poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Olej lniany na moich włosach


Jak tak się zastanowić nad moim życiem oraz tym, co odgrywa w nim ważną rolę można wyciągnąć wniosek, że len jest jest czymś, czego potrzebuje mój organizm.

Wiele z Was zapewne słyszało o jego dobroczynnym działaniu. Chciałam napisać parę słów, ale myślę, że moje myśli są bardzo dobrze przytoczone w TYM artykule.

Jestem na tyle szczęściarą, że dostaję zazwyczaj świeżo tłoczony olej. W miasteczku obok którego mieszkam znajduje się rynek, dlatego zawsze kupuję go jako naturalną, złocistą ciecz- nie zastąpią go żadni sklepowi konkurenci.

Jak ja stosuję ziarenka lnu?

Siemię lniane- piję codziennie z rana na czczo. Od tego miesiąca zamierzam sobie zrobić przerwę, ponieważ moja kuracja trwa już ok 3 miesiące. Nie mam problemów ze zdrowiem, nadwagą, czy cerą. Zaczęłam je pić ze względu na dobroczynne działanie na żołądek oraz włosy. Nie zauważyłam podwyższenia się wagi.

Olej lniany- towarzyszy mi codziennie. Używam go do:
1. Polewania warzyw, które zawsze jem z rana. Dla mnie nie ma lepszej kompozycji. Pasuje mi jego smak, a wiem, że organizm również podzieli moje zadowolenie po otrzymaniu porcji NNKT.
2. Olejowania włosów. Tutaj sprawdza się świetnie. Są po nim dociążone, nawilżone i wygładzone. Zauważyłam ograniczone puszenie się. Po wymyciu mają większe tendencje do prostowania, a po warkoczach układają się w mięsiste fale.

(Na zdjęciu powyżej oczywiście nie widać rzeczywistego połysku, a włosy wydają się roztrzepane, ale już za niedługo nowy aparat!
Widoczny jest również odrost. Włosy farbowałam w lutym, więc mogę stwierdzić, że nawet sporo podrosły.)

3. Do rany przyłóż. Dosłownie! Bardzo szybko goi rany, które mogą być na prawdę poważne. Pęknięcia skóry lub nawet ropne zapalenia nie są dla niego przeszkodą. Łagodzi i przyspiesza gojenie się.

Chciałabym również skromnie dodać, że dzisiaj wkraczam w dorosły świat (tak tak, te 18-stki). Zdjęcie do dowodu zrobione, włosy również musiały być ładnie ułożone. Uwiecznienie ich miało być ładne, ale oczywiście z moim cudownym aparatem wyszło... takie dziwne.
Możecie przynajmniej zobaczyć odcień moich włosów bez lampy błyskowej i w naturalnym świetle.

Oleje Lniane można znaleźć na tej stronie - http://zlotopolskie.pl/

No i oczywiście piękne kwiatki jakie otrzymałam (to się kolory zgrały :))

Używacie oleju lnianego? Sprawdza się u Was, czy wręcz odwrotnie?

sobota, 27 kwietnia 2013

[2] Liebster Blog Award

Na początek chciałabym się pochwalić, że mój blog przekroczył już 10 000 wyświetleń!
Wszystkie moje czytelniczki są wspaniałe, dziękuję Wam! :)


Ponownie zostałam nominowana do Tagu Liebster Blog Award. Tym razem postawiły na mnie Marciaatko oraz Weronika.

Zabawa polega na udzieleniu odpowiedzi na zadanych 11 pytań.Następnie to my nominujemy 11 blogów, których liczba obserwatorów nie przekracza 200 osób i zadajemy im 11 wymyślonych przez siebie pytań.
Oczywiście informujemy ich o nominacji.


Pytania od Marciaatko:


1. Jakie jest Twoje największe marzenie?
Moim największym marzeniem jest utrzymanie mojego stanu szczęścia jak najdłużej oraz posiadanie pięknych i gęstych włosów do pasa.
2. Dlaczego wybrałaś taką tematykę dla swojego bloga?
Piszę o tym, co kocham. Pielęgnacja włosów to po prostu moja pasja, która daje mi wiele radości.
3. Jeśli mogłabyś wybrać miejsce, w którym byś mieszkała, byłoby to...
Jakieś urocze miejsce koło plaży, abym codziennie mogła patrzeć z rana na morze...
4. Pies czy kot? :)Pies. Mam dwa w domu i kocham je za przywiązanie oraz za wieczną radość jaką okazują, kiedy przychodzę do domu.
5. Czego nigdy w życiu nie zjesz?Hmm... na pewno nie wezmę przykładu z Bear'a Grylls'a i nie zjem żadnego robactwa.
6. Gadżet, bez którego nie potrafisz się obejść w łazience?Zdecydowanie lusterko.
7. Skąd wziął się Twój blogowy nick?Posługuję się nim od dziecka, więc nie wiem dokładnie kto go wymyślił. Niech on będzie taką moją pamiątką z dzieciństwa.
8. Jaka piosenka/film/książka wzbudza w Tobie najwięcej emocji?
Do tej pory najwięcej emocji wzbudziła we mnie książka Marley i ja. Pierwszy raz popłakałam się czytając opowieść.
9. Najbardziej szalona rzecz, którą zrobiłaś w swoim życiu to...
Ciężko powiedzieć, nie mogę teraz niczego sobie przypomnieć.
10. Co/Kto mobilizuje Cię do prowadzenia bloga?
Największą mobilizacją są oczywiście moje czytelniczki. Nic tak nie motywuje do dalszego działania jak świadomość, że ktoś się interesuje tym co piszesz, a nawet możesz komuś pomóc.
11. Czy jest coś co zbierasz/kolekcjonujesz?
Nie zbieram nic. Jedyną rzeczą jest chwilowe odkładanie zużytych kosmetyków, aby przedstawić je w postach o denku :D.

