sobota, 30 sierpnia 2014

Denko (17)

Chyba dziewczyny nie chcą odbierać swoich nagród. Kolejna osoba się nie zgłosiła, więc maska Seboradin powędruje do.... fightthedull! Doczekałaś się! :D Mam nadzieję, że skończy się na ,,do 3 razy sztuka'' i w mojej skrzynce pojawi się mail z Twoim adresem.


Co się sprawdziło:

1. Płyn micelarny Garnier- mój ulubieniec wraz z micelem BeBeauty. Dobrze zmywa makijaż i jest mega wydajny. Nie podrażniał moich oczu, chyba, że nalazłam go za dużo na wacik to odczuwałam nieprzyjemne pieczenie. Mimo wszystko na pewno go jeszcze niejednokrotnie kupię.

2. Szampon familijny Sante- używałam go do oczyszczania. Szkoda, że jego cena jest dość wysoka. Nie plątał włosów, ale za to słabo się pienił. Pisałam o nim tutaj.

3. Peeling LoveMeGreen- bezkonkurencyjny ulubieniec. Pięknie pachnie, świetnie peelinguje i do tego odżywia skórę. Nadawał się również do złuszczania martwego naskórka na głowie. Na pewno sięgnę po niego ponownie. Pisałam o nim tutaj.

4. Ampułka Yasumi z kwasem hialuronowym- dostałam ją w pudełku Shiny Box. Szybko się wchłaniała i przyjemnie napinała skórę. Nadawała się jako baza pod kremy.

5. Lavera szampon z mleczkiem cytrynowym- przyjemnie pachniał i odświeżał skórę głowy. Służył mi do oczyszczania raz na jakiś czas. W tej kwestii spisywał się świetnie. Jego recenzję znajdziecie tutaj

6. Waniliowy żel pod prysznic Fraicheur- dostałam go na spotkaniu bloggerek od Pani Anny. Do tej pory nie byłam przekonana do waniliowych zapachów, ale ten mi przypadł do gustu. Nie jest chemiczny, ani mdlący. Żel nie wysuszał mojej skóry, a wręcz sprawiał, że po myciu była mięciutka.

7. Maska oczyszczająca z błękitną glinką- fajnie matowała twarz i zwężała pory, ale niestety po jej zastosowaniu miałam też wrażenie, że moja buzia jest bardziej szara i zmęczona. Więcej na jej temat znajdziecie tutaj.


Średniaki:

1. Limonkowy żel pod prysznic Original Source- bardzo lubię żele pod prysznic z tej firmy za ich ciekawe zapachy, ale niestety ten mnie do siebie nie przekonał. Niby jest orzeźwiający i cytrusowy, ale dla mnie kojarzy się... z kostką toaletową.

2. Żel pod prysznic Balea Med- nie mam wymagającej skóry, więc ten żel okazał się dla mnie średni. Jako osoba lubiąca pachnące kąpiele nie miałam się czym zachwycać. Jego woń jest delikatna i bardzo neutralna.

3. Pianka do higieny intymnej Green Phramancy- pomysł z pianką bardzo przypadł mi do gustu. Dobrze myła, ale czasami miałam wrażenie, że aż za dobrze jak na miejsca intymne. Stosowałam ją również od czasu do czasu do mycia włosów o czym pisałam w tym poście.

Denkujecie dzielnie ;)?

czwartek, 28 sierpnia 2014

Dlaczego niektóre szampony pomimo dobrego składu się u mnie nie sprawdzają+ nowe gazetki promocyjne

Od kiedy w moje ręce trafiło cedrowe mydło Babuszki Agafii zaczęłam zastanawiać się dlaczego tak dziwnie działa na moje włosy. Większość dziewczyn je chwaliło, a ja po prostu nie mogłam go stosować solo. Po myciu miałam wrażenie, że moje włosy są po prostu czymś oblepione.

Kolejną rzeczą, która dała mi do myślenia był szampon Yves Rocher dodający objętości. Anwen tak go zachwalała, a u mnie jednak powodował szybsze przetłuszczanie się.

Wiem, że każde włosy są inne, ale działanie mydła cedrowego i szamponu YR było pod pewnym względem bardzo podobne.
Całe szczęście wraz z pomocą innych dziewczyn doszłam do jednego, bardzo ważnego odkrycia.
Na mojej głowie nie sprawdzają się szampony, które mają w swoim składzie Guar!
Mogę ich używać tylko do pierwszego mycia (przypominam, że skalp myję 2 razy).

www.sylveco.pl

Czym jest guma guar? Jest to składnik pochodzenia roślinnego, który dodany do wody tworzy lepkie, koloidalne roztwory. W kosmetykach wykorzystuje się ją jako zagęstnik, albo produkt do ułatwienia rozczesywania włosów.

W moim wypadku wszystkie myjadła zawierające w swoim składzie gumę guar powodują szybsze przetłuszczanie się lub nawet widoczne oblepienie włosów tuż po myciu.

Po co piszę ten post? Otóż sama dopiero od niedawna odkryłam, co tak naprawdę jest winowajcą w tych ,,oblepiających'' szamponach i myślę, że może niektóre z Was również borykają się z tym samym problemem.

Jeśli zauważasz, że jakiś szampon z przyjaznym składem Cię oblepia i nie wiesz czym to jest spowodowane, zwróć uwagę na to, czy zawiera gumę guar ;)



Widziałyście już nową gazetkę Skarb?:

http://rossmann.okazjum.pl/gazetka/katalog-rossmann-25-08-2014,8370/1/

Mi od razu wpadły w oko produkty Kneipp! Ich płyny do kąpieli pachną cudownie, więc na pewno zaopatrzę się w kolejne opakowania jak tylko pojawią się na półkach!

