czwartek, 28 lutego 2013

Pierwsze koty za płoty

Większość was chciało, aby zaczęła testować odżywkę Balei, więc tak też zrobiłam, ale o tym za chwilę.
Najpierw chciałabym się z wami podzielić czymś, co bardzo mnie dzisiaj zaskoczyło (pozytywnie oczywiście! :) )

Przeglądając czy aby żadna z moich obserwowanych blogerek nie dodała jakiegoś posta spostrzegłam, że na blogu Anwen pojawił się nowy post. Weszłam bez chwili zastanowienia i co zauważyłam? Był on o mnie, cóż za niespodzianka! Jakiś... ok. miesiąc lub dwa temu postanowiłam wysłać do Ani pytanie o tym jak mam układać swoje włosy. Po jakimś czasie straciłam nadzieje na odpowiedź, ale jednak. W tym poście otrzymałam wiele rad co mam robić. Dały mi one do myślenia...

Jeśli moje włosy chcą się falować to dlaczego je na siłę czeszę i sprawiam, że na mojej głowie dominuje puch! Od następnego mycia postanowiłam walczyć o to, aby na mojej głowie zagościły piękne fale, a dzisiaj na pożegnanie wysuszyłam włosy na szczotce:


Wracając do testów.
Pierwsze wrażenia co do Balei są jak najbardziej pozytywne. Dodam jeszcze, ze na koniec użyłam płukanki octowej, która dodała moim włosom jeszcze więcej blasku. Są one miękkie i gładkie.
Zapach odżywki bardzo mi się spodobał, ponieważ lubię kokosy :). Będzie mi ona towarzyszyła co mycie jakiś czas.

Jak myślicie, uda mi się uzyskać fale i poskromić pusz? Trzymajcie kciuki!

środa, 27 lutego 2013

Nowa dostawa

Jak tylko weszłam do domu rzuciłam się na paczuszkę, która stała w kącie kuchni. Była to oczywiście przesyłka z Niemiec na którą czekałam już od poniedziałku. Dostałam nowe kosmetyki z DM oraz ekologicznego bio- sklepu. Oto moje nowe nabytki:

Są to 4 szampony i 3 odżywki oraz olejek.

Jednak ci z poczty to mają wyczucie... kosmetyki dostałam w ten dzień (mój ukochany), kiedy właśnie zamierzałam myć i pielęgnować włosy :). Oczywiście nie mogłam się powstrzymać i od razu nałożyłam na głowę olejek Alverde (ma cudowny, cytrusowy zapach), zmywałam go szamponem Lavery do włosów przetłuszczających się (zapach cytrynowo-mleczny). Na koniec nałożyłam na 15 min. odżywkę Lavery o pięknym zapachu róż.

Po wyschnięciu w końcówki wsmarowałam ponownie nowy olejek. Zapach róż i cytrusów ładnie współgrał na moich włosach.

Zabieram się oczywiście do testowania moich nowości. Od czego mam zacząć?

wtorek, 26 lutego 2013

Witaminy, witaminki... + pasemko kontrolne

http://www.tapeta-rozne-warzywa.na-pulpit.com/

Zdrowe i długie włosy to punkt docelowy większości włosomaniaczek. W świecie dążenia do osiągnięcia tego celu jest wiele opcji do zrealizowania swoich marzeń. Dzisiaj zajmę się tymi, które powinniśmy dostarczać do swojego organizmu najlepiej w naturalnej formie, czyli Witaminami.

Witamina A- czyli wzmocnienie

Wpływa na prawidłowy metabolizm komórek rogowego nabłonka skóry, do których należą także zrogowaciałe komórki macierzy włosa.
Deficyt retinolu objawia się bardzo suchymi, słabymi i łamliwymi włosami. Dłuższe utrzymywanie się takiego stanu może doprowadzić do zahamowania wzrostu włosów oraz ich wypadania.
Witamina ta odpowiada również  za pojawianie się łupieżu na naszej głowie

Główne źródło witaminy A stanowią tkanki zwierzęce np. wątróbka, jaja, tłuste mięso, mleko, sery, masło. Poza tym witamina ta znajduje się także w pomidorach, papryce, marchwi, warzywach zielonolistnych itp.
Nie możemy zapomnieć również, że retinol ulega zniszczeniu pod wpływem tlenu z powietrza. Gdy jemy normalnie potrawy, jego ubytek nie jest aż tak wielki, lecz gdy dodatkowo je gotujemy w wysokiej temperaturze, to ta strata jest naprawdę duża.

