wtorek, 30 grudnia 2014

Denko (20)

Przez ciągły brak czasu denko znowu ubogie, ale jednak jest. Zapraszam więc do krótkich recenzji:


Zauważyłam, że znowu uciekło mi jedno zdjęcie :D.

Co się sprawdziło:
(wszystko oprócz lotionu na górze)

1. Płyn micelarny od Yves Rocher- nie szczypał w oczy, nie pozostawiał tłustej warstwy i dobrze zmywał makijaż- czego chcieć więcej?

2. Ampułki Seboradin Forte- bardzo skutecznie poradziły sobie z moim wypadaniem. Już wiem na co mogę liczyć w czasie kryzysu! Pisałam o nich już tutaj.

3. Suchy szampon Batiste- mój nieodłączny element praktycznie co mycie. Nie podrażnia mi skalpu, przedłuża świeżość włosów, a kiedy dopada mnie kryzysowa sytuacja to zawsze ratuje mnie z opresji. Jest genialny tak jak inne jego wersje zapachowe. Dokładniejszą recenzję znajdziecie tutaj.

Średniaki:


1. Serum łopianowe Elfa Pharm- służyło mi głównie do tonizowania skóry głowy, ponieważ zarówno jako element kuracji jak i solo nie dawało większych efektów... O całej kuracji wspomniałam w tym poście.

Skromnie, ale zawsze do przodu, a jak idzie Wasze zużywanie? ;)

Chciałabym jeszcze wspomnieć, że od 2 stycznia w Biedronce pojawia się nowa gazetka, w której znajdziecie szczotki do włosów oraz spieniacz do mleka wraz z uroczymi nakładkami do wzorków na który chyba się skuszę!:
https://biedronka.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-biedronka-02-01-2015,10858/1/

niedziela, 28 grudnia 2014

Bania Agafii- balsam do włosów odżywczo- regeneracyjny


Co oferuje nam producent:
Balsam odżywczo - regeneracyjny oparty jest na organicznych olejach, bogatych w mikroelementy i witaminy, nadaje się idealnie do intensywnej regeneracji suchych i osłabionych włosów. Nawilża i przywraca włosom naturalną siłę, zdrowy blask i elastyczność.
Olej szarłatu ( amarantu) - zawiera skwalen (naturalna ochrona włosów) , sprzyja nasyceniu komórek tlenem,
Olej z nasion żurawiny - intensywnie nawilża włosy.
Organiczne oleje pierwiosnka i żeń-szenia - bogate w mikroelementy i kwasy organiczne, odżywiają skórę głowy.
Olej miodunki plamistej – zawiera flawonoidy, alantoinę i składniki mineralne, sprzyja wzrostowi włosów.
Olej z orzechów cedrowych - zapobiega łamliwości i wypadaniu włosów.
Olej lnu syberyjskiego – bogaty w witaminy E i A, kwasami tłuszczowe Omega-3, intensywnie odżywia i regeneruje uszkodzoną strukturę włosów.


Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Behentrimonium Chloride, Cetrymonium Chloride, Hydroxyethylcellulose, Cetrimonium Bromide, Organic Amaranthus Caudatus Seed Oil, Organic Oxycoccus Palustris Seed Oil, Organic Primula Vulgaris Oil, Organic Panax Ginseng Oil, Organic Pulmonaria Officinalis Oil, Organic Pinus Palustris Oil, Organic Linum Usitatissimum (Linseed) Seed Oil, Benzyl Alcohol, Sorbic Acid, Benzoic Acid, Citric Acid, Parfum.

Opakowanie:
Dość sztywna i przyjemna w użytkowaniu saszetka. Na zdjęciach wydawała mi się znacznie mniejsza!
Na wielki plus mogę ocenić zakręcany otwór, ponieważ nie musimy się obawiać, że pobrudzimy sobie łazienkę przez naderwany koniec saszetki.


Konsystencja i zapach:
Balsam pachnie i wygląda dość podobnie do swojego propolisowego brata- kwiatowo, a i jego kolor jest bardzo przyjemny, bo perłowy.
Nie spływa z włosów, natomiast bardzo szybko się w nie wchłania.