Z drugiej strony od dzisiaj nowe kosmetyki w Biedronce:

http://biedronka.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-biedronka-28-08-2014,8414/1/

Skusicie się na matowe pomadki?

wtorek, 26 sierpnia 2014

Kiedy tłuścioch toleruje krem na dzień- regenerująco-odżywczy krem do twarzy MK Natural Cosmtics

Zwyciężczyni się nie zgłosiła, więc została wyłoniona kolejna. Proszę o kontakt na mojego maila Joannę Słupczewską- to Ty będziesz miała możliwość testowania maski Seboradin z naftą kosmetyczną. Klasycznie masz 4 dni na zgłoszenie ;)

Tym czasem zapraszam do recenzji kremu, który ostatnio podbił moje serce. Zgodnie z ankietą postanowiłam, że od czasu do czasu na moim blogu pojawiać się będą posty nie tylko dotyczące włosów.


Co oferuje nam producent:
Naturalny krem regenerująco - odżywczy zawiera naturalne roślinne składniki aktywne o tak dobranych właściwościach, aby w jak największym stopniu wykorzystać ich oddziaływanie na nasza skórę, zapewniając jej kompleksową i bezpieczną pielęgnacje.
Aktywne roślinne składniki zawarte w kremie przenikają w głąb skóry powodując, że:
- skóra staje się gładka, wzmocniona oraz odzyskuje witalność,
- następuje wygładzenie oraz redukcja widoczności zmarszczek,
- przywrócona zostaje jędrność i elastyczność naskórka,
- stopień nawilżenia skóry zostaje poprawiony.
Naturalny krem z kolagenem roślinnym, witaminami oraz olejami jojoba, awokado i arganowym polecany dla każdego rodzaju skóry, również do skóry wrażliwej i skłonnej do alergii.
Do stosowania na dzień/noc.
Dla wieku 30 +. Hipoalergiczny.

Skład:
Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Glycerin/ Acacia Seyal Gum Extract/ Potassium Sorbate/ Citric Acid , Cetyl Alcohol,Polyglyceryl-3 Methylglucose Distearate, Butyrospermum Parkii Butter, Cera Alba, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Ascorbyl Palmitate, Argania Spinosa Kernel Oil, Allantoin, Tocopheryl Acetate,Xanthan Gum, Dehydroacetic Acid/ Benzyl Alcohol, Parfum.

Opakowanie:
Klasyczny słoiczek jak w większości kremów. Nie ukrywam jednak, że wolę opakowania z pompką, które są o wiele bardziej higieniczne.


Konsystencja i zapach:
Krem ma dość neutralny zapach, który nie powinien nikomu przeszkadzać. Ma lekką konsystencję, która momentalnie się wchłania, co sprawia, że bez problemu możemy zaraz po jego nałożeniu wykonać makijaż.

Moja opinia:
Co prawda krem przeznaczony jest dla osób 30+, ale dla mnie to nie zrobiło większej różnicy, bo przecież nie od dzisiaj wiadomo, że liczy się samo działanie.

Zacznijmy od tego jaka jest moja twarz- tłusta. Niegdyś, kiedy jeszcze nie nakładałam na nią kremów, po myciu sprawiała wrażenie suchej, ale udało mi się uporać z odstającymi skórkami.

Jak do tej pory nie znalazłam jeszcze takiego kremu, który mogłabym swobodnie nałożyć na dzień. Dlaczego? Otóż dlatego, że mój makijaż jest naprawdę minimalistyczny (korektor, puder tylko pod oczy i tusz do rzęs). Nie używam podkładów, a krem BB i puder w strefie T nakładam bardzo sporadycznie. Wymagam więc, aby krem nie powodował szybszego świecenia się buzi bez żadnej pomocy.

Produkt od MK Natural Cosmetics poradził sobie z tym zadaniem. Podczas aplikacji czułam jak szybko się wchłania i napina buzię. Po kilku sekundach praktycznie go już na niej nie czułam.
Moja twarz za każdym razem była gładka, miękka i odpowiednio nawilżona, no i co najważniejsze- nie błyszczała się!

Do tego wszystkiego krem jest jeszcze bardzo wydajny. Wystarczy jego odrobina, aby pokryć całą twarz. Stosuję go na dzień i na noc, a końca nadal nie widać!
Mimo wszystko muszę się spieszyć, ponieważ termin jego przydatności wynosi 6 mies. od otwarcia.

Jestem bardzo zadowolona z tego produktu, ponieważ jako jedyny do tej pory podołał moim wymaganiom. Myślę, że niejednokrotnie jeszcze do niego wrócę.

Macie jeszcze jakieś kremy godne polecenia dla mojej tłustej buzi?

niedziela, 24 sierpnia 2014

WYNIKI konkursu z Shiny Box!

Zanim pojawią się wyniki, chciałabym na początku przypomnieć, że jeżeli Sylwia Makowska- zwyciężczyni konkursu z firmą Seboradin nie zgłosi się dzisiejszego dnia do godz. 24 na mojego maila, to będę zmuszona wyłonić inną osobę, która zgarnie maskę Seboradin z naftą kosmetyczną.

A teraz do rzeczy... ;)


Zgłoszeń było naprawdę wiele, ale wszystko pozostawiłam maszynie losującej.

Oto kogo wybrała:


Gratuluję!
Tak jak w poprzednim konkursie masz 4 dni na przesłanie mi swojego adresu do wysyłki na maila ;)

Dziękuję wszystkim za udział w konkursie i zapraszam w przyszłości do kolejnych!

piątek, 22 sierpnia 2014

W końcu odkryłam mega nawilżenie!- Płukanka lniana

Konkurs z Shiny Box zakończony. W następnym poście możecie oczekiwać wyników!

Dzisiaj natomiast chciałabym Wam napisać o moim ostatnim udanym eksperymencie.

newsgastro.pl
 
Wiem, że Ameryki nie odkryłam, ponieważ nawilżające właściwości siemienia lnianego zapewne są Wam już znane.
Mimo wszystko jakoś do tej pory nie mogłam przemóc się i sięgnąć po te dobroczynne ziarenka.


Co zrobiłam? 1/4 szklanki siemienia lnianego zalałam gorącą wodą i odstawiłam na noc do lodówki. Drugiego dnia odcedziłam ,,gęstszą wodę'' od ziarenek i lekko rozcieńczyłam z czystą wodą.
Tak powstałą płukanką polałam włosy (nawet te przy skalpie) po zmyciu odżywki.