Witaminy z grupy B- czyli porost
Uczestniczą one bezpośrednio w procesach fizjologicznych wzrostu włosów. Chronią je również przed chorobami, a także niekorzystnym oddziaływaniem czynników zewnętrznych. Największy wpływ na porost mają:
- Witamina B6, czyli pirydoksyna, dostarczymy jej włosom jedząc sardynki, banany, wątrobę. Jest ona niezbędna w procesie produkcji włosa, gdyż bierze udział w podziale komórek w mieszkach włosowych. Zatem niedobór tej witaminy może zahamować wzrost włosów.
oraz
- Witamina B9, czyli kwas foliowy, jest odpowiedzialny za wzrost włosów.

Dodatkowo te witaminy zapobiegają nadmiernemu przetłuszczaniu się włosów.

Witamina E- czyli nawilżenie
Zajmuje się zwiększeniem absorpcji tlenu do obiegu krwi. Jest niezwykle istotne dla poprawy cyrkulacji do skóry głowy. Kiedy trzon włosa ma tendencje do łamliwości i częstszego wypadania oznacza że brakuje witaminy E.
Źródła witaminy E: pełnoziarniste produkty zbożowe, rośliny oleiste, pełnotłuste mleko czy żółtko jaj

Witamina C- czyli transport substancji

Wiadomo, że nasze włosy nie mogą same produkować i magazynować substancji odżywczych i trzeba je do nich dostarczać, dlatego właśnie witamina C bardzo wspiera rozwój włosów. Dzięki niej bowiem mikroelementy są lepiej dostarczane do włosów, a to z kolei sprzyja ich rozwojowi.
Witamina C wpływa również na prawidłowy rozwój kolagenu, dzięki któremu nasze włosy stają się mocne.
Szukać jej należy przede wszystkim w cytrusach, owocach kiwi, guawy, papryce.

Witamina H- czyli STOP utracie włosów
Utrata włosów może być spowodowana brakiem właśnie tej witaminy (biotyny), ponieważ nie tylko poprawia ona jakość i trwałość, ale również ukierunkowanie aktywacji metabolicznej wzrostu i sprężystości włosów. Poprzez regularne przyjmowanie witaminy H cebulki włosów są dobrze ukrwione i otrzymują niezbędne składniki odżywcze.
Źródła witaminy H: wątróbka, mąka sojowa, orzechy włoskie i ziemne, sardynki, migdały, grzyby, szpinak, kraby, pomidory, marchew.

Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca mojego posta, wyróżniłam tylko najważniejsze witaminy, które dodadzą życia naszym włosom.

Nie tak dawno postanowiłam sobie zrobić pasemko kontrolne (ma 45 cm), dzięki któremu będę mierzyła dokładnie przyrost moich włosów. Od czasu hennowania (czyli 9-tego lutego) do dzisiaj urosły mi 1cm. Nie jest to zły wynik, jak na moje oporne falowańce. Nie minął jeszcze przecież nawet miesiąc! :)


Oczekuję już wiosny, ponieważ w okresie zimy włosy rosną wolniej... A wy? Macie już dość chłodu?

poniedziałek, 25 lutego 2013

Balsam na kwiatowym popolisie

Pora na recenzję kosmetyku, który dobiega już końca.

Jest to kolejny rosyjski produkt, który zawitał w mojej kolekcji. Kupiłam go w kalina-sklep i zapłaciłam 18.50 zł. Moim zdaniem cena znośna jak na takie wychwalane przez włosomaniaczki produkty ;).

Co oferuje nam producent:
Propolis od najdawniejszych czasów był ceniony za swoje pożyteczne właściwości lecznicze. 
Do dzisiaj ludzie ratują się propolisem, leczą nim choroby.
Propolis pomaga w przywróceniu życiowych sił organizmu i w podtrzymywaniu piękna i młodości. Syberyjska zielarka Agafia Jermakowa często stosowała propolis do przygotowywania balsamów do
włosów. Przy tworzeniu balsamu  № 4 na kwiatowym propolisie uzupełniono recepturę babci Agafii organicznym kwiatowym woskiem, olejkami eterycznymi Wiązówki i Werbeny, żeby nadać waszym włosom jeszcze większą objętość i puszystość.