Pytania od Weroniki:


1. Dlaczego założyłaś bloga?Chciałam nawiązać kontakt z osobami, które mają podobne pasje do moich. Dostałam się przez to do świata, w którym dbanie o włosy nie będzie określane jako moje dziwactwa.
2. Jakie są trzy kosmetyki, bez których nie wyobrażasz sobie życia?Szampon do włosów, odżywka i... żel pod prysznic :D
3. Jaka jest Twoja ulubiona pora dnia i roku?Uwielbiam ciepłą jesień oraz późną wiosnę. Nie jest wtedy za gorąco, a pogoda jest najpiękniejsza.
4. Jakie są Twoje wymarzone włosy(kolor, długość, skręt lub jego brak)?Zawsze najbardziej wzdycham do gęstych, lejących się włosów do pasa...
5. Jakie są Twoje ulubione książki/filmy?Moją ulubioną książką jest Marley i ja, a filmy... Myślę, że coś z klasyki. Zielona Mila oraz Skazani na Shawshank.
6. Wolisz wstawać rano czy siedzieć do późna w nocy?
Nie jestem rannym ptaszkiem. Wolę posiedzieć dłużej w nocy.
7. Lubisz gotować?
Nie rozwijam jeszcze swoich pasji kulinarnych, ale nigdy nie stronię od kuchni :)
8. Na jaki kosmetyk jesteś w stanie przeznaczyć najwięcej pieniędzy?
Na pewno byłby to kosmetyk do włosów. Ile ja bym dała, gdyby wynaleziono coś, co w 100% regeneruje strukturę włosa oraz przyspiesza jego porost...
9.  Gdybyś mogła przenieść się w czasie do jakiegokolwiek momentu w przeszłości to gdzie byś chciała się znaleźć i dlaczego?
Nie chciałabym wracać do przeszłości. Niczego nie żałuję. Nie popełniłam wielkich błędów, których piętno nosiłabym całe życie.
10. Żyjesz zdrowo(jesz zdrową żywność i uprawiasz sport)?
Zdecydowanie tak! Zawsze staram się zdrowo odżywiać, a sport... już za niedługo zaczynam znowu biegać.
11. Jakie wpisy na blogach lubisz czytać najbardziej?
Najbardziej lubię czytać recenzje kosmetyków oraz takie posty, które opisują niecodzienne sposoby pielęgnacji.

I na koniec pytania ode mnie:
1. Czy masz wyznaczony jakiś cel w życiu?
2. Ile czasu dziennie poświęcasz na blogoferę.
3. Ulubiona fryzura.
4. Jaki kolor lakieru lubisz najbardziej na paznokciach.
5. Największe osiągnięcie do tej pory.
6. Jaki kolor włosów chciałabyś mieć?
7. W przyszłości chciałabym pojechać do....
8. Najwięcej przyjemności sprawia mi pisanie o...
9. Czy wygrałaś kiedyś jakiś blogowy konkurs?
10. Podkreślone oczy czy usta?
11. Ulubione zajęcie w wolnym czasie.

Nie będę wyróżniała szczególnie jakichś blogów. Mam nadzieję, że udział wezmą dziewczyny, które mają taką chęć :D

Przedwczoraj na moich włosach wylądował olej lniany. Jesteście ciekawe jakie efekty otrzymałam?

środa, 24 kwietnia 2013

Dobra mieszanka nie jest zła, czyli coś o olejowaniu i masce w trakcie mycia

Wczoraj spróbowałam dwóch nowych sposobów. Olejowania na odżywkę oraz innego użycia maski przed myciem.

O olejowaniu na odżywkę czytałam już wiele razy. Postanowiłam wypróbować ten sposób i nie żałuję!
Na włosy nałożyłam odżywkę kokosową Balea, a następnie wsmarowałam w długość końcówkę olejku Amla Gold (denko!).
Na głowę nałożyłam rycynę, a następnie podgrzałam całość ciepłym nawiewem z suszarki i zawinęłam w foliowy czepek. pozostawiłam na ok. 4 godziny.

Do zmywania wybrałam delikatny Babydream, ale nie myłam nim skalpu dwa razy. Nałożyłam jedynie jego niewielką ilość i spłukałam ciepłą wodą.
Czułam, że olej nie był domyty.

Kolejnym etapem mojego eksperymentu było nałożenie na lekko tłuste i wilgotne włosy maski różanej z Lavery (nałożona po myciu za pierwszym razem obciążyła mi włosy, ale dam jej jeszcze w przyszłości jedną szansę).
Pozostawiłam ją na 15 min jak zaleca producent, a następnie ponownie wymyłam skalp Babydream'em. Tym razem widać było, że wszystko się domyło (powstała od razu duża ilość piany).