Całość stylizowałam tak jak zwykle- żel z Bielendy i harmonijkowanie. Włosy pozostawiłam do naturalnego wyschnięcia, a oto co ukazało się później moim oczom:


Loki były bardzo mięciutkie i mocno nawilżone. Puch został poskromiony, a całość pięknie się błyszczała.


Płukanka nie obciążyła włosów u nasady, za to świetnie poskromiła sterczące baby hairs. Odpowiednio dociążyła długość i... w sumie same ochy i achy :)

Przyznaję, że płukanka z siemienia lnianego stała się moją ulubioną i na pewno będę do niej często wracać. Polecam ją dla osób, które jak ja walczą z suchą długością i wiecznym puchem.

Lubicie płukanka z siemienia lnianego?

środa, 20 sierpnia 2014

WYNIKI konkursu z firmą Seboradin+ zapuszczam włosy

Wyniki nadchodzą z lekkim opóźnieniem, ale mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe :)


Główną nagrodę, a więc Kurację Seboradin z Naftą Kosmetyczną zgarnia...

justi912
...jednak to nie będą marzenia ściętej głowy :D

Kolejnymi trzema zwyciężczyniami okazały się:

Sylwia Makowska
Kirai - desu (Marta J)
Gosia (Believe)

...które zgarniają maskę z naftą kosmetyczną.

Dziękuję wszystkim dziewczynom za udział i gratuluję zwyciężczyniom. Mam nadzieję, że nagrody będą Wam służyły!

Czekam również na Wasze maile z adresami (macie na to 4 dni. Jeśli nie otrzymam ich przez określony czas, będę zmuszona wybrać inne osoby), na które zostaną wysłane nagrody.

Chciałabym Was również poinformować i tym samym zaprosić do udziału w akcji na blogu mojej włosowej siostry:

http://takbywlosminiespadlzglowy.blogspot.com/2014/08/zapuszczamy-wosy-niechaj-centymetry.html

Cały czas dzielnie zapuszczam, a taka akcja będzie dla mnie jeszcze większą motywacją.
Chcesz mieć długie włosy razem ze mną? Zapisz się klikając w powyższy banner!

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Czy ta objętość u mnie nie działa? Gliss Kur ultimate volume- odżywka eksresowa w piance.

Konkurs z firmą Seboradin już zakończony. Mam do Was pytanie. Czy nie obraziłybyście się, jeśli wyniki pojawiły się z małym opóźnieniem ;)?



Co oferuje nam producent:
Czy Twoje włosy są cienkie płaskie i zniszczone? Lekka odżywka ekspresowa w piance Ultimate Volume regeneruje i nadaje objętość. Codzienne pielęgnacja włosów bez obciążania. Łatwa i równomierna aplikacja, bez spłukiwania. Odżywka zarówno jak i szampon z tej serii jest z upłynnionym kolagenem morskim, który unosi włosy i regeneruje je bez obciążania. Dla zauważalnie większej objętości i odporności. Zawiera kompleks z płynną keratyną. Bez silikonów.

Skład:
Aqua, Cetrimonium Chloride, Hydrolyzed Collagen, Panthenol, Cocodimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin, Hydrolyzed Keratin, Stearamidopropyl Dimethylamine, Phenoxyethanol, Ceteareth-25, PEG-12 Dimethicone, Lactic Acid, Dipalmitoylethyl Dimonium Chloride, Silicone Quaternium-22, Sodium Methylparaben, VP/VA Copolymer, PPG-3 Myristyl Ether, Coco-Betaine, Polyquaternium-69, Glycerin, Propylene Glycol, Parfum, Polyquaternium-10, Styrene/VP Copolymer, Alcohol denat., Citric Acid, Sodium Chloride, PEG-14M, Hexyl Cinnamal, Amyl Cinnamal, Limonene, Linalool, Benzyl Salicylate, Benzyl Alcohol, Butylphenyl Methylpropional.

Opakowanie:
Odżywka mieści się w wyprofilowanym opakowaniu, które dobrze leży w ręku. Ma przyjemny aplikator, który się nie zacina.




Konsystencja i zapach:
Produkt ma bardzo przyjemną konsystencję, ponieważ jest w formie dość wodnistej pianki. Pachnie słodko i przyjemnie. Woń ta niestety nie utrzymywała się na moich włosach.

Moja opinia:
Odżywka trafiła w moje ręce bardzo przypadkowo, ponieważ to nie ja ją wybierałam ;). Od razu w składzie rzucił mi się w oczy alkohol i dzięki niemu nie wróżyłam jej nic dobrego.

Nakładałam ją na 2 sposoby- na włosy mokre i suche.

W pierwszym przypadku nie zauważyłam żadnego efektu, poza łatwiejszym rozczesywaniem. Szkoda, że nie odnotowałam nawet najmniejszego uniesienia...

Kiedy nakładałam ją na suche włosy bardzo je sklejała, szczególnie u nasady. Dzięki temu sklejeniu i usztywnieniu rzeczywiście- miały lekki efekt push up, ale za to nie prezentowały się zbyt dobrze.

U mnie okazała się niewypałem. Nie obciążała co prawda włosów, ale nic też z nimi nie robiła.
Mimo wszystko na wizażu ma pozytywne opinie i u niektórych dziewczyn naprawdę dodaje objętości.
Muszą uważać jednak na nią osoby, których włosy nie przepadają za proteinami, ponieważ mogą doczekać się przysłowiowego sianka :)
Producent obiecuje regenerację... w sumie tego produktu nie nazwałabym nawet odżywką, a zwyczajną pianką.

Sprawdziła się u Was? A jeśli tak, to w jaki sposób ją stosowałyście?