Skład:
Aqua with infusions of: Pinus Palustris Wood Tar, Beeswax, Pollen Extract, Anthemis Nobilis Flower Oil, Rosa Centifolia Flower, Pollen Extract, Humulus Lupulus (Hops) Cone Tar, Mel, Jasminum Officinale Flower Wax, Spiraea Ulmaria Oil, Verbena Officinalis Oil,  Propolis Extract Milk, Cetearyl Alcohol, Cetyl Ether, Behentrimonium Chloride, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Citric Acid

Moja opinia:
Kupiłam ten balsam z moją znajomą na połowę (odlałam jej 300 ml) i nie żałuję.
Producent gwarantuje nam objętość i puszystość. Co do pierwszego... większej różnicy nie zauważyłam, zaś puszystość jest i to... za duża. Moje włosy potrzebują delikatnego dociążenia. Po tym balsamie niesfornie się wywijają i lekko puszą. Nie zauważyłam odczucia miękkości jak po innych odżywkach- za to minus.
Myślę, że produkt mógłby służyć jako pierwsze O w metodzie OMO.
Zapach ma obłędny. Dla mnie kojarzy się on... z wiosną. Czuć nutkę kwiatów i taką lekkość. Szkoda, że nie działa na moich włosach tak samo jak pachnie ;).

Wiele włosomaniaczek chwali sobie ten produkt, ale u mnie nie ma po nim spektakularnych efektów. Ot taka zwyczajna odżywka, która sprawia, że moje włosy zaczynają się bardziej falować. Nie obciąża, więc można ją stosować bez obawy na przyklap.

A tutaj moje włosy po nocnym ślimaczku. moim zdaniem ładnie się ułożyły, więc postanowiłam, że uwiecznię to na zdjęciu :).:



Miałyście już ten balsam? Jakie efekty zauważyłyście?

niedziela, 24 lutego 2013

TAG: Moje kosmetyczne dziwactwa i sekrety

Zostałam nominowana przez Jasminum


1. Planowanie dnia tak, aby pasowało to moim włosom.
Innymi słowami rozplanowuję dzień tak, abym mogła wykonać mój ulubiony rytuał: pielęgnację włosów. Myję je co drugi dzień i to właśnie wtedy kombinuję ze spotkaniami, obowiązkami itp. Czasami wprawia to moich bliskich w szał, no bo jak można robić tyle zamieszania o jakieś włosy... A jednak można, nie mogą jeszcze przywyknąć do mojego uzależnienia ;D.

2. Prostowanie? Co mycie!
Kiedy jeszcze nie obchodził mnie stan moich włosów nie wyobrażałam sobie wyjścia do ludzi w niewyprostowanych włosach. Robiłam to co mycie, a później wkręciłam się tak, że katowałam je codziennie... całe szczęście moje włosy zapomniały już jak wygląda to narzędzie zbrodni!

3. Przetłuszczająca zmora
Moje włosy mają tendencję do przetłuszczania. Potrafię po 5 razy dziennie stawać tyłem do lustra z mniejszym lusterkiem w dłoni i sprawdzać czy jakieś pasemko nie jest zbyt przylepione do głowy. Jeśli po nocy zauważę, że włosy na środku skalpu są lekko nieświeże natychmiast je związuję.

4. Kamuflaż cieni
Nie potrafię wyjść z domu bez zamaskowania cieni pod oczami. Moja skóra niestety ma do nich tendencje. Jeśli nawet jestem wyspana zawsze mi towarzyszą, bardzo rażą moje oczy kiedy patrzę w lusterko, więc koniecznie je ukrywam pod pudrem, korektorem lub podkładem.

5. Miasto? No to po kosmetyki!
Mieszkam poza miastem, a kiedy tylko mam czas po zajęciach dostać się tam, gdzie są sklepy z jakimiś kosmetykami to koniecznie muszę je odwiedzić. Moje kroki przeważnie kieruję do Rossmana. Nie muszę nic kupować, po prostu wielką przyjemność sprawia mi pójście do tego sklepu i chociaż pooglądanie produktów np. do włosów (ech mam ich już przesyt ;D).

Taguję: Nietypowo-Włosowo, Idealiaxd, Dagusię, Fellogen

PS. Zapisałam się do konkursu tutaj

sobota, 23 lutego 2013

Hamowanie wypadania

Wypadające włosy to zmora każdej włosomaniaczki. Zawsze stosując odpowiednie zasady można je powstrzymać lub spowolnić. Jeśli jednak to nie pomaga powinnyśmy udać się do dermatologa.