Włosy pozostawiłam oczywiście do naturalnego schnięcia. Końcówki zabezpieczyłam jedwabiem z GP, a później nałożyłam jako odżywkę b/s maseczkę drożdżową Babuszki Agafii. Efekt?:


Zdjęcie nie jest wyraźne (już za niedługo nowy aparat!), ale włosy były miękkie w dotyku, pełne objętości i puszyste. Błyszczały się bardzo, czego również nie widać na obrazku.

Na noc oczywiście zaplotłam je w dwa warkocze, przez co z rana klasycznie uformowały mi się ujarzmione fale.

Próbowałyście olejowania na odżywkę? A może służy Wam nakładanie maski na jeszcze delikatnie pokryte olejem włosy?

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Nigdy nie mów nigdy

(Nie mogę się napatrzeć na ten blask... dla mnie takie włosy to prawdziwa motywacja *,*)

Wczoraj po długiej nieobecności na mojej głowie powrócił balsam na kwiatowym propolisie, o którym pisałam już TUTAJ. Postanowiłam go wykorzystać, bo po co ma stać i się kurzyć.

Doznałam na prawdę miłego zaskoczenia.
Moje włosy (szczególnie odrosty, który nie były katowane suszarką lub prostownicą) były bardzo miękkie. Kiedy już podeschły i stanęłam przed lustrem nie mogłam napatrzeć się na ich blask.

Moja ręka nie mogła przestać macać włosów na czubku głowy. Efektem byłam wręcz zachwycona.

Nasunęła mi się pewna myśl. Pamiętam jak odżywka Garniera z awokado nie dawała spektakularnych efektów na początku. Myślę, że najwyższy czas dać jej drugą szansę. A może zachwyci mnie równie bardzo jak balsam?

Wiele osób zniechęca się, kiedy kosmetyk nie pasuje. Nie dał spektakularnych efektów? Na pewno to nie jest coś dla moich włosów. Otóż błąd, nie w każdym przypadku tak jest.
Oczywiście, nie wszystkie kosmetyki, które dawniej się nie sprawdziły muszą nam za jakiś czas służyć.

Ja na swoim przykładzie mogę jedynie powiedzieć, że jest możliwość ,,zmiany'' działania danego produktu na włosy.
Kiedy poprawia się ich kondycja potrzebują innych składników odżywczych, niż np. te popalone prostownicą lub wysuszone gorącym nawiewem suszarki.

Każde włosy mają swoje zachcianki. Nie możemy się nastawić, że jeśli mamy zniszczone włosy i jakiś produkt nam podpasuje to będzie nam służył już do końca.

Dla mnie to dobry znak, widzę, że moje naturalne włosy potrafią być na prawdę mięciutkie i błyszczące. Będę dążyła do tego, aby moja cała długość taka była. Długa droga przede mną, ale się nie poddam. Wystarczy przecież tylko cierpliwość i dobre chęci :)


Miałyście podobną sytuację z kosmetykiem jak ja?

sobota, 20 kwietnia 2013

Denko+ mój mały włosowy garnizon



Wczoraj chciałam dodać tą notkę, ale nie miałam nawet czasu, żeby usiąść do komputera. Dni poza domem są na prawdę miłe :).

Chciałabym zacząć od mojego małego denka. Produkty zużywam w ślimaczym tempie, więc tyle się nazbierało przez marzec oraz kwiecień:

1. Saszetka maski Biovax z proteinami mlecznymi- Wystarczyła mi na 2 i pół raza, dosłownie! (kiedy chciałam jej użyć 3-ci raz okazało się, że pozostało jej jedynie na posmarowanie połowy długości moich włosów). Pozostawia włosy błyszczące i mięciutkie, szczególnie naturalne odrosty.
2. Perfumy Rihanny- zapach mój, czyli słodki z nutami owoców. Bardzo wydajne, używałam ich chyba... 2 lata.
3. Skrzyp polny- wystarczy tylko jedno opakowanie, aby moje paznokcie stały się długie i twarde.
4. Krem na noc z organicznym ekstraktem z awokado- dostałam jako gratis od przesyłki z kalina- sklep. Wystarczył mi na zadziwiająco długo, bo aż 3 miesiące. Ładnie pachniał, miał lekko tłustą konsystencję, ale gładkość cery kolejnego dnia gwarantowana.
5. Ziaja, szampon do włosów przetłuszczających się- dobry oczyszczacz. Moje włosy bez odżywki były po nim miękkie.
6. Żel pod prysznic z Dove- Kremowa konsystencja umilała prysznic. Skóra po nim była na prawdę miękka i nawilżona.
7. Zmywacz do paznokci- nie jestem wielkim znawcą, ale nie wysuszał płytki oraz ładnie domywał lakiery.
8. Tonik przeciwko wypadaniu Babuszki Agafii- Na początku zahamował wypadanie, ale później skóra głowy najwidoczniej się przyzwyczaiła bo nie robił praktycznie nic.