Za 2 dni kończy się mój konkurs, w którym do wygrania jest styczniowe pudełko Shiny Box! Nie przegapcie tej okazji ;)

http://zaslepionawlosomaniactwem.blogspot.com/2014/07/shiny-box-lipiec-2014-pierwsze-wrazenie.html

sobota, 16 sierpnia 2014

Złożona pielęgnacja (12)

Dawno nie było na blogu mojej złożonej pielęgnacji, prawda ;)? Dzisiaj postanowiłam to nadrobić, więc zdaję relację z wczorajszego dnia.

Na noc na długości wylądował olej arganowy, który nałożyłam na odżywkę proteinową Artiste. Rano starłam martwy naskórek ze skalpu peelingiem Love Me Green. Skórę głowy wymyłam szamponem Green Phramancy z aktywatorem wzrostu, a długość dodającym objętości Planeta Organica.

W skalp wmasowałam maskę NaturVital, która znalazła się również na długości, ale w tym wypadku już z 4-rema kroplami hydrolizowanej keratyny oraz 4-rema kroplami olejku z pestek śliwki. Całość pozostawiłam pod czepkiem na godzinę, w tym 15 min. podgrzewając domową suszarką kapturową.

Kolejnym krokiem po zmyciu mieszanki było nałożenie na skalp odżywki Green Phramancy z aktywatorem wzrostu, a na długość odżywki Balea Oil Repair i pozostawienie tego na 2 min.

Zmyłam całość wodą, nałożyłam odżywkę b/s z Ziaji intensywna odbudowa, a na końce olejek arganowy z serum Chantal.
W długość wgniotłam żel Grafitti z Bielendy, a następnie zawinęłam włosy w ploppingowy turban, w którym przechodziłam 15 min.

Ostatnim etapem było wysuszenie włosów moją nową suszarką z dyfuzorem (zimny nawiew, jonizacja, duży dyfuzor- a wszystko to za 50 zł! Taka okazja :D).

Oto efekt:


Dyfuzor sprawił, że włosy nabrały większej objętości. Były dosyć miękkie w dotyku, ale też widocznie suche, co popsuło skręt. Opinia o nowym szamponie GP się sprawdziła- moje włosy nie trawią go pod żadną postacią (pod koniec miesiąca będzie recenzja zestawu).

Włosy się błyszczą, ale farbowańce mocno ucierpiały po nawet minimalnym kontakcie z wysuszającym szamponem.

Myślę, że efekt byłby lepszy, gdyby nie mały winowajca ;)

Jeśli chcecie dopieścić swoje włosy i przy okazji podzielić się swoim pomysłem na moim blogu piszcie śmiało!
Swoje propozycje wraz ze zdjęciami po złożonej pielęgnacji wysyłajcie na: michasiamini444@gmail.com

Na koniec chciałabym coś ogłosić- mam coś dla Was :D.
Oto rabat, który możecie wykorzystać do końca września:

https://strefaurody.pl/?utm_source=Blog&utm_medium=baner&utm_campaign=Spotkanie_blogerek

czwartek, 14 sierpnia 2014

Wyniki ankiety i moja opinia o szczotce The Wet Brush- delikatniejszego zastępcy TT

Szkoda, że w ankiecie zechciało wziąć udział tylko 49 osób. Mimo wszystko postaram się podsumować kilka informacji o moich czytelnikach i ich zdaniu na temat tego bloga.


Jak widać wszystkie moje czytelniczki to kobiety :). Bardzo mi miło, że mój blog trafia do osób w różnym wieku!


Miło mi, że prawie wszystkie z Was czytają każdego nowego posta. Zostałam pozytywnie zaskoczona, że 3 osoby wchodzą tutaj codziennie!

Do tej pory dodawałam posty gdzieś w południe. Od kilku dni jak widać się to zmieniło. Większość z Was buszuje po blogosferze wieczorem, więc to właśnie wtedy możecie oczekiwać nowych wpisów.

Co czytacie na moim blogu najchętniej? Tutaj nie będę wrzucać już screena, a jedynie podsumuję.
- Na pierwszym miejscu wypadają posty o włosach rzez jasna ;)
- Tuż za nimi podążają recenzje. Interesują Was przede wszystkim te dotyczące wcierek i produktów na porost włosów.
- Lubicie czytać także posty z serii MSSN, Złożona pielęgnacja oraz aktualizacje
- Poza tym pojawiły się próby wydobycia skrętu, ujarzmianie puchu i... sporo osób zadeklarowało, że lubi tutaj czytać wszystko. Dziękuję! :)



Co do postów o tematyce niewłosowej- sprawa została przegłosowana. Od czasu do czasu więc możecie spodziewać się u mnie recenzji produktów nie tylko do włosów!

Mój szablon przypadł większości do gustu. Mimo wszystko myślę, że jednak pokombinuję jeszcze z nagłówkiem jak będę miała odrobinę więcej czasu i... chęci wraz z weną :D


Dostałam również kilka uwag od Was:
- Więcej recenzji- ...a ja myślałam, że i tak już Was nimi męczę! :) Postaram się, aby pojawiały się więc u mnie jeszcze częściej.
- za ,,ciężki'' szablon- sama nie wiem szczerze czym to jest spowodowane. Postarałam się ,,pozmniejszać'' wszystko co się da, ale mam wrażenie, że nic to nie dało. Jeśli ktoś wie jak ,,odciążyć'' szablon to prosiłabym o jakiekolwiek wskazówki.
- Za szeroki szablon- kilka dni temu go zwęziłam. Mam nadzieję, że teraz już jest ok.
- Moja włosy w szablonie- popracuję nad tym! :D

...za inne ciepłe słowa w ,,uwagach'' dziękuję bardzo ;*

No dobra, trochę Was już poznałam.
Chciałabym bardzo podziękować wszystkim, którzy postanowili wziąć udział w ankiecie!

Jakiś czas temu pisałam Wam, że w moje ręce trafiła niezbyt znana szczotka o tajemniczej nazwie The Wet Brush (w sumie Mokra Szczotka lub jak kto woli Mokry Pędzel brzmi dość zabawnie :D):

Wybaczycie brak czystości szpitalnej mojej szczotki :D?