                                                                                http://solidna-apteka.pl

Normalną sprawą jest to, że są pewne okresy, w których włosy wypadają intensywniej. Przeważnie są to przełomy jesień/zima, zima/wiosna. Zdarza się, że sypią się one wręcz garściami z naszych głów, a my pozostajemy bezradne.
Nie tylko pogoda może nam w taki sposób szkodzić. Stres oraz niestosowne odżywianie (a co za tym idzie- brak odpowiednich witamin w organizmie) również wzmagają wypadanie.

Są jednak rzeczy, które pomogą nam walczyć o każdy włos i w tym poście przedstawię Wam co pomogło właśnie dla mnie.

Można powiedzieć, że stosuję wiele rzeczy, ale za to po olejowaniu, myciu, nakładaniu odżywki i czesaniu na umywalce znajduję raptem do 20 włosów.

Po pierwsze: Wcierki
- Codziennie z rana wmasowuję ok. 2 minuty w skalp tonik przeciwko wypadaniu receptury Babuszki Agafii.
- Co mycie (co 2-dzień) w mokry jeszcze skalp wmasowuję mgiełkę z Radicala wzmacniającą i regenerującą włosy

Po drugie: Oleje
Nie wiem czy to pomaga, ale ok. 3-4 razy w tygodniu nakładam na skórę głowy olejek rycynowy, czasami pomieszany z naftą kosmetyczną i pozostawiam na ok. 4 godziny.

Po trzecie: Wspomagacze wewnętrzne
- Codziennie z rana na czczo piję szklankę siemienia lnianego
- Piję po 3 tabletki dziennie Calcium Pantothenicum
- Piłam codziennie również kubeczek skrzypopokrzywy, ale aktualnie robię przerwę

Po czwarte: Zdrowe odżywianie
- Zjadam dużo warzyw. Dla mnie pełny posiłek to taki, który zawiera ich porcję.
- Warzywa polewam bardzo smacznym olejem lnianym. Przyjemne z pożytecznym

Po piąte: Pielęgnacja
- Włosy myję delikatnymi szamponami (Babydream, Eubiona). Raz na tydzień oczyszczam takimi z SLES
- Rozczesuję je bardzo delikatnie zaczynając od końcówek
- Śpię zawsze z suchymi i związanymi włosami (warkoczyk lub koczek)

To chyba tyle z moich zasad. Wiem jedno- są skuteczne i to widać. Moje wypadanie bardzo się ograniczyło, z czego jestem niezmiernie zadowolona :)

A co wy stosujecie na wypadanie?

czwartek, 21 lutego 2013

Zagadka rozwiązana!

Sprawca, który spowodował ostatnio przetłuszcz na moich włosach, o którym pisałam w tym poście został zdemaskowany!

Postanowiłam dzisiaj ponownie nałożyć naftę kosmetyczną na moje włosy i upewnić się, czy to przypadkiem nie ona maczała palce w ostatnim niemiłym wydarzeniu.
Nałożyłam ją na długość wraz z olejkiem Amla Gold (ona na pewno nie powoduje u mnie tłustego efektu, ponieważ prawie już go kończę i do tej pory sprawował się odpowiednio) i pozostawiłam godzinę na włosach.
Zmyłam wszystko szamponem Eubiona, a następnie nałożyłam lekką odżywkę na kwiatowym propolisie Receptury Babuszki Agafii. Spłukałam ją z włosów i  odcisnęłam je delikatnie w ręcznik. Długość spryskałam sprayem malinowym z Mariona i wmasowałam ziarenko olejku z Gliss Kura.

Pozwoliłam moim włosom trochę podeschnąć i aby nie przeżyć kolejnej niespodzianki postanowiłam, że wysuszę moją grzywkę i sprawdzę czy nie jest ona tłusta. I co się okazało?
To samo co wtedy! Włosy były tłuste jakby zaraz po olejowaniu, tym razem byłam już pewna, że to wina nafty. Ale dlaczego kiedyś nie robiła mi takiej szkody?
Otóż dlatego, ze zmywałam ją szamponem kokosowym Vatika, który zawiera SLES w składzie.

Nie wykreślam nafty kompletnie z mojej pielęgnacji, ale wiem, że jeśli ją nałożę, to będę zmuszona wymyć włosy szamponem posiadającym detergent.


Chciałabym Wam jeszcze pokazać czym się dzisiaj nasmarowałam. Kilka dni temu dostałam od mamy próbkę lotionu do ciała Bvlgari. Z tego powodu, iż miałam za sobą kąpiel postanowiłam ją wypróbować.
Zapach jest obłędny! Zakochałam się... Nie mogłam przestać wąchać swojej ręki, która była nim nasmarowana :D. Lotion szybko się wchłania, pozostawia skórę nawilżoną i pachnącą.