A teraz zaprezentuję swój mały włosowy garnizon, który pomaga mi w pielęgnacji moich włosów:

Szampony:



Odżywki:


Przed myciem:


Po myciu:


Nie pojawił się tutaj masażer, który służy mi teraz codziennie oraz olejek kokosowy z Vatiki, które na dniach wykończyłam.

Powoli staram się wykorzystywać swoje zasoby. Muszę zaopatrzyć się w jakiś olej do włosów, ale póki co wykańczam Amlę i zabiorę się za lniany.

A jak z Waszym denkiem? Lubicie któryś z moich produktów? A może chcecie oddzielny post na recenzje któregoś z nich.

środa, 17 kwietnia 2013

(1) MSSN... spuszone włosy oraz wrażliwe okolice bikini


Dzięki Ciasteczku na moim blogu pojawi się dzisiaj pierwszy post z serii ,,Mój sprawdzony sposób na...''

Dostałam dwa pomysły, którymi się z Wami podzielę:


Sposób na spuszone włosy:
1. Opis włosów:
Włosy wysokoporowate, suche, puszące się

2. Co postanowiłam zrobić:
Kropla ulubionego olejku roztarta na dłoni i wtarta we włosy

3. Jakie efekty przyniósł mój sposób:
Zmniejszenie puchu, wygładzenie włosów


Kilka słów ode mnie: Osobiście bardzo lubię ten sposób. Należy jednak bardzo uważać, aby nie przesadzić z ilością olejku, ponieważ możemy obciążyć włosy.
Dobrym sposobem jest jeszcze nakładanie odżywki b/s np. z Joanny.

Sposób na wrażliwe okolice bikini (zaczerwienienia/ krostki po goleniu):
1. Opis skóry:
Włoski grubsze, skóra delikatna


2. Co postanowiłam zrobić:
Po goleniu okolic bikini wetrzeć w skórę balsam po goleniu MĘSKI do skóry wrażliwej (i mnie to Nivea)


3. Jakie efekty przyniósł mój sposób:
Brak zaczerwienia skóry, prawie żadnej krostki i mniej wrastających włosków, przy systematycznym stosowaniu skóra nie reaguje już negatywnie na depilację maszynką


Kilka słów ode mnie: Osobiście nie próbowałam tak traktować podrażnień. Mam swój sprawdzony sposób na to, o którym na pewno kiedyś wspomnę na blogu :).

Za oba pomysły dziękuję bardzo Ciasteczku. Pozdrawiam serdecznie!

Zapraszam wszystkie chętne osoby do wysłania swoich sprawdzonych sposobów na mojego maila wg. wzoru zamieszczonego TUTAJ

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Mój sprawdzony sposób na...


Rusza nowa seria wpisów :)
Ostatnio, kiedy pytałam Was, czy byłybyście zainteresowane tego typu postami, wiele osób wypowiedziało się pozytywnie. Bardzo się ucieszyłam i przystępuję do działania.
Już wyjaśniam o co w nich będzie chodziło.

Każda z nas jest inna, na każdej sprawdzają się inne kosmetyki /produkty/ akcesoria. Zawsze jednak można próbować czegoś, co zadziałało na innej osobie.
Jakże miło jest czasem znaleźć coś, dzięki czemu nasze życie stanie się łatwiejsze, pielęgnacja przyjemniejsza, a efekty bardzo zadowalające.

Serię wpisów poświęcę właśnie Waszym doświadczeniom. Będziecie mogły wysyłać swoje sposoby na... bycie piękną :).
Nie będą to oczywiście same włosowe przepisy. Możecie wysyłać pomysły na wszystko- od pięknej skóry przez twarde i zdrowe paznokcie do najlepszego upięcia.

Będę liczyła na Waszą kreatywność, bo przecież tylko o to tutaj chodzi. Mam nadzieję, że podzielicie się z innymi swoimi sztuczkami, dzięki którym życie staje się piękniejsze :D.

W miarę możliwości Wasze pomysły będą publikowane na moim blogu, w zamian za co możecie otrzymać... szczere ,,dziękuję'' za pomysł od wspaniałych czytelniczek ;).

Wasze sposoby wysyłajcie na mojego maila: michasiamini444@gmail.com w tytule proszę wpisać MSSN (jest to oczywiście skrót od ,,Mój sprawdzony sposób na'')

Postanowiłam, że aby w wypowiedziach nie było niedomówień najlepiej będzie wypełnić formularz (oczywiście, jeśli będziecie opisywały np. najlepszą fryzurę do noszenia w domu nie musicie go brać pod uwagę).

1. Opis włosów /skóry/ cery/ paznokci
2. Co postanowiłam zrobić
3. Jakie efekty przyniósł mój sposób
4. Bardzo mile widziane będą zdjęcia np. przed i po :)
5. Czy zgadzam się na opublikowanie mojego nicku na blogu oraz ew. adresu bloga.


Ja również postaram się dodawać od czasu do czasu coś, co jest moim hitem.

Mam nadzieję, że wspólnymi siłami stworzymy listę kobiecych hitów w drodze do piękna.

sobota, 13 kwietnia 2013

Maska z korzenia rzewienia

www.herbakos.pl

Po obejrzeniu efektów jakie otrzymała Smallrosie postanowiłam wypróbować maski z korzenia rabarbaru.
Chciałam otrzymać chociaż leciutki efekt jaśniejszych refleksów.