Zacznę od tego, iż szczotka jest bardzo poręczna. Ma fajnie wyprofilowaną rączkę i jest leciutka.
Jak widać ząbki (:D?) lekko się wyginają, ale nie sprawia to większej różnicy.

Jak sobie radzi na mokrych włosach?
W tej kwestii spisuje się bardzo dobrze. Sunie gładko po długości i nic nie wyrywa. Dobrze rozczesuje, więc nie mam jej nic w tej kwestii do zarzucenia.

Jak sobie radzi na suchych włosach?
Pod tym względem pokonuje ją TT. Nie radzi sobie tak dobrze jak on z kołtunami i nie wygładza.
Ma jednak swój wielki +. Jest delikatniejsza od Tangle Teezera. Podczas czesania końcówek nie słychać specyficznego chrzęszczenia jak w wypadku jej konkurenta.

Ostatnio rzadko jej używam, ponieważ staję się z dnia na dzień coraz bardziej kręconowłosa :D. Rzadko czeszę włosy, chociaż jeszcze uczę się swojej ulubionej metody.

Dla kogo The Wet Brush? Moim zdaniem będzie to dobry odpowiednik Tangle Teezera dla osób o włosach delikatnych lub farbownych. Czytałam, że wiele dziewczyn narzeka właśnie na łamanie końcówek przez TT- myślę, że w wypadku tej szczotki nie miałyby z tym problemu.

Skusicie się na szczotkę The Wet Brush ;)?

PS. Przypominam, że do jutra możecie zgłaszać się w moim konkursie w marką Seboradin. Jeśli jeszcze tego nie zrobiłyście to kliknijcie w poniższy banner:


http://zaslepionawlosomaniactwem.blogspot.com/2014/07/konkurs-wygraj-kuracje-seboradin-z.html

wtorek, 12 sierpnia 2014

Fotorelacja z oficjalnego spotkania bloggerek na podlasiu+ przypomnienie o ankiecie

Pamiętacie jak pisałam Wam w ostatnim poście, że ta sobota minęła mi jak z bicza strzelił? No właśnie.
Dzisiaj chciałabym się podzielić zdjęciami z ostatniego oficjalnego spotkania, w którym miałam przyjemność uczestniczyć.

Trudnego wyzwania jakim jest organizowanie, podjęły się Bogna i Magda- DZIĘ-KU-JE-MY! :D

O godzinie 12.30 zebrałyśmy się w klimatycznym pubie Antidotum, który znajdował się koło naszej poprzedniej miejscówki- pizzerii La Bella.

Była nas pełna 10-tka, która później powiększyła się o jednego, niespodziewanego gościa:
Bogna http://bognyprogram.blogspot.com/
Magdalena http://mm-world-of-women.blogspot.com/
Ola http://www.hidiamond.blogspot.com/
Olga http://www.kosmetykipanidomu.pl/
Magda http://swiat-blanki.blogspot.com/
Ewa http://moj-kosmetyczny-punkt-widzenia.blogspot.com/
Emilia http://kobiecosci.blogspot.com/
Marlena http://kuferekmarleny.blogspot.com/
Paula http://land-of-bliss.blogspot.com/
...no i ja oraz nasz niepodziewany gość- Martyna! http://five-star-girl.blogspot.com/

Każda z nas przyniosła korki dla Stasia. Dzięki temu mogłyśmy wesprzeć akcję Korek dla Stasia. Oto nasze zbiory:


Kiedy już zamówiłyśmy coś do picia i rozsiałyśmy się na kanapach, przyszła pora na prezentację Pani Beaty ze sklepu Saytanova.


Tutaj na chwilę chciałabym się zatrzymać. Nie podejrzewałam, że w Białymstoku powstanie sklep z ,,innymi'' kosmetykami niż te, które są ogólnodostępne w każdym mieście. Pani Beata prowadzi sklep, w którym możemy znaleźć m.in. produkty z Syrii. Nie tylko zagraniczne perełki przykują tam naszą uwagę. Kosmetyki marki Fitomed również ciężko dorwać tutaj stacjonarnie, ale właścicielka sklepu Saytanova ułatwia podlasiankom zadanie i sprowadza je do siebie :).

Wraz z innymi dziewczynami z zainteresowaniem słuchałam prezentacji na temat syryjskich produktów, stosowania pasty cukrowej oraz wyrobie naturalnych mydeł. Widać, że Pani Beata robi to co lubi!

Przygotowała dla nas drobne upominki. Do tej sprawy również podeszła z pełnym profesjonalizmem. Przed spotkaniem prześledziła nasze blogi i skompletowała paczuszki indywidualnie dla potrzeb każdej z nas. Super!


Po drobnych plotkach przyszła pora na wymiankę kosmetyczną:


Każda mogła znaleźć coś dla siebie!



...potem już było to, co każda kobieta lubi najbardziej- plotki! :D



Śmiechu było oczywiście co niemiara! Rozmowy nie miały końca i zapewne każda z nas nadal czuje ich niedosyt.

Na koniec przyszedł czas na prezenty:




A tutaj już po rozpakowaniu:

Na zdjęciu załapały się również łupy z wymiany :)

Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie zapomniała. Zostawiłam paczkę od Pani Beaty, która całe szczęście czeka na mnie u jednej z dziewczyn!