Na pewno skusiłabym się na zakup tego kosmetyku, ale niestety przeraża mnie jego cena. Póki co będę cieszyła się moją próbką.

Miałyście do czynienia kiedyś z kosmetykami tej firmy?

środa, 20 lutego 2013

Domowy fryzjer


Po ostatniej wizycie u fryzjerki mam dość niszczenia moich włosów! W mojej mieścinie nie podetną normalnie końcówek, tylko najpierw muszą je katować prostownicą, podciąć, a już po kilku dniach znowu zaczynają się rozdwajać!. O nie, to koniec. Postanowiłam, ze zakupię nożyczki fryzjerskie i będę oddawała się w ręce rodziny, a i sama w między czasie podcinała rozdwojone włoski.

Będąc w hurtowni fryzjerskiej moją uwagę przyciągnęły nożyczki firmy Paulo Rosso. Sprzedawczyni powiedziała, że cieszą się one dobrą opinią i nawet spuści ich cenę do 60 zł.

Opis producenta:

Wykonane z najwyższej jakości japońskiej stali nożyczki Paulo Rosso to profesjonalizm pod każdym względem. Ostrze nożyczek jest trzykrotnie ostrzone i polerowane ręcznie. Ich gładki szlif daje możliwość płynnego prowadzenia i strzyżenia według najnowszych fryzjerskich trendów. Dzięki najlepszym stopom stali użytym do ich produkcji są trwałe i nie tępią się, a nowoczesny design i ergonomiczny kształt gwarantują wysoki poziom pracy.

Słaby ze mnie fryzjer co do oceniania jakości nożyczek, mogę więc jedynie zauważyć wizualnie ich wpływ na końcówki z perspektywy zwykłego zjadacza chleba.

Kiedy miałam chwilę czasu po nieudanym podcięciu zaczęłam wyszukiwać rozdwojone włoski i ścinać moimi nowymi nożyczkami. Co się okazało? Włosy, które podcięłam nie rozdwoiły się ponownie, nie widać na nich ,,białych kropek,,. Wyglądają zdrowo i nie odnoszę wrażenia, że tak szybko zaczną się łamać.

Staram się bardzo dbać o końcówki. Na ich rzecz odstawiłam suszarkę(o prostownicy i lokówce już dawno zapomniałam). Zawsze walczę o ich zdrowy wygląd, bo wiem, że to dzięki ich pielęgnacji osiągnę wymarzoną długość :).

A Wy, jak podcinacie swoje końcówki? Macie jakieś zaufane fryzjerki?

wtorek, 19 lutego 2013

Moje laminowanie żelatyną


Bardzo rozpowszechniony swego czasu temat. Pełno go było w blogosferze, forach itp. Do laminowania swoich włosów do tej pory pochodziłam 3 razy, ale najlepiej wypadło za drugim. Takich pięknych włosów jeszcze nie miałam.
Postanowiłam dzisiaj opisać wam jak wyglądało moje najbardziej udane nakładanie żelatyny.

Na początek oczyściłam dokładnie włosy szamponem kokosowym Vatika, który zawsze sprawdza się w dokładniejszym myciu.
Kiedy moje włosy odsączały się z wody pod ręcznikiem, poszłam rozrabiać mieszankę:
1 łyżka żelatyny
3 i pół łyżki gorącej wody
niecała łyżka odżywki Babuszki Agafii na kwiatowym propolisie (po lekkim ostudzeniu rozrobionej żelatyny)


Uwaga!: Żelatynę mieszamy do momentu, aż znikną wszystkie grudki, ponieważ później będziemy miały problemy ze zmywaniem.

                                             Pierwsze laminowanie, kiedy moje włosy nie były jeszcze w dobrej kondycji..

Całość nakładałam delikatnie na długość pasmo po paśmie, ponieważ włosy sklejają się i potem już nie tak łatwo je rozdzielić. Nałożyłam reklamówkę, ogrzałam ją nawiewem z suszarki i nałożyłam ciepły ręcznik (prosto z kaloryferka :D). W takim turbanie spędziłam godzinę robiąc ciasto (już nie pamiętam jakie...).