Korzeń kupiłam w aptece za grosze.

Całą paczuszkę wsypałam do młynka do mielenia kawy i zmieliłam zawartość na proszek. Wrzuciłam go do miski i dodałam sok z połówki cytryny. Wlałam 2 łyżki oleju lnianego, a na koniec zaczęłam dodawać wodę.
Nie wiem dlaczego u innych dziewczyn wystarczyła niecała szklanka. Moja mikstura dosłownie chłonęła wodę i musiałam wlać ok 2 szklanki!
Gotową papkę o zbitej i jednolitej konsystencji pozostawiłam na 15 min (pachniała okropnie) i udałam się wymyć włosy szamponem z SLES.
Nie spodziewałam się, ze najgorsze jest przede mną. Postanowiłam poprosić mojej babci o pomoc przy nakładaniu specyfiku na wilgotne włosy.
To był koszmar. Papka wyglądała jak... KUPA śmiechu i kompletnie nie trzymała się włosów. Spadała i barwiła wszystko dookoła na żółto. Była wszędzie. Pod bluzką, w oczach, ustach i oczywiście w całej łazience ,,pięknie zdobiąc'' umywalkę i podłogę.

Po całym zabiegu łazienka wyglądała tak, jakby jakieś biedne zwierze z problemami żołądkowymi postanowiło sobie w końcu trochę ulżyć.

Zawinęłam włosy w reklamówkę, ręcznik i udałam się na wielkie sprzątanie pobojowiska.
Maskę trzymałam ok. godziny, ponieważ nie obawiałam się zbyt wielkich efektów. Musiałam co chwilę wycierać szyję i czoło, ponieważ wszystko spływało mi po twarzy.

Zmywanie papki z głowy trwało dłużej niż pozbywanie się henny. Drobne kuleczki trzymały się kurczowo włosów i musiałam co jakiś czas nadawać im ,,poślizgu'' nakładając na pasma odżywkę.
W końcu się udało, doszłam do wniosku, że resztki na pewno się wyczeszą, więc odcisnęłam włosy w koszulkę i pozostawiłam do naturalnego schnięcia.

Po godzinie postanowiłam je lekko wysuszyć, ponieważ nie mogłam się doczekać efektu. Okazało się... że włosy były tłuste! Zapomniałam, ze 2 łyżki oleju nie będą wdzięczne moim włosom, jeśli nie zmyję ich szamponem.
Poleciałam znowu do łazienki i na nowo zaczęłam je myć szamponem.
Nic to nie dało... następnego dnia pasma znowu wisiały smętnie i wyglądały jakby nie miały styczności z szamponem jakiś tydzień...
Zdenerwowałam się. Włosy śmierdziały nadal korzeniem (jest to zapach takiej... starości, nie wiem jak to określić) i brzydko wyglądały. Związałam je po prostu i poddałam się.

Dzisiaj wymyłam je na nowo. Zapach nadal się utrzymuje. Zrobiłam nawet płukankę octową, ale nic go nie przebija. Mam nadzieję, że zejdzie jak najszybciej.
Efektów oczekiwanych nie ma. Widocznie maska działa tylko na naturalnych włosach, a nie farbowanych.

Nigdy więcej nie będę się bawiła w rozjaśnianie korzeniem rabarbaru!

Próbowałyście tej metody? Byłyście równie rozczarowane co ja?

czwartek, 11 kwietnia 2013

Olejek Amla Gold


Mój pierwszy olejek, od którego zaczynałam włosomaniactwo. Sentyment pozostał, a i na włosy działa całkiem dobrze. Postanowiłam zamieścić dzisiaj jego recenzję, ponieważ w końcu dobijam do dna.
Mam również dla Was pewną propozycję urozmaicenia bloga, ale o tym później.

Co oferuje nam producent:

Przeznaczony do włosów suchych, łamliwych, od jasnego po ciemny blond. (bez czarnych). Naturalny olejek do włosów swoje działanie opiera na ziołach, wyciągach roślinnych i minerałach, z których jest wykonany według oryginalnych receptur. Olejek Amla zawiera wyciąg z owoców amla (agrest indyjski), wyciąg z migdałów i henny. Sprawia, że włosy stają się sprężyste, zdrowe, błyszczące, odżywione od środka. Amla ma świeży, orientalny zapach, jest sekretem pięknych włosów kobiet z Indii.
Likwiduje łupież po jednokrotnym użyciu. Pobudza komórki włosów i mieszków włosowych do szybkiego wzrostu. Poprawia gęstość, elastyczność włosów i zwiększa odporność na rozciąganie. Kontroluje proces siwienia. Nabłyszcza i odżywia włosy nie przetłuszczając. Zapobiega łupieżowi, łagodzi podrażnienia skóry głowy. Odżywia włosy od środka, a nie tylko zamyka rozchylone łuski.


Skład:
Mineral oil (Paraffinum liquidum), Canola oil, Elaeis guineensis oil, Phyllanthus emblica & Lawsnia inermis Extract, Perfume, Prunus amygdalus dulcis oil, Phenyl Trimethicone, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Rosmarinus officinalis oil, Tertiary Butyl Hydroquinone, D & C Yellow No. 11 (CI 47000), D & C Green No. 6 (CI 61565), D & C Red No. 17 (CI 26100).