A tutaj lista sponsorów, którzy zaskoczyli nas podarunkami:

Virtual http://www.virtual-virtual.com/ https://www.facebook.com/pages/Virtual-kosmetyki-do-makijażu
Miraculum http://www.miraculum.pl/
Wyspa Zapachów www.wyspazapachow.com https://www.facebook.com/WyspaZapchow
Carmex http://www.carmexpolska.pl/ https://www.facebook.com/CarmexPolska
Sayatnova https://www.facebook.com/pages/Sayatnova-orientalne-naturalne-kosmetyki
Strefa Urody https://strefaurody.pl/ https://www.facebook.com/strefaurodypl
Uroda Polska http://www.urodapolska.eu/ https://www.facebook.com/URODAkosmetyki
Eveline http://www.eveline.eu/ https://www.facebook.com/EvelineCosmeticsPoland
Wild garden soap http://wildgardensoap.blogspot.com/


Na sam koniec chciałabym jeszcze poinformować wszystkie podlasianki i nie tylko, o ciekawym sklepie, który możemy odwiedzić w jednej z białostockich galerii. Można tutaj oczywiście o Wyspie zapachów, która znajduje się w Galerii Antoniuk.
Dostaniemy tutaj takie produkty jak m.in. Yankee Candle, Bomb Cosmetics, mydła organiczne i kosmetyki profesjonalne. Warto odwiedzić i się trochę obłowić :)

Jesteście ciekawe recenzji jakiegoś konkretnego produktu?

PS. Na koniec chciałabym Wam przypomnieć o ankiecie, której za niedługo wyniki pojawią się na blogu. Cały czas zapraszam do jej wypełniania:

niedziela, 10 sierpnia 2014

Poznaj prosty sposób na gładką taflę nawet u kręconowłosej- Zabieg laminowania diamentowy połysk Marion

Wczorajszy dzień spędziłam wraz z podlasiankami na kolejnym spotkaniu. Czas minął jak z bicza strzelił. Nie zdążyłam się nagadać, a już musiałam iść na autobus...
No cóż, dobrze, że to nie ostatnie spotkanie! Spodziewajcie się na dniach relacji :)


Co oferuje nam producent:
Laminowanie to zabieg, dzięki któremu w szybki i łatwy sposób można uzyskać efekt doskonale prostych i jedwabiście gładkich włosów. Składniki aktywne dodatkowo je pielęgnują i regenerują. Płynna kreatyna, wnikając w głąb włosów, przyczynia się do ich wzmocnienia i zwiększenia elastyczności, zapewniając im zdrowy wygląd. Diamentowy pył i Lustreplex powodują, że włosy są pełne blasku, miękkie i gładkie w dotyku. Kompleks witamin działa na włosy odżywczo, nawilżająco i naprawczo. Olej ze słodkich migdałów kondycjonuje i dodaje blasku włosom matowym.
W komplecie czepek utrzymujący ciepło.

Skład:
Aqua, Ceratyl Alcohol, Ceteareth-20, Polyquaternium-70, Isopropyl Myristate, Gelatin, Glycerin, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Dipropylene Glycol, Certimonium Chloride, Guar Hydroxypropyltrumonium Chloride, Hydrolyzed Wheat Protein/ PVP Crosspolymer, Hydrolyzed Keratin, Hydrolyzed Silk, PEG-20 Castrol Oil, PEG-60 Hydrogenated Castrol Oil, Alcohol Denat, Zea Mays Oil, Calcium Pantothenate, Amodimethicone, Trimethylsilylamodimethicone, C11-15 Pareth-5, C11-15 Pareth 9, Parfum, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazoilinonoe, Methylisothiarolinone, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Isothiazolinone, Imidazolidinyl Urea, Methylparaben, Propylparaben, Hexyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional, Linalool, Triethanolamine, Citric Acid.

Opakowanie:
Miękka butelka zamykana na klik znajduje się w przyciągającym wzrok kartoniku. W jego wnętrzu oprócz niej znajdziemy jeszcze czepek utrzymujący ciepło.


Konsystencja i zapach:
Maseczka jest kremowa i dosyć gęsta. Nie spływa z włosów oraz dobrze się na nich rozprowadza. Ma przyjemny, drogeryjny zapach utrzymujący się na włosach nawet po jej zmyciu.

Moja opinia:
Długo musiałyście czekać na tą recenzję, prawda ;)?
Używałam jej na kilka sposobów, ale moim ulubionym okazał się następujący:

Nakładałam ją na oczyszczone szamponem z SLES włosy i pozostawiałam pod czepkiem na 15 min. Po zmyciu modelowałam długość na szczotce. Wówczas osiągałam efekt gładkiej tafli:


Próbowałam ją trzymać na włosach 30 min., ale większej różnicy w działaniu nie zauważyłam.
Za każdym razem widocznie wygładzała włosy i odpowiednio je zmiękczała. Była porządną dawką protein.
Nie porównałabym jej działania z domowym laminowaniem, dlaczego? Po maseczce włosy są bardziej miękkie, ale też nie tak pełne objętości jak po rozrobionej żelatynie.
Unikałam również nakładania jej na skalp. Jednym razem nie wpływała na przetłuszczanie, a innym widocznie obciążała odrosty. Myślę, że osoby o suchych włosach mogą raczyć nią całość długość, zaś te o zdrowym odroście jak ja powinny nakładać ją od ucha w dół :)

Nie ma co się oszukiwać- bez modelowania na szczotce nie zauważymy spektakularnych efektów i włosów jak po prostownicy. Mimo wszystko nałożenie jej przed suszeniem może w prosty sposób ułatwić nam prostowanie i modelowanie.

Jestem z niej zadowolona, chociaż wydajnością nie grzeszy. Przed większymi wyjściami, kiedy zależy nam na prostych włosach jest jak ulał. Może okazać się też dobrym rozwiązaniem dla osób, które nie mogą przekonać się do domowego laminowania.
Jako odżywka- spisuje się całkiem nieźle.

Mam w planach wypróbować jeszcze jej niebieskiej wersji.

Wolicie domowe laminowanie, czy nowość od Marion?

piątek, 8 sierpnia 2014

Złożona pielęgnacja (11)- Skyscraper

Piękne i mięsiste fale Skyscraper od razu przykuły moją uwagę w jej zgłoszeniu, więc postanowiłam opublikować jej złożoną pielęgnację u siebie.

Rytuał związany z myciem włosów rozpoczęłam od naolejowania włosów na odżywkę. Oczywiście odpowiedniej odżywki nie posiadam, więc wygrzebałam końcówkę maski BingoSpa masło shea i pięć alg (maska emolientowa) i do dwóch łyżek tej maski dodałam 5 kropel hydrolizowanej keratyny (proteiny) i 5 kropel d-pantenolu (humektanty). Naniosłam mieszankę na włosy, a następnie dołożyłam na kłaczki oleju z kiełków pszenicy. Z tak naolejowanymi włosami spędziłam niecałe trzy godziny.

