaj krótko moje drogie, ponieważ nie posiadam zbyt wiele czasu, ale tak piękny dzień jak jest dzisiaj (no dobrze, skończył się kilka minut temu, ale pomińmy to. Noc jest nasza :D) zasługuje na oddzielny post.


                                                                                                                      Otóż moje drogie kobietki.

Życzę Wam jak najwięcej zdrowia, szczęścia i miłości, bo to chyba najważniejsze wartości w życiu. Żeby w waszych rękach nigdy nie zabrakło odpowiedniej ilości gotówki na wymarzone kosmetyki, ubrania lub co tylko zapragniecie.
Abyście codziennie promiennie wyglądały i spojrzenia samych wspaniałych mężczyzn przyciągały. (ale mi się zrymowało :D)

A dla wszystkich włosomaniaczek chciałabym dodać również, aby Wasze włoski rosły jak najszybciej, wypadały jak najmniej i wyglądały tak zdrowo jak te z reklam.

Wiosna nas chwilowo opuściła, ale tak wyjątkowego dnia nie zepsuje nic!

Pozdrawiam Was serdecznie i mam nadzieję, że ten dzień spędziłyście wyjątkowo :)

czwartek, 7 marca 2013

Płukanka z szałwii


Postanowiłam dzisiaj wypróbować płukankę z szałwii o której wyczytałam na jednym z blogów (dokładnie już nie wiem którym). Zachęcił mnie fakt, że wygładza ona włosy oraz może zmniejszać produkcję łoju na skórze głowy- same plusy.

Od razu przystąpiłam do działania:

Do szklanki wsypałam 2 łyżeczki zmielonej szałwii kupionej w aptece (można wrzucić równie dobrze 2 woreczki, ominie nas odcedzanie), zalałam gorącą wodą i pozostawiłam na 10 min pod przykryciem.
Przeczytałam również, że jeśli pozostawimy szałwię na 20 min lub więcej to otrzymany napar może przyciemniać nasze włosy oraz wydobywać z nich większy blask.

Kiedy płukanka była już gotowa odcedziłam ją przez drobne sitko (nie sprawiała większych problemów) i pozostawiłam aby trochę ostygła. Za ta czas nałożyłam na włosy odżywkę z Balei i zaczęłam przeglądać blogi ;).

Napar ostygł, więc zaczęłam proces ostateczny. Nalewałam trochę płukanki na rękę i wmasowywałam ją w długość i skalp. Zużyłam tak wszystko na całe włosy.
Uwaga: Musimy uważać na zacieki z szałwii. Będą one widoczne wszędzie, gdzie tylko się ona pojawi. Nieumiejętnie stosując płukankę nabrudzimy jedynie naokoło.

Moje włosy były dość dziwne w dotyku. Nie odciskałam ich w bawełnianą koszulkę, ponieważ chciałam, aby wchłonęły jak najwięcej szałwii.

Wyczytałam również, że aby uzyskać lepszy efekt należy oczywiście włosy wysuszyć i wymodelować na okrągłej szczotce. Rzadko używam suszarki, więc postanowiłam spróbować i uruchomiłam to gorące narzędzie.
Przedtem nałożyłam na końcówki serum wygładzające Joanny oraz olejek z Gliss Kura na długość, a w skalp wtarłam spray wzmacniający z Radicala.

Efekt:


Włosy sztywniejsze i wygładzone. W dotyku dość tępe, nie lubię takiego uczucia, ale za to podoba mi się ich wizualny stan. Szorstkość można również wyczuć, ale to normalne podczas stosowania ziołowych płukanek.
Nie zauważyłam ochłodzenia koloru, zniknął jedynie blask.

Ten napar przypadł mi do gustu i jeszcze nieraz będę go stosować, kiedy napadnie mnie chęć na proste włosy bez katowania ich prostownicą.

A czy Wy stosowałyście już tą płukankę? Jak efekty?

wtorek, 5 marca 2013

Druga szansa dla żelu lnianego

Nadal kontynuuję walkę o skręt, dlatego postanowiłam po raz kolejny użyć żelu lnianego (za pierwszym razem bardzo usztywnił mi włosy, ponieważ nie ugniatałam ich po jego użyciu).

Efekt?:



Wizualnie w miarę ładny, ale włosy nadal nie są przyjemne w dotyku, ale o moich rozterkach dalej. Najpierw opiszę jak użyłam żelu oraz jak go przygotowałam.

Do szklanki wsypałam łyżeczkę siemienia lnianego, a następnie zalałam gorącą wodą i odstawiłam na bok, aby ziarenka ,,puściły glutka,,.
Za ten czas wymyłam włosy i nałożyłam na nie odżywkę, którą w tym momencie testuję- Balea.
Kiedy glutek już się pojawił (po ok. 15 minutach) zaczęłam przecierać ziarenka, aby wydobyć go jeszcze więcej, a następnie odstawiłam na chwilę, ponieważ musiałam przygotować włosy.

W końcówki wsmarowałam jedwab z GP i zaczęłam je ugniatać. Udałam się po glutka i wgniotłam go we włosy (całkiem sporą ilość), a następnie zawinęłam je metodą plunkingu.

Po 15 minutach zdjęłam swój turban i znów zaczęłam ugniatać sztywne włosy. Kiedy już podeschły wydawały się cały czas zbyt posklejane (nie lubię takie efektu), więc zaczęłam ,,rozczesywać,, je palcami. Wizualnie się polepszyło, ponieważ zniknęły posklejane pasma.