Moja opinia:

Jestem zwolenniczką olei indyjskich ze względu na ich zapach. Każdy ma inny ,,nos'', ale dla mojego to właśnie te wonie są najbardziej przyjemne. Zaznaczę, że nie jest aż tak intensywny jak w olejku Sesa.
Olej nakładałam na wiele sposobów. Na kilka godzin, na noc, na sucho, na mokro i w każdym wypadku całkiem dobrze się sprawdzał :).
Wygładza włosy i nawilża. Są miękkie i przede wszystkim bardzo błyszczące.
Nie obciążał mi włosów nawet wtedy, kiedy do jego zmywania używałam delikatnych szamponów.
Jest bardzo, ale to bardzo wydajny. Buteleczkę mam od września, a zaznaczę, że go wcale nie oszczędzałam.
Jest on przeznaczony do włosów zarówno jasnych jak i ciemnych. Nie mogę określić, czy wpływa na ich koloryt, ponieważ blondynką (nie)stety nie jestem :).


A teraz coś, nad czym zastanawiałam się już od pewnego czasu.
Chciałabym na mojego bloga wprowadzić serię wpisów pod tytułem: MSSN (mój sprawdzony sposób na...).
Polegałyby one na tym, że zbierałabym z własnego doświadczenia oraz przede wszystkim waszego pomysły dotyczące pielęgnacji (twarzy, włosów, paznokci... całego naszego ciała :D), które ułatwią nam życie.
Przykładem może być mój patent na proste włosy- płukanka z szałwii+ prostowanie ciepłym nawiewem suszarki.
Nie muszą to być oczywiście wymyślone przez Was sposoby. Ważne, aby u Was się sprawdzały!

Głos przede wszystkim mieliby czytelnicy mojego bloga. Na mojego maila przysyłałybyście swoje sprawdzone pomysły, a ja co ciekawsze umieszczałabym na swoim blogu.

Co myślicie o takiej serii? Interesowałyby Was takie wpisy?
Miałyście Amlę Gold? Jak się u Was sprawdzała?

wtorek, 9 kwietnia 2013

Podsumowanie miesiąca: marzec

Czas na podsumowanie kolejnego miesiąca mojej pielęgnacji.
W marcu niestety nie było jak w garncu, ponieważ akurat u mnie panowała zima, zima, tylko i wyłącznie zima.
Chłód nie sprzyja moim włosom. Puszą się oraz nie chcą się pod żadnym pozorem układać.

Jestem zadowolona z przyrostu, ale zadziwił mnie on tym samym. Jak już mówiłam w przeciągu 2 tygodni podskoczył on do 2 cm, a potem jakby się zahamował. Moje pasemko kontrolne koło ucha nadal trwa przy 43 cm. Nie mogę odgadnąć czym był spowodowany nagły wzrost.
Porównawcze zdjęcie musi być, oczywiście znowu nie jest zrobione w jednym miejscu, ale już to opanuję.


(zaznaczyłam na czerwono kwiatek, do którego sięgają włosy na obu zdjęciach, całe szczęście ta sama bluzka)

Odnotowałam zwiększony blask. Myślę, że to zasługa gliceryny, którą zaczęłam dodawać do odżywek.

Zauważyłam też trochę bardziej wzmożone wypadanie. Albo taki okres nastał, ale po prostu mój skalp przyzwyczaił się do toniku. Zobaczymy co będzie w kwietniu.

Co używałam w tym miesiącu:
- Zaczęłam ponownie kurację ze Skrzypem Polnym. Od razu odnotowałam pogrubienie i szybszy wzrost paznokci. Jest on dla mnie najlepszym lekarstwem na odhodowanie pazurków. Na włosach do tej pory nie zrobił nic. Możliwe, że jeszcze zadziała.
- Nadal piję siemię lniane. Nie przynosi wielkich efektów, poza jak już pisałam pojawieniem się baby hairs.
- Przetestowałam płukankę z kory dębu.
- Porzuciłam zwykłe ręczniki na rzecz bawełnianych koszulek, które ratują moje puszące się włosy
- Moją nową fryzurą są fale. Czuję się w nich najlepiej, robienie warkoczyków na noc przynosi w tej kwestii najbardziej spektakularne efekty:
























- Moją ulubioną odżywkę stała się Alverde z hibiskusem, ale również Sante daje sobie nieźle radę- recenzja jak lepiej ją poznam.
- Użyłam raz maski Alterry z granatem, której efekty mnie oczarowały. Mam nadzieję, że to nie był pierwszy i ostatni raz, bo jeśli tak pozostanie to stanie się ona moim KWC.
- Zakończyłam wcieranie Toniku przeciwko wypadaniu włosów Babuszki Agafii

Kwiecień jest moim miesiącem. To właśnie pod jego koniec będę obchodziła urodziny. Czuć w powietrzu wiosnę, mam nadzieję, że w końcu zawita w nasze progi, a moje włosy zaczną się odpłacać lepszym ,,nastrojem''.