Moja opinia:

ShinyBox jakby przewidywało moje zachcianki, bo już od jakiegoś czasu czaiłam się na jakąś saszetkę Agafii. Mimo wszystko postanowiłam najpierw wykończyć zapasy, a dopiero potem po nie sięgnąć.
W moje ręce trafiła wersja odżywczo- regeneracyjna, więc ocenię jej działanie głównie na długości.

Nakładałam ją na kilka sposobów- bardzo krótko i dość dłużej, ale za każdym razem działała podobnie. Bardzo zmiękczała długość i podczas spłukiwania wyczuwałam charakterystyczny poślizg, mimo wszystko nic poza tym.
Po tak emolientowym składzie oczekiwałam dociążenia i wygładzenia, ale nic takiego niestety nie miało miejsca.

Balsam jest dość delikatny i myślę, że sprawdziłby się na mało wymagających włosach. Moje suche z natury i puszące się fale potrzebują ,,silniejszej ręki'' ;)

Ogólny pomysł na saszetki bardzo przypadł mi do gustu. Dzięki jej niewielkiej zawartości mogę za dość niską cenę przekonać się, jak dany produkt spisuje się na moich włosach i czy warto po niego sięgać ponownie w przyszłości.

Macie swoje ulubione saszetki od Agafii?

piątek, 26 grudnia 2014

Zielono mi- historia o tym jak awokado wylądowało na moich włosach+ nowa gazetka Rossman

Wolne dni w domu oznaczają w moim przypadku nowe eksperymenty włosowe, na które nie mam kompletnie czasu podczas chodzenia na uczelnię.

Jakiś czas temu czytałam na kilku blogach o maseczce z awokado, a, że w moim wypadku zastępuje masło na kanapce (za którym zwyczajnie nie przepadam ;)) pomyślałam sobie- czemu nie?

 
Łyżeczką wydrążyłam trochę awokado, a następnie za pomocą widelca zaczęłam je miażdżyć. Tutaj popełniłam duży błąd, o którym nawet nie pomyślałam.
Powinnam była sięgnąć po blender, ponieważ podczas szczotkowania po myciu na TT znalazłam niestety jeszcze miejscami zielone kawałeczki...

Do papki dodałam odrobinę odżywki Artiste, aby papka lepiej się nakładała i wszystko wmasowałam w zwilżone wcześniej włosy od nasady aż po same końce.

Związałam na głowie koka i chodziłam z nim ok. godziny, a następnie wymyłam włosy szamponem Lavera z mango. Na długości na dosłownie 3 min. wylądowała odżywka z Joanny.
W jeszcze wilgotne wtarłam kroplę olejku z Joanny i odrobinę odżywki b/s Ziaji.
Rozczesałam włosy i zaczęłam je suszyć.

Proces ten trwał dość długo, a ja miałam wrażenie, że z moją długością jest coś nie tak. Była dziwnie gumowa w dotyku, a cały poślizg i gładkość zniknęła.
Co prawda na początku zauważyłam znaczą objętość, która później szybko zniknęła, a na jej miejscu pojawiły się mocno obciążone u nasady włosy.

tutaj przed rozczesaniem po koczku

...i po

Na zdjęciach co prawda nie widać przyklapu, ale uwierzcie mi, że nie prezentuje się on zbyt ładnie.
Poza tym zniknął cały blask. Powyższe zdjęcia wykonane są bez lampy błyskowej, ale z nią również nie zauważyłam ,,polampowego efektu wow'' ;)

Być może maseczka nie udała się z mojej winy, bo nie zblendowałam awokado, no i niepotrzebnie nałożyłam ją przy nasadzie.

Mimo to jakoś nie kuszą mnie ponowne próby nakładania zielonej papki na długość.

Jakie są Wasze ulubione maseczki domowej roboty? ;)

PS. Mam dla Was jeszcze nową gazetkę z Rossmana, która wejdzie w życie już 1 stycznia!:

https://rossmann.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-rossmann-01-01-2015,10846/1/

środa, 24 grudnia 2014

Czas na życzenia!