Po upływie tego czasu długość włosów umyłam balsamem Mrs Potter's nasturcjowym, a skalp potraktowałam jakimś szamponem z Garnier wymieszanym z wodą i 10 kroplami olejku lawendowego. Po spłukaniu odsączyłam nadmiar wody i nałożyłam na włosy odżywkę odbudowującą Yves Rocher z dodatkiem 5 kropli oleju z kiełków pszenicy. Odżywkę trzymałam na włosach ok. 20 minut.

Po tym czasie spłukałam ją, na ociekające wodą włosy nałożyłam żel z siemienia lnianego i przystąpiłam do ugniatania pieluchą. Gdy pozbyłam się nadmiaru wody dołożyłam żelu mrożącego z Joanny i znów włosy ugniotłam. Po tym zabiegu pozostawiłam włosy do naturalnego wyschnięcia. 

Efekty? Już w trakcie ugniatania było widać większą podatność włosów na skręt, jednakże w trakcie schnięcia położyłam się spać, a potem poszłam na siłownie, więc chcąc nie chcąc skręt włosów osłabł. Jednakże i tak jestem zadowolona. Włosy oprócz tego są fajnie dociążone, nic nie fruwa dookoła głowy nawet po rozczesaniu grzebieniem, mięciutkie, błyszczące (nie aż tak jak na zdjęciach, ale jednak), śliskie. Jestem jak najbardziej zadowolona z efektów. Na zdjęciach włosy w pierwszym dniu po myciu i w drugim (niestety nie zrobiłam zdjęć w dniu mycia), skręt nie był reanimowany ani zabezpieczany na noc, włosy w obu przypadkach rozczesane grzebieniem ;)


Przy poniższym zdjęciu bardzo zazdroszczę. Włosy drugiego dnia są pięknie nawilżone i w żadnym wypadku suche!:



Jeśli chcecie dopieścić swoje włosy i przy okazji podzielić się swoim pomysłem na moim blogu piszcie śmiało!
Swoje propozycje wraz ze zdjęciami po złożonej pielęgnacji wysyłajcie na: michasiamini444@gmail.com
Chciałabym Wam jeszcze przypomnieć o mojej ankiecie. Prosiłabym wszystkich moich czytelników o jej uzupełnienie. KLIK

środa, 6 sierpnia 2014

Efekty po miesiącu suplementacji z Doppelherz Aktiv na włosy+ biotyna. ANKIETA


Co oferuje nam producent:
Preparat zalecany w celu uzupełnienia diety w składniki wzmacniające i regenerujące włosy oraz poprawiające ich kondycję i wygląd; w szczególności dla włosów: przesuszonych, po zabiegach fryzjerskich, opalaniu, narażonych na chlorowaną wodę.

Skład:
wodorofosforan wapnia (subst. wypełniająca), L-metionina, żelatyna, L-cysteina, ziele skrzypu Equisetum arvense rozdrobnione, D-pantotenian wapnia (B5), węglan cynku (Zn), stearynian magnezu i dwutlenek krzemu (substancje przeciwzbrylające), cyjanokobalamina (B12), dwutlenek tytanu (barwnik), chlorowodorek pirydoksyny (B6), ryboflawina (B2), monoazotan tiaminy (B1), węglan miedzi (Cu II), D-biotyna (B7), kwas foliowy (B9), molibdenian sodu (Mo VI). Nie zawiera laktozy ani glutenu. Wartość energetyczna 1 kapsułki: 1,3 kcal/5 kJ. Masa 1 kaps.: 0,58 g.

Pod tym linkiem znajdziecie proporcje powyżej wymienionych składników.

Opakowanie:
Mieści w sobie 30 kapsułek. Należy brać jedną dziennie, więc jedno opakowanie wystarcza nam na cały miesiąc.


Kapsułki:
Mają specyficzny zapach i niezbyt ciekawy smak, więc lepiej od razu je połknąć, niż pozwolić im na leżakowanie w ustach :D.
Pokryte są śliską powłoczką ułatwiającą przełykanie, więc nawet taki antytalent jak ja w tej kwestii da sobie radę.

Moja opinia:
Zacznę od tego, iż suplement powinniśmy brać 2 miesiące. Ja jednak nie jestem fanką połykania tabletek przez dłużej jak miesiąc, więc opiszę swoje spostrzeżenia po zjedzeniu całego opakowania.

Plusem tej suplementacji jest to, że nie musimy sięgać po tabletki parę razy dziennie. Wystarczy jedna kapsułka i już sprawę mamy z głowy ;)

Czy doczekałam się spektakularnych efektów? Nie...
Przyrost wynosił klasyczny centymetr, włosy się raczej nie wzmocniły, bo nawet wypadanie było takie jak zawsze. No może minimalnie mniejsze, ale taka różnica jest w sumie niezauważalna.
Kolor i połysk? No nie wiem... Moje odrosty zawsze ładnie się błyszczą, a długość przecież nagle nie dostanie tchnienia życia i nie zacznie się lśnić.

Mimo wszystko słyszałam, że u niektórych się sprawdza i rzeczywiście mocno podbija przyrost. Nie skreślam go, ponieważ nie do końca spełniam wymagania producenta i suplement odstawiam już po miesiącu.
Myślę, że warto jednak spróbować, ponieważ cała kuracja powinna wahać się w okolicach 30 zł, co nie jest wygórowaną ceną.

Osobiście do niej jednak nie wrócę.

Jakie są Wasze ulubione suplementy na porost włosów? Miałyście do czynienia z tym Doppelherz'em?