Włosy oczywiście schły naturalnie, od czasu do czasu zwieszałam głowę i ,,czochrałam się,, , aby miały więcej objętości. Niby wszystko ładnie pięknie, ALE.

Właśnie, jest jedno ale. Uwielbiam, kiedy czuję, że moje włosy są śliskie i miękkie w dotyku. Od czasu, kiedy walczę o skręt ta miękkość i błysk zniknęły. Wiem, że duży wpływ ma na to brak czesania, ale nie mogę tego przecież robić.  Moje włosy nie kręcą się, układają się w burzę falo-loków i tak już pozostają. Jak już czytałam w komentarzach dla większości z Was podoba się ten efekt.

Sama nie wiem czy kontynuować ugniatanie i pozbawiać włosy miękkości oaz błysku, czy zacząć szukać innej metody (np. zaplatanie warkocza na mokrych włosach i tak pozostawiać do naturalnego wyschnięcia).

Co mogłybyście mi poradzić moje drogie? Macie jakieś metody na miękkie, ale falowane/ kręcone włosy?

poniedziałek, 4 marca 2013

Woda, a nasze włosy



Kiedy mówimy ,,dbanie o włosy,, na myśl nasuwają nam się równe kosmetyki, witaminy, półprodukty, wcierki i masa innych rzeczy, dzięki którym poprawiamy stan naszych naszych włosów.
Jednak jest jedna rzecz, o której najczęściej zapominamy, a okazuje się, że na prawdę odgrywa ważną rolę w pielęgnacji.
Jest to oczywiście... woda!

Wyobraźmy sobie, że woda stanowi 1/4 włosa, a więc ile on musi tracić, kiedy jej zabraknie. Staje się  matowy, niemiły w dotyku i łamliwy, ponieważ komórki kierujące wzrostem ich nie będą się nawet reprodukować.
Na domiar złego, jeśli pozbawimy pasma wystarczającej ilości H2O mogą one przestać rosnąć- a to jest chyba najmniej oczekiwany efekt.

Spotkałam się z opiniami, że jest to mit, ale od kiedy zaczęłam pić ok. 2 litrów wody dziennie zauważyłam, że moje włosy stały się bardziej elastyczne i mniej łamliwe.

Mogę więc śmiało stwierdzić, iż woda jest niezwykle istotna dla prawidłowego wzrostu włosów. Aby rosły bujne, zdrowe i miękkie, trzeba dawać im dużo H2O

Nie chciałam się rozpisywać o dokładnym przepływie wody we włosie, ponieważ staram się, aby mój blog był zrozumiały dla każdego, a wdrażanie się w biologiczne wątki zapewne zakłóciłoby przyjemną lekturę dla niektórych :).


Dzisiaj dałam drugą szansę dla żelu lnianego. Chciałybyście się dowiedzieć co zdziałał na moich włosach?

A co z waszym piciem wody? Dostarczacie jej dużo organizmowi?

niedziela, 3 marca 2013

Nauka kręcenia

Tak jak sobie obiecałam od wczoraj zaczęłam uczyć moje włosy jak się kręcić. Tym razem pokonam mój słomiany zapał co do kręciołków i postaram się przetrwać trudne początki.

Zacznijmy od tego co zrobiłam:
Z powodu, iż wczoraj byłam na basenie oraz w saunie zabezpieczyłam włosy kremem Isany kakaowym i pozostał on tak na moich włosach ok. 5 godzin.
Przed samym myciem nałożyłam na ok. 5 min odżywkę z Balei (kremu na włosach było na prawdę mało, tworzył on tylko cieniutką warstewkę) i wymyłam ją szamponem Eubiony.
Do ostatniego O znów posłużyła ta sama odżywka.

Odsączyłam włosy delikatnie w ręcznik, a następnie nasmarowałam je balsamem z Nivea do loków i zawinęłam metodą plunkingu w bawełnianą koszulkę i pozostawiłam na 15 min.
Po zdjęciu jej z głowy wmasowałam w końcówki olejek Alverde migdał & argan, po czym chwilę pougniatałam i pozostawiłam do naturalnego wyschnięcia, oto efekty:

Kiedy włosy były już suche związałam je na czubku głowy i poszłam spać. Poprzednio moje wszystkie próby wydobywania loków były tłumione poprzez ich wygląd po śnie. Były jakby nieuczesane i zaniedbane. Dzisiaj postanowiłam je lekko reanimować.

Namoczyłam rękę czystą wodą i ugniatałam tak jak po wymyciu, oto co z nich wydobyłam:




Co sądzicie o moich początkach? Może coś polecacie?

sobota, 2 marca 2013

Motywacja dla zapuszczających

Odkąd zapuszczam włosy ,,męczy mnie,, to, ze tak powoli rosną.. ile trzeba będzie czekać itp. Wiem, że czasem dobra motywacja może zdziałać cuda, więc dzisiaj dla wszystkich zapuszczających włosy dedykuję te oto znalezione przeze mnie filmiki :):





Dzisiaj krótki post, ale jak bardzo cieszy oko cudowną długością i motywuje do dalszego zapuszczania.

Trzymam za Was kciuki i życzę wytrwałości! :)