Już za niedługo zaczyna się rozpakowywanie prezentów prawda? ;)
Z tej oto okazji chciałabym Wam życzyć przesmacznego posiłku Wigilijnego, jak najwięcej uśmiechów na twarzach bliskich i mile spędzonego wieczoru, no i przede wszystkim- trafionych prezentów!

Co prawda na swoją Wigilię muszę jeszcze poczekać do 6 stycznia, ale większości z Was już dzisiaj postanowiłam złożyć świąteczne życzenia :)

Trzymajcie się ciepło!

niedziela, 21 grudnia 2014

Moja opinia o grudniowym Shiny Boxie

Prawie wszystkie produkty (oprócz jednego, o którym niżej :D) przeszły swoje testy, więc przyszła pora na mini recenzje:



No to jedziemy:


Krem okazał się dla mnie odrobinę za tłusty. Kto czyta regularnie mojego bloga ten wie, że jestem posiadaczką mieszanej cery w kierunku tłustej.
Pose niestety nie podołało zadaniu i sprawiało, że podkład na mojej buzi szybko przestawał wyglądać dobrze i lekko się ważył.
Myślę, że byłyby z niego zadowolone posiadaczki suchych cer, ponieważ krem doskonale natłuszcza i może okazać się wybawieniem w zimowe dni. Mam nadzieję, że posłuży mojej mamie, którą mam nim zamiar obdarować.


Zawsze kusiły mnie kosmetyki z Pat&Rub, ale do tej pory nie było mi jeszcze dane ich testować.
Rozgrzewający balsam do rąk okazał się strzałem w 10-tkę na zimne dni. Co prawda nie rozgrzewa dłoni (co by mi się przydało szczególnie na uczelni), ale świetnie je wygładza i chroni przed wysuszeniem.
Ma bardzo wygodne opakowanie i mocno tłustą konsystencję co sprawia, że jest bardzo wydajny.
Pachnie cynamonowo-korzennie, chociaż nie jest to woń, która mnie uwiodła.


Firmę LoveMeGreen darzę dużym uczuciem, ponieważ wszystkie produkty, które miałam możliwość do tej pory testować przypadły mi do gustu.
Rozczarowałam się, kiedy spojrzałam na datę ważności olejku, która kończy się już 28 lutego. Nie sądzę, że uda mi się go zużyć...
Mimo wszystko będę się starać, ponieważ jego skład bardzo mnie kusi!


Przyznam, że nie spodziewałam się pasy w Boxie, a tutaj niespodzianka- mamy nowość od Signal.
Ma ciekawy kolor, który niestety okazuje się lekkim utrapieniem. Podczas mycia usta mam pełne niebieskiej piany, która barwi moją szczoteczkę i umywalkę.
Nie wypowiem się w kwestii wybielania, ponieważ zbyt krótko jej używam. Co do jej ,,mocy''- nie zapiera tchu w piersiach, ale fajnie odświeża oddech ;)


Jeszcze trochę i zacznę tonąć w balsamach!
Vaseline nie każdemu może przypaść do gustu, ponieważ w składzie zawiera parafinę. Dla mnie akurat nie przeszkadza.
Nie spodziewam się po nim jakiejś regeneracji, ale jako fanka wszelakich smarowideł do ciała na pewno go z chęcią zużyję.


Lierac to firma, z którą nie miałam jeszcze do czynienia.
Micel spisuje się u mnie całkiem ok, chociaż nie podoba mi się jego dozownik, a mianowicie jego brak.
Mimo wszystko nie mam do niego zastrzeżeń. Dobrze zmywa make up i nie szczypie w oczy. Nie pozostawia po sobie żadnej tłustej warstwy, więc na pewno zużyję go do końca.


Sprawcą pięknego zapachu pudełka była firma Organique, która obdarowała każdą posiadaczkę Boxa pięknie pachnącym mydełkiem.
Jak już wspominałam zimą mam fioła na punkcie cynamonu, więc mydło od razu poszło w ruch.
Nie wysusza rąk i do tego pozostawia na nich swój zapach po myciu!