W tym miesiącu postawię na Jantar. Oczekuję przyspieszeniu porostu oraz ograniczenia wypadania.
Zaczynam regularnie masować skalp masażerem zakupionym w Biedronce.

Jak wasze włosy przetrwały marzec? Jesteście gotowe na nadejście wiosny?

niedziela, 7 kwietnia 2013

Wróżkowe ciekawostki włosowe



Moja babcia bardzo lubi czytać gazetę jaką jest ,,Wróżka''. Wczoraj przechodząc koło stołu, na którym rozłożone było to czasopismo moją uwagę przyciągnął jeden artykuł.

Nie jest pewnie ciężko zgadnąć o czym on był. Nagłówek ,,włosy'' przykuł mój wzrok i zmusił do przeczytania całego tekstu, którym postanowiłam się podzielić z Wami.

Na początku rzuca nam się w oczy pogrubiony tekst:

,,Jeśli zetniesz je w pierwszy wtorek marca,
oprócz bujniejszej czupryny możesz zyskać powodzenie i długie życie!''

Całkiem kusząca oferta, prawda? Marzec już minął, a moje końcówki nadal nie miały do czynienia z nożyczkami... no cóż, nie dla mnie pisana długowieczność...

Teraz zamieszczę ciekawsze kawałki z tego artykułu:

,,Greczynki, które chciały szybko doczekać się potomstwa, składały swe pukle w ofierze Afrodycie, prosząc boginię o włochatego kochanka (owłosione męskie ciało symbolizowało witalność i zwierzęcą chuć), ale także o dar w postaci imponującej fryzury.
Długie włosy bowiem od dawna uznawano za wyjątkowo kuszący element kobiecego powabu. Dlatego kobiety arabskie mogą je pokazać tylko mężowi, który bardzo dba o to, by nie kusiły nimi innych mężczyzn.
Obyczaj słowiański długie warkocze rezerwował tylko dla dzieci. Po ślubie uroczyście je ścinano zakładając na głowę mężatki czepiec''


Co ma Księżyc do nożyczek?:

,,Włosów nie można obcinać lekkomyślnie, bo zaklęta jest w nich życiodajna siła. Biblijny siłacz Samson stracił swą moc, gdy podstępna kochanka Dalila pozbawiła go czupryny.
Zapewne dlatego piłkarze nie golą się przed meczem, a wielu  maturzystów omija fryzjera od studniówki''
 
,,Ważna jest nawet pora zabiegów fryzjerskich. Strzyżenie w piątki zapobiega ponoć bólom głowy, a w  Wielki Piątek- gwarantuje oczyszczenie i wiosenne odrodzenie. Ścięcie w marcu na pożegnanie zimy- włosy wraz z wiosną bujniej odrosną, bliski zaś kontakt z cyrulikiem we wtorek obiecuje szczęście, powodzenie i długowieczność.
Pod żadnym pozorem nie wolno iść do fryzjera w poniedziałek i niedzielę, bo grozi to pechem i nieszczęściem!!!
Cięcie włosów po zmroku gwarantuje zaś pomieszanie zmysłów, brzydotę lub nawet śmierć.
''

,,Księżyc jest władcą piękna włosów: odbiera im urodę, gdy znika, dodaje, gdy rośnie- i tylko wtedy można ciąć pukle, jeśli zależy nam na tym, by były bujne i lśniące''

Cały artykuł czytało mi się bardzo przyjemnie i o wielu rzeczach słyszałam dopiero pierwszy raz.

Wierzycie w takie przesądy? A może zostawiacie cięcie waszych włosów na okres powiększania się Księżyca :D?

sobota, 6 kwietnia 2013

Sposób na fale

Moje włosy nie przepadają za wydobywaniem skrętu, ani za rozczesywaniem na sucho (puch).
Ostatnio znalazłam sposób na coś, w czym czuję się swobodnie, a moje włosy ładnie lśnią i wyglądają w miarę dobrze.

Po umyciu włosów i po ich lekkim naturalnym podeschnięciu zaplatam na nich dwa warkocze. Zwykłe, niepozorne, ponieważ nie grzeszę zdolnościami do fryzur i najczęściej idę z tym spać (zanim położę się do łóżka włosy nie są już mokre, jedynie lekko, ale to na prawdę lekko wilgotne).

Rano rozplatam je i roztrzepuję palcami, co otrzymuję?:


Fale nie są doskonałe i na żywo prezentują się na prawdę lepiej, ale są miękkie w dotyku, nie puszą się i błyszczą.
Na zdjęciu czubek głowy jeszcze nie został ogarnięty (nie mam niestety innego zdjęcia) i wygląda na całkowicie pozbawiony objętości, ale tak nie jest. Po prostu nie rozczesałam go.
Mam dziwnie pochylone ramiona, ponieważ jakoś nierówno siedziałam :D.

Na drugi dzień zazwyczaj związuję je póki co w kucyk, ponieważ nie wyglądają dobrze, ale całe szczęście zakupiłam dzisiaj odżywkę b/s Joanny z miodem i cytryną, więc myślę, że stylizacja fal lekko się zmieni.