Kiedy czas minął udałam się do łazienki, aby zmyć żelatynę. Zmywałam ją delikatnie letnią wodą.
Po umyciu włosy lekko odcisnęłam w ręcznik, zabezpieczyłam końcówki jedwabiem z  Green Phramacy + wmasowałam na długość olejek arganowy. Klasycznie pozwoliłam im schnąć naturalnie, ponieważ staram się unikać suszarki kiedy nie muszę nagle nigdzie wyjść.

Efekt był powalający, włosy były gładkie, lśniące i bardzo proste. Podobała mi się ich objętość oraz wydawały mi się takie... grubsze.

Ostatnio laminowałam włosy jakieś 2 miesiące temu, więc myślę, że zbliża się ponowny taki zabieg, ponieważ moim włosom przypadł bardzo do gustu :)


Laminowałyście już włosy? Jak efekty?

poniedziałek, 18 lutego 2013

Musze się pochwalić


Nauczyłam się wczoraj plecenia francuzów- zwykłego i odwróconego. Jestem prawdziwą nogą w robieniu fryzur, więc dla mnie jest to na prawdę wielkie osiągnięcie.
A jaką radość sprawia mi samo zaplatanie, kiedy wypracowałam swoją własną technikę! :D

Uczyłam się z tego filmiku, a odwrócony po prostu analogicznie do tego, tylko pasemka włosów zaplatałam pod spód.


Oto ,,dzieło'' na mojej znajomej:

Wiem, ze to nie jakaś rewelacja, ale staram się jak mogę :). Tak bardzo podobają mi się wymyślne wiązania na włosach, ale niestety, nie posiadam ,,oka'' do ich robienia.

Chcę kupić jakąś wcierkę, aby moje włosy rosły jeszcze szybciej, jak myślicie, czy Jantar to dobre rozwiązane?
Jakie wy plecionki na głowie potraficie robić :)?

niedziela, 17 lutego 2013

Gliss Kur'owo mi

No to dostałam prezent... taki bez okazji. Testowanie trochę mi zajmie, ponieważ takich masek używam średnio raz w tygodniu. Zapewne jednak zobaczycie ich recenzje.

Póki co krótki opis każdej z nich: (wszystkie nakłada się na 1-2 min)

Color Protect

Co oferuje nam producent:

Pielęgnacyjna formuła z upłynnionymi kryształami i filtrem UV zapewnia intensywne i pełne ekspresji kolory oraz olśniewający, kryształowy blask. Regenerująca formuła ze składnikiem identycznym z budulcem struktury włosa, precyzyjnie regeneruje uszkodzenia włosów oraz wypełnia pęknięcia na ich powierzchni.

Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Glycol Distearate, Behentrimonium Chloride, Distearoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate, Dimethicone, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Benzophenone-4, Quartz, Panthenol, Cocodimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin, Hydrolyzed Keratin, Dicaprylyl Carbonate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Parfum, Polyquaternium-37, Propylene Glycol Dicaprylate/Dicaprate, Propylene Glycol, PPG-1 Trideceth-6, Linalool, Citric Acid, Limonene, Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal

Total Repair

Co oferuje nam producent:

Regeneracyjna formuła, zawierajaca kompleks 19 aktywnych składników redukuje łamliwość włosów do 95%. Zapewnia włosom miękkość i zdrowy połysk. Innowacja w regeneracji włosów z kompleksem płynnej keratyny precyzyjnie regeneruje uszkodzenia oraz wypełnia pęknięcia na powierzchni włosów.

Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, Glycol Distearate, Dimethicone, Distearoyl ethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate, Dicaprylyl Car bonate, Polyquaternium-37, Propylene Glycol, Glycerin, Panax Ginseng Root Extract, Arginine, Acetyl Tyrosine, Arc tium Majus Root Extract, Hydrolyzed Soy Protein, PEG-12 Dimethicone, Polyquaternium-11, Niacinamide, Ornithine HCl, Citrulline, Biotin, Panthenol, Cocodimonium Hydro xypropyl Hydrolyzed Keratin, Hydrolyzed Keratin, Parfum, Phenoxyethanol, Methylparaben, Propylene Glycol Dicaprylate/Dicaprate, PPG-1 Trideceth-6, Citric Acid, Vanillin, Linalool

Shea Cashmere

Co oferuje nam producent:

Wyjątkowa formuła z masłem shea i proteinami kaszmiru wyjątkowo intensywnie pielęgnuje włosy. Specjalna formuła z kompleksem płynnej keratyny precyzyjnie regeneruje uszkodzenia włosów oraz wypełnia pęknięcia na ich powierzchni włosów. Dla włosów jak kaszmir.

Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, Glycol Distearate, Dimethicone, Distearoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate, Dicaprylyl Carbonate, Butyrospermum Parkii Butter, Hydrolyzed Keratin, Panthenol, Cocodimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin, Phenoxyethanol, Methylparaben, Polyquaternium-37, Propylene Glycol, Parfum, Propylene Glycol Dicaprylate/Dicaprate, Benzyl Salicylate, PPG-1 Trideceth-6, Citric Acid, Hexyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional, Linalool, Limonene, Benzyl Alcohol, CI 47005, CI 17200

Satin Relax

Co oferuje nam producent:
Odżywcza formuła SATIN RELAX zapewnia niesfornym, suchym włosom satynowy połysk bez puszenia się włosów oraz większą miękkość. Długotrwałe wygładzenie bez efektu puszenia się.
Innowacyjna formuła regeneracyjna z kompleksem płynnej keratyny, składnikiem identycznym z budulcem włosa, precyzyjnie regeneruje włosy i wypełnia pęknięcia ich powierzchni.

Do mnie najbardziej przemawiają dwie ostatnie, a do was? Używałyście już jakiejś z nich?

Płukanka cynamonowa? Nie dla mnie.

Jakiś czas temu wypróbowałam na moich włosach płukankę cynamonową, o której przeczytałam na blogu Anwen. U niej sprawdziła się bardzo dobrze, więc zachwycona opisanymi efektami poleciałam do kuchni, aby przygotować ją i wypróbować.

Postąpiłam zgodnie z przepisem, czyli:
Czubatą łyżkę cynamonu wsypujemy do dużego kubka i zalewamy gorącą wodą. Studzimy i przecedzamy dokładnie, a następnie używamy do ostatniego płukania włosów.

Oczekiwałam podobnych efektów, albo chociaż jakiegoś jednego pozytywnego, no i obiecanego rudawego połysku, a co wyszło?

Przysłowiowy klops. Włosy były szorstkie jak kora drzewa, kompletnie bez połysku. Nie mogłam ich rozczesać (już lepiej jest po hennie).

No cóż, nie wszystko musi się sprawdzać na każdych włosach, teraz postanowiłam, ze wypróbuję płukankę kawową, ale nie chcę przyciemniać włosów... Raz na pewno nie zaszkodzi, trzymajcie kciuki, że tym razem po eksperymencie nie będę zawiedziona.


A jakie Wy lubicie płukanki? Próbowałyście może tej cynamonowej?


A na koniec, żeby nie było tak szaro dodam Wam moje dwa zimowe Hasacze :D:

piątek, 15 lutego 2013

Tygodniowy plan pielęgnacji+ bonus

Piszę w bardzo dobrym humorze, ponieważ odratowałam włosy po przetłuszczu i wynagrodziły mi to dzisiaj jedwabistością, gładkością oraz blaskiem.
Postanowiłam, że dzisiaj opiszę wam tydzień mojej pielęgnacji włosów oraz pochwalę się malutką rzeczą, która sprawiła, że mój pokój pachnie cudownie.

9.02
Farbowanie włosów naturalną henną Khadi (red)
(przesusz)

11.02
O- Urtekram- Nordic Birch Conditioner
M- szampon Babydream
O- Isana z pantenolem i proteinami pszenicy
Spray Marion malinowy
Radical na skalp (w spray'u)
Joanna serum na końcówki
Schną naturalnie
(Miękkie, nie są odbite od skalpu)

13.02- pechowa 13-stka
Olej Amla Gold+ rycynowy na skalp na 3 godziny+ 30 min przed myciem nafta.
Mycie- Eubiona z henną i aloesem
Maska ruska bania (40 min siedzenia w czepku w gorącej kąpieli)
Serum Joanna na końcówki
Schną naturalnie
(przetłuszczone, jakby po oleju)

Szampon Vatika kokosowy
Jedwab GP na końcówki
Zdesperowana lekko podsuszyłam suszarką
(przetłuszczone w miejscach gdzie nasmarowane zostały jedwabiem)


15.02
O- Urtekram- Nordic Birch Conditioner
M- Ziaja do włosów przetłuszczających się
O- Nivea Long Repair
Tonik Babuszki Agafii przeciwko wypadaniu na skalp
Frizz-Ease- spray przeciwko działaniu wysokiej temp.
Serum Joanna na końcówki
Wysuszone na szczotce
(Jedwabiste w dotyku, lejące, błyszczące i wygładzone)

A tutaj dowód dzisiejszego dobrego dnia moich włosiąt:


Oleju użyłam tylko raz, normalnie nakładam go co mycie, ale po hennie wolałam ten tydzień go oszczędzać.
Dodatkowo chciałabym napisać, że w dni, kiedy nie myję włosów w skalp wmasowuję tonik Babuszki Agafii przeciwko wypadaniu- sprawdza się świetnie :D.