Kolejny produkt od Vaseline, który ma chronić nas przed zimowym chłodem.
Przyznam szczerze, że pierwszy raz mam do czynienia z czystą wazeliną, ponieważ do tej pory używałam jedynie wszelkiego rodzaju pomadek ochronnych.
Przyznam, że produkt spisuje się bardzo dobrze w kwestii ochrony ust oraz ich nabłyszczenia po nałożeniu trwałych pomadek.


No i na koniec mój rodzynek!
Miałam ochotę na wypróbowanie środkowego cienia, ale niestety okazało się to niemożliwe. O tyle, o ile pierwszy dałam radę otworzyć bez problemu to kolejne są nie do rozgryzienia :D
Siłowałam się z tym cudakiem ja i mój TŻ- jesteśmy bezradni. Może ktoś ma jakiś genialny pomysł jak otworzyć to małe ustrojstwo :D?
APC chyba robi mi na złość...

No i to by było na tyle z grudniowych nowości pudełkowych.
Najbardziej przypadł mi do gustu rozgrzewający krem do rąk, a najmniej... no chyba same się domyślacie :).

Jako członkini VIP uważam pudełko za udane, chociaż zwyczajny zestaw zapewne nie podniósłby tak mojej oceny jak ten z dodatkami.

Jesteście zadowolone ze swoich grudniowych boxów?

piątek, 19 grudnia 2014

Barwi, ale co?- słów kilka o regenerującej masce ożywiającej kolor od Marion w kolorze czerwieni

Dawno na moim blogu nie pojawiła się żadna recenzja, prawda? Mam kilka zaległych w zapasie, więc dzisiaj przyszedł czas na coś kolorowego w mojej pielęgnacji:


Co oferuje nam producent:
Maska do włosów ożywia i rozświetla kolor włosów farbowanych. Chroni pigment przed szybkim utlenianiem. Odżywia i regeneruje włosy, chroni je przed szkodliwym wpływem promieniowania UV, nadaje im połysk. Zawiera prowitaminę B5, witaminę E oraz olejek z kiełków pszenicy (nawilżenie i odbudowa struktury włosa) oraz roślinne ekstrakty, przywracające połysk i nadające głębię koloru. Jedno opakowanie to 2 saszetki - na dwa razy przy włosach krótkich, na jedno użycie przy długich.

Skład:
Aqua,Cetyl Alcohol, Propylene Glycol, Cetremonium Chloride, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20 Hydrolyzed Keratin, Isopropyl Myristate, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Triticum Vulgae Germ Oil, Ascorbyl Palmitate Polyquaternium-10, Panthenol, Tocopheryl Acetate, Glycerin, Papaver Rhoeas Petal Extract, Hibiscus Sabdariffa Flower Extract, Parfum, Polyquaternium-59 (and) Butylene Glycol, Benzyl Alcohol (and) Methylchloroisothiazolino ne (and) Methylisothiazolinone, Methylparaben, Propylparaben, Basic Red 51, 3-Nitro-P-Hydroxyethylaminophenol, Citric Acid, Triethanolamine, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.

Opakowanie:
Saszetka podzielona na dwie części. Jedna wystarczyła mi na 2 obfite użycia ;)


Konsystencja i zapach:
Maseczka jest dość gęsta, ale włosy bardzo szybko ją chłoną, więc należy nakładać jej większą ilość. Pachnie dość specyficznie- na pewno nie jest to jakaś piękna woń.

Moja opinia:
Zachęcona opiniami innych dziewczyn postanowiłam, że przetestuję ją i ja. Cicho liczyłam na lekkie, błyszczące refleksy na włosach.
Użyłam ją już kilka razy, więc przyszła pora na ostateczny werdykt.

Za każdym razem podczas nakładania musiałam uważać na to, żeby chociaż odrobina maseczki nie wylądowała na skórze głowy, ponieważ mocno farbowała i pozostawiała po sobie wtedy nieciekawe plamy...