Na koniec mam do Was prośbę. Chciałabym bardziej poznać swoich czytelników oraz ich opinie na temat mojego bloga, dlatego przygotowałam ankietę. Prosiłabym o jej uzupełnienie:


poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Joanna- oleje świata oraz limitowana edycja Sun&Fun

Nie wiem jak Wy, ale ja już mam dość tych upałów. Z dnia na dzień jest coraz goręcej. Wczoraj termometr pokazał 50 stopni na Słońcu... Jak żyć? :D

Nie mam zamiaru pokazywać się do godz. 16 na podwórku, więc czas najwyższy, abym zabrała się za napisanie recenzji.

Jakiś czas temu pani Kasia z Joanny zrobiła mi niespodziankę i wysłała paczuszkę, o której pisałam już tutaj. Zacznę od olejku:


Co oferuje nam producent:
Po zastosowaniu olejku arganowego skóra staje się nawilżona i zregenerowana, a wydzielanie jej sebum znacząco się obniża.

Skład:
Helianthus Annus Seed Oil, Purnus Amygdalus Dulcis Oil, Caprylic, Argania Spinosa Kernel Oil, Parfum, Tocopheryl Acetate, BHT, Amyl Cinnamal, Coumarin, Aplha- Isomethyl Ionone, Cl: 40800.

Opakowanie:
Miękka buteleczka zamykana na kilk. Niestety olejek potrafi się wylać w większych ilościach niż powinien i brudzi całe opakowanie. Przydałoby się coś w stylu niekapka :D.


Konsystencja i zapach:
Ma żółty kolor i specyficzny dla olejku arganowego zapach. Nie przeszkadza on jednak podczas nakładania na twarz.

Moja opinia:

Nie przepadam za nakładaniem olejków na ciało, a co dopiero w takie upały, więc lądował on najczęściej na moich włosach i twarzy.

Włosy:
Unikałam jak ognia nakładania go na skalp przez BHT, które powoduje u mnie wzmożoną migrację włosów z głowy.
Na długości szału nie robił. Nie zauważyłam wygładzenia, ani dociążenia. Czyżby nie przepadały za olejem słonecznikowym? W sumie coraz częściej mam wrażenie, że wolą czyste oleje, a nie mieszanki.
Mimo wszystko dobrze zabezpieczał włosy przed drażniącym działaniem szamponów.

Twarz:
Nakładałam go na zwilżoną (zazwyczaj wodą różaną) twarz. Miałam wrażenie, że olej dziwnie się spieniał. Mimo wszystko ta dziwna biała piana(?) wchłaniała się i twarz stawała się gładka oraz miękka. Drugiego dnia mogłam cieszyć się promienną i dopieszczoną buzią.
Powoli przekonuję się do olei na twarzy ;)


Czas na kolejny produkt, którym jest balsam na suche miejsca 3w1:


Co oferuje nam producent:
Odkryj idealny sposób na przesuszoną skórę! Balsamiki 3 w 1 do ust, łokci i paznokci, przeznaczone są do specyficznych i wymagających miejsc na skórze. Dzięki specjalnej recepturze opartej o naturalne składniki, takie jak masła, oleje i witaminy, cudownie odżywią, zregenerują i nawilżą Twój naskórek. Przekonaj się sama o jego wspaniałych właściwościach!

Skład:
Lanolin, Petrolatum Butylo Spermum Parkii Butter, Caprylic Capric Triglyceride, Paraffinum Liquidum, Aroma, Cera Alba, Purnus Amygdalus Dulcis Oil, Citrus Aurantium Dulcis Peel Oil, Citrus Aurantium Peel Wax, Hydrogenated Vegeteble Oil, Tocopheryl Acetate, BHT, Amyl Cinnamal, Citral, Linalool, Limonene, Cl: 40800.

Opakowanie:
Miły dla oka, zakręcany słoiczek z ciekawą szatą graficzną.


Konsystencja i zapach:
Balsam ma bardzo przyjemny dla oka, pomarańczowy kolor. pachnie cukierkami Nimm 2, co sprawiło, że zakochałam się w nim od pierwszego powąchania.
Ma lekko tłustą konsystencję i dość opornie się go wydobywa. Mimo wszystko upały robią swoje, więc nie mam z tym większego problemu.

Moja opinia:
Dobrze radzi sobie z pielęgnacją ust. Smaruję je nim raz dziennie na noc i mogę nie martwić się o spierzchnięte wargi. Odpowiednio natłuszcza suche miejsca pozostawiając na nich swój pomarańczowy aromat.
Niech nie zwiedzie Was małe opakowanie. Balsam jest bardzo wydajny, ponieważ potrzeba jego niewielką ilość, aby pokryć suchą powierzchnię ciała.

Jedynym minusem może być niezbyt higieniczna forma jego wydobycia.


Na koniec chciałabym w skrócie przybliżyć Wam mini produkty podróżne z limitowanej serii Sun&Fun.


  • Żel pod prysznic- spodziewałam się czegoś orzeźwiającego, ale jak się okazało pachnie on cytrynowo-jogurtowo. Zapach mi odpowiada, bo w upalne dni gustuję w bardziej świeżych zapachach. Żel... jak żel. Nie wysusza skóry, dobrze się pieni i lubi ze mną wędrować na basen dzięki swojemu małemu i poręcznemu opakowaniu.
  • Balsam do ciała- jego zapach jest bardzo podobny do woni żelu. Szybko się wchłania i bezproblemowo rozprowadza na ciele. Nie jest ciężki i treściwy, co sprawia, iż mogę go bez wahania nakładać w upalne dni.
  • Szampon z odżywką 2w1- nie jestem fanką produktów typu 2w1, a w szczególności do włosów. Mimo wszystko dla osób, które nie przepadają za zabieraniem dużej ilości kosmetyków na wakacje może okazać się w sam raz. Myje, a zarazem ułatwia rozczesywanie.
    Upodobał go sobie mój TŻ ;)

Dziękuję firmie
http://www.joanna.pl/
...za możliwość testowania produktów. Fakt, iż otrzymałam je za darmo nie miał najmniejszego wpływu na moją recenzję.

Coś Was zainteresowało? Próbowałyście już czegoś z nowej serii Joanny?