W tym samym sklepie odkryłam dzisiaj stacjonarnie... maskę z Gliss Kur'a 7 olejków!
Nie kupiłam jej jeszcze, ponieważ mam póki co ban na zakupy z powodu małej drogerii w łazience, ale na pewno ją kiedyś dorwę.

Lubicie zaplatać warkoczyki na noc? Jak podtrzymujecie dale na drugi dzień?

środa, 3 kwietnia 2013

Na ratunek końcom

Kiedy dążymy do wymarzonej długości włosów nie możemy zapominać, że kluczem do szybszego osiągnięcia celu jest pielęgnacja końcówek.
Czasami zapominamy o nich kompletnie, a szczególnie podcinaniu, bo przecież każdy centymetr się liczy, a to wielki błąd! Zniszczenie będzie szło w głąb włosa i coraz większa jego część będzie ulegała stopniowej destrukcji.

Dzisiaj nie będę wywodziła się na temat końców, którym już nic nie pomoże, bo są zniszczone. Skupię się na tym, jak można ograniczyć ich niszczenie się.

Oto produkty, które służą mi do zabezpieczania końcówek:



1. Olej rycynowy- wielofunkcyjny i niezastąpiony. Olejuję nim skalp, nakładam na rzęsy i brwi, zabezpieczam włosy. Ostatnią rzecz wykonuję z nim coraz rzadziej, chociaż w tej roli sprawdza się bardzo dobrze. Musimy uważać jedynie z jego ilością, ponieważ gęsta konsystencja może pozlepiać i obciążyć włosy.

2. Olej z nasion bawełny- bardzo delikatny i przyjemny. Możemy spokojnie niewielką ilość wmasować w długość włosów. Nie zauważyłam efektu obciążenia, ale za to otrzymuję delikatną warstewkę ochronną na moich pasmach.

3. Krem Nivea- kiedy nie mamy pod ręką żadnego zabezpieczacza na pewno znajdziemy gdzieś na półce ten krem. Rozsmarowujemy trochę na dłoniach i nakładamy na końce, co zapewni im ochronę.

4. Migdałowy olejek Alverde- posiada boski zapach w którym się zakochałam. Służy mi do olejowania oraz do nakładania jako odżywka b/s. Wilgotne włosy przeczesuję rękami, na których rozcieram 2 porcje (2 naciśnięcia pompką) olejku. Chroni i pozostawia na włosach piękny zapach.

5. Serum wygładzające z Joanny- dotychczasowy mój faworyt. Faktycznie wygładza końce i zostawia delikatną ochronną warstewkę. Bardzo ułatwia rozczesywanie! Wystarczy jego niewielka ilość i spokojnie możemy użyć szczotki do naszych wilgotnych włosów.

6. Jedwab w płynie z Green Phramancy- stosuję go od czasu do czasu. Mogę określić go mianem średniaka. Muszę uważać z ilością nałożoną na włosy, bo potrafi zbijać końce w strąki. Nie czuję, aby chronił, ale od czasu do czasu na pewno można go użyć.

Nie wyobrażam sobie kompletnej pielęgnacji bez konkretnego zabezpieczenia moich końców. Za niedługo zostaną poddane podcięciu, ale zawsze pocieszam się myślą, że to dla ich zdrowia.

Zima nadal króluje tej wiosny. W tym okresie najbardziej musimy troszczyć się o nasze końce.

Co jest Waszym faworytem do zabezpieczania włosów?

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Płukanka z kory dębu



Zachęcona efektami płukanki z kory dębu u mojej włosowej siostry postanowiłam wypróbować ją u siebie. Liczyłam na efekt wyprostowania włosów jak po szałwii i oczywiście zwiększenie połysku.

Opakowanie kory dębu kupiłam w aptece za ok. 5 zł.

Do szklanki wsypałam 2 łyżeczki kory i zalałam ją gorącą wodą. Pozostawiłam na 10 min, a za ten czas nałożyłam na włosy odżywkę.
Napar przecedziłam przez drobne sitko (musiałam uważać, ponieważ na dnie została wiele małych paprochów, które i tak zresztą dają się łatwo wyczesać) i pozostawiłam do ostygnięcia.

Po umyciu włosów spłukałam je ostrożnie, aby nie pobrudzić ubrania oraz łazienki (wywar ten lubi barwić wszystko dookoła). Po całym zabiegu odsączyłam w bawełnianą koszulkę i pozostawiłam do naturalnego wyschnięcia.
Efekt?:



No cóż... niezbyt imponujący. Na moich włosach płukanka nie zrobiła praktycznie nic. Widać było chęci do prostowania się, ale bez pomocy szczotki i ciepłego nawiewu suszarki nie było to możliwe na moich falach.

Na zdjęciu końcówki dziwnie się podwinęły, nie wiem czym to jest spowodowane... Włosy były jak zwykle miękkie, a połysk... możliwe, że odrobinę większy.
Na pewno jeszcze kiedyś jej użyję, ale tym razem pomogę przy prostowaniu suszarką jak w przypadku szałwii.

Nie zauważyłam przyciemnienia z czego jestem zadowolona. Myślę nad rozpoczęciem stosowania płukanek rozjaśniających...

Stosowałyście tą płukankę? Co sądzicie o zabraniu się za rozjaśnianie naturalnym sposobem moich włosów?