Ciężko było ją odmyć również z rąk. Jeśli już tak mocno barwi, to jak spisała się w tej kwestii na włosach?
No niestety, ale tutaj się rozczarowałam. Nie zauważyłam żadnego efektu- nawet większego błysku.
Nie odnotowałam również odżywienia czy wygładzenia. Maska jedynie wspomagała rozczesywanie.

Niestety, ale nie wrócę do niej ponownie, bo okazała się jednym wielkim niewypałem w moim wypadku.

Nie odradzam jej, bo u wielu osób dawała zadowalające efekty.

Miałyście? Lubicie saszetkowe maseczki od Marion?

PS. Widziałyście dzisiejszą gazetkę z Rossmana :)?

https://rossmann.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-rossmann-19-12-2014,10812/1/

wtorek, 16 grudnia 2014

Grudniowy Shiny Box

Jak ten czas szybko leci... jeszcze nie tak dawno pisałam Wam o listopadowym boxie, a już wczoraj dotarł do mnie grudniowy. Jesteście ciekawe jego zawartości?



A poniżej krótkie opisy (kliknij w nie, żeby powiększyć):


Pierwszą rzeczą na jaką się rzuciłam to cynamonowy balsam do dłoni oraz cynamonowe mydełko glicerynowe. Ten zapach idealnie trafia w moje gusta szczególnie w okresie świąt.
Nawet na moim stole rano królują owsianki z cynamonem!

Zawartość grudniowego boxa przypadła mi do gustu, chociaż nie aż tak jak listopadowa seria, którą ciężko będzie pokonać :)

Już za niedługo możecie oczywiście spodziewać się krótkich recenzji otrzymanych przeze mnie kosmetyków!

Was już również zewsząd otacza magia świąt :D?
Co sądzicie o tym boxie?

niedziela, 14 grudnia 2014

Zożona pielęgnacja (13)= pechowa?

Ostatni post ze złożoną pielęgnacją pojawił się w sierpniu... trochę dawno :D
Dzisiaj postanowiłam zrobić włosom małe spa, które okazało się... no same za chwile przeczytacie.

Na początek naolejowałam je na 2 godziny olejkiem do ciała Palmers, a następnie wymyłam skalp mydłem Sesa i pianę pozostawiłam na nim przez godzinę. Długość w tym czasie raczyła się maską Alterry z granatem, kilkoma kroplami olejku z Joanny oraz odrobiną odżywki białkowej.
Nałożyłam na głowę nawet termiczny czepek, o którym kompletnie zapomniałam!

Po godzinie zmyłam wszystko szamponem z BingoSpa z olejem z pestek moreli, a następnie od ucha w dół wylądowała na nich maska Stapiz na ok. 2 min.
Po jej spłukaniu w długość wtarłam odżywkę b/s i kroplę serum, po czym zaczęłam jak zwykle suszyć włosy.

Trwało to dość długo co już było zastanawiające, ale nie wydawały się jakieś podejrzane.

Po pewnym czasie okazało się, że czubek głowy kompletnie się nie domył (czego wcześniej o dziwo nie poczułam). Czasu było mało, więc chwyciłam za miniaturkę czarnego szamponu z Gliss Kur'a- szybko domyłam pozostałość oleju i ponownie wysuszyłam włosy.

Były lekko sztywne, ale nie wyglądały na niezadowolone poza tym, że odrobinę oporniej szło mi ich rozczesywanie.
Spodobał mi się efekt lekkości u nasady i sypkości.


Ciekawa jestem jak to będzie ze świeżością, chociaż i tak jak zazwyczaj nasadę odrobinę spryskałam suchym szamponem.

No cóż... domowe spa ma teraz miejsce raz na jakiś czas, a i tak okazało się dość felerne :D
Mimo wszystko nie zamierzam rezygnować!

Jeśli chcecie dopieścić swoje włosy i przy okazji podzielić się swoim pomysłem na moim blogu piszcie śmiało!
Swoje propozycje wraz ze zdjęciami po złożonej pielęgnacji wysyłajcie na: michasiamini444@gmail.com

Na sam koniec pomęczę jeszcze Wasze portfele!:

https://rossmann.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-rossmann-10-12-2014,10599/1/


https://superpharm.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-superpharm-11-12-2014,10616/1/

czwartek, 11 grudnia 2014

Trochę o walce z wypadaniem z ampułkami Seboradin Forte


Co oferuje nam producent:
Kuracja Seboradin Forte przeciw przewlekłemu wypadaniu i przerzedzaniu się włosów. Wspomaga leczenie łysienia (hormonalnego, androgenowego, spowodowanego długotrwałym stosowaniem leków). Hamuje powstawanie zakoli. Przeznaczony w stanach silnej i długotrwałej utraty włosów. Kuracja może być stosowana do pielęgnacji włosów zniszczonych i delikatnych – szczególnie przy nasilonym procesie ich wypadania i przerzedzania się.

Skład:
Aqua, Alcohol (and) Propylene Glycol (and) Diethylphtalate, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil (and) Panax Ginseng Root Extract (and ) Capsicum Frutescens Friut Extract (and) Humulus Lupulus Cone Extract, Butylene Glycol (and) PPG-26-Buteth-26-PEG-40 Hydrogenated Castor Oil (and) Apigenin (and) Oleanolic (and) Biotinyl Tripeptide, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Nicothinamide, Pyridoxine Hydrochloride, Benzyl Alcohol (and) Methylchloroisothiazolinone (and) Methylisothiazolinone, Parfum, Citric Acid.

Opakowanie:
Szklane ampułki zamykane momentami uciążliwą w otwieraniu nasadką.


Konsystencja i zapach:
Zapach akurat mi w tym wypadku nie przeszkadzał. Był rzecz jasna trochę alkoholowy, ale bardzo szybko ulatniał się ze skóry głowy.

Moja opinia:
Jutro mam do wtarcia ostatnią ampułkę, więc postanowiłam napisać post podsumowujący 14-sto dniową kurację.

Zacznę od początku. Tym razem posłuchałam się producenta i codziennie wcierałam w skalp jedną całą ampułkę.
Nie przelewałam jej zawartości do opakowania po Joannie Rzepie, bo okazało się, że wylewanie płynu z opakowania jest równie wygodne.

Niestety wcierka wzmagała przetłuszczanie i to mocno. Pomimo obietnic producenta moje włosy już drugiego dnia po myciu (i wtarciu płynu) nie wyglądały na świeże...
Starałam się właśnie ze względu na to, o ich stosowanie na kilka godzin przed myciem.

Myślę jednak, że najważniejsze są efekty odnoszące się do samego wypadania.
Tutaj się nie zawiodłam. Po chwilowym kryzysie i wzmożonej migracji włosów z głowy nie pozostało śladu.
Wszystko wróciło do normy i do tego już po kilku dniach wcierania! Jestem bardzo zadowolona z tego powodu.

Mimo wszystko cieszę się, że kuracja dobiega już końca. Problem został poskromiony, a i ja już miałam powoli dość nieświeżych włosów.

U mnie kuracja się sprawdziła, chociaż nie będę oszukiwać- nie miałam jakiegoś dużego problemu z wypadaniem. Mogło być ono spowodowane nadmiernym stresem, ale mimo wszystko wiem, że ampułki skutecznie mi pomogły w tej małej walce!

Lubicie ampułki od Seboradin?

wtorek, 9 grudnia 2014

Ciachu ciachu i po strachu

Postanowiłam, że posłucham się Was i postawię na cięcie w kształcie ,,U''.
Czy żałuję? Nie! Zobaczcie same:

(tak, wiem, że po lewej stronie włosy mi się dziwnie ułożyły, ale fotograf nie miał już do mnie cierpliwości :D)


A tu dla przypomnienia jak było:

Poszło jak na moje oko do 6 cm, ale moim zdaniem się opłacało. Końce wyglądają o wiele lepiej, są grubsze i mięsiste w dotyku.
Niestety jedynym minusem była sama wizyta. O ile cięcie mi się podoba, o tyle samo mycie i czesanie było okropne.

Na włosy nie została nałożona żadna odżywka, a fryzjerka postanowiła poszarpać zamiast poczesać moje pasma. Szybko niestety nie zawsze dobrze, no ale cóż...

Na głowie czuję lekkość, a i w portfelu dużo nie ubyło :D

I jak waszym zdaniem- jest lepiej? Nie ma co żałować długości?

niedziela, 7 grudnia 2014

Grudniowe długie inspiracje

Już za kilka dni wybieram się do fryzjera.
Nie oszukuję, że szkoda mi długości, ale wolę na niej stracić, niż mieć rzadkie końce :)

Mam nadzieję, że nie wyjdę w złym nastroju, więc trzymajcie kciuki!

Tym czasem na poprawę humoru mam dla Was kilka długich inspiracji:








Tak na marginesie przyznam, że udało mi się opanować chwilowe wypadanie. Za niedługo dowiecie się kto był tego sprawcą!

Mam do Was jeszcze jedno pytanie. Jak myślicie- podcinać włosy na prosto, czy w ,,U''?

środa, 3 grudnia 2014

Moja opinia o listopadowym Shiny Boxie

Jak już powiedziałam przy pierwszej prezentacji pudełka- jest ono do tej pory najlepszym zbiorem produktów jakie dostałam.
Dzisiaj przyszedł czas na mini recenzje każdego produktu z osobna


No to do dzieła:


Na saszetki Agafii miałam ochotę już od dawna, więc Shiny Box trafiło z tą w 10-tkę.
Tym razem nie pojawi się tutaj recenzja, bo chciałabym napisać oddzielny post na temat tego włosowego produktu. Może być :)?


Peeling z Organique bardzo mnie kusił. Ma konsystencję pasty i dość łatwo rozprowadza się na ciele.
Okazał się delikatnym peelingiem, ponieważ cukier szybko się rozpuszcza i moja skóra nie ma szans być dobrze poszorowana.
W takim opakowaniu może okazać się świetnym prezentem dla osób, które mają wrażliwe ciało i lubią delikatne masaże.


Chusteczkom NU do zmywania lakieru mówię jak najbardziej tak.
Poprzednie przypadły mi do gustu, a te okazały się bardziej skuteczne. Szkoda, że jest ich mniej niż poprzednio bo coraz bardziej lubię tą formę zmywacza!


Cienie APC w kulkach mają ciekawe kolory, chociaż nie wszystkie są ,,moje''. Co prawda jeszcze nie podszkoliłam się w makijażu, ale mam nadzieję, że za niedługo znajdę na to czas. Na pewno będę próbować, a co z tego wyjdzie- zobaczymy :)
Trochę żałuję, że kuleczki nie są matowe i tak ciężko je otworzyć...


Ostatnio chciałam zainwestować w bazę pod cienie i co? I mam!
Jest twarda, ale i tak dobrze rozprowadza się na powiece. Rozświetla i sprawia, że cienie nabierają intensywniejszego koloru oraz dłużej trzymają się na powiece. Jako pierwsza baza z jaką miałam do czynienia przypadła mi do gustu.


Na sam koniec smakowity peeling do ust od Marizy. Ma cudny zapach świeżych pomarańczy i do tego świetnie peelinguje. Po takim przyjemnym zabiegu możemy go zlizać i zasmakować troszkę słodkości. Lubię takie gadżety!

Oczywiście powtórzę się, że torba od Pewexu towarzyszy mi codziennie na uczelni, a koszulka świetnie nadaje się pod marynarkę. Trafiliście w moje gusta!


Z czego najbardziej się ucieszyłam? Pomijając niekosmetyczne cuda to bardzo polubiłam się z pachnącym maleństwem od Marizy. Najmniej przypadły mi do gustu cienie do powiek, ponieważ nawet nie mam się jak podzielić z innymi niepodobającymi się kolorami, ze względu na nieciekawe opakowanie bez dodatkowych zakrętek.

O saszetce Agafii póki co nic nie wspominam. Za niedługo powinna pojawić się jej recenzja.

A jakie są Wasze wrażenia na temat listopadowego pudełka? Również uważacie je za bardzo udane?