A teraz muszę się pochwalić cudowną zapachową saszetką, którą dostałam od mojej mamy. Pachnie nieziemsko i na tyle mocno, że zapach cały czas czuć w moim pokoju. Uwielbiam go:


Jak dla Was rozpoczął się weekend? Mam nadzieję, że będzie udany. Pozdrawiam!

czwartek, 14 lutego 2013

Dzisiejsza fryzura i wczorajsze zaskoczenie


Nie pokazywałam jeszcze jakie fryzury noszę na co dzień. Myślę, ze czas najwyższy, więc dzisiaj pokażę jedną z nich:

Oto przed wami koczek ze specjalną gumką do jego podtrzymywania.
(Wybaczcie, że jest w lekkim nieładzie, ale ma za sobą cały dzień, podtrzymują go 3 wsuwki, no i nie jest zabezpieczony lakierem do włosów)

Myślę, że nie jest to dla większości z was nowość, ponieważ jest to dość popularna fryzura polegająca na upięciu włosów na czubku głowy za pomocą gumki, a następnie oplecenie ich wokół specjalnej gąbki przypominającej obwarzanek :D.
Metod jest wiele, spotkałam się z tym, że niektórym dziewczynom zamiast gąbeczki służy kawałek zwyczajnej skarpetki.

Dlaczego go dzisiaj zrobiłam? Otóż powodem był wczorajszy problem...

Postanowiłam zrobić dzień dobroci dla moich włosów i zafundować dla nich domowe spa.
Kiedy wróciłam do domu nałożyłam na włosy olejek Amla Gold, a na skalp dodałam do niego trochę rycynowego. Pozostawiłam na włosach pod czepkiem 3 godziny. Pół godziny przed myciem nałożyłam na długość naftę oraz kilka jej kropli wmasowałam w skalp.
Zmyłam wszystko szamponem Eubiony i nałożyłam maskę Ruska Bania- miód i leśne jagody. Następnie wskoczyłam do wanny z gorącą wodą i zażywając kąpieli czekałam aż moje włosy skończą się rozkoszować ciepłem.
Posiedziałam tak ok. 40 min, a następnie zmyłam je chłodną wodą, nasmarowałam końcówki serum joanny i pozostawiłam do naturalnego schnięcia... i co się stało.

Włosy były... tłuste! Po godzinie wyglądały tak jakby były nasmarowane olejem, nie miałam pojęcia co je tak oblepiło. Maska nie była nakładana pierwszy raz, poprzednio sprawdzała się znakomicie Pomyślałam, że to wina nafty (wcześniej też ją nakładałam, ale od razu z olejem i zdarzało się, że zostawiałam na włosach 4 godziny)

Poleciałam wymyć je szamponem Vatika kokosowym i nie nałożyłam po tym żadnej odżywki, tylko w końce wsmarowałam dosłownie kropelkę jedwabiu z GP. Podsuszyłam włosy i znowu doznałam szoku. W miejscach posmarowanych jedwabiem znowu były tłuste! Nie myłam ich ponownie, ponieważ szkoda mi było włosów, dlatego dzisiaj spięłam je w kok.

Sama nie wiem co mogło być nagłą przyczyną takiego efektu. Wszystkie produkty stosowałam identycznie do tej pory i żaden mi nie szkodził. Najdziwniejsze było to, ze włosy u nasady wyglądają normalne i są ładnie odbite.

Jutro oczyszczę je szamponem do włosów przetłuszczających się Ziaji i nałożę lekką odżywkę. Mam nadzieję, że zostaną domyte już do końca.

PS. Biorę udział w rozdaniu na blogublogu :D .

środa, 13 lutego 2013

Urtekram- Nordic Birch Conditioner





Kolejny ekologiczny produkt do pielęgnacji włosów, tyle że.... moje niezbyt się z nim lubią.

Co oferuje nam producent:

We have been inspired by the Nordic birch forests and the delicate scent of cornflowers. We have gathered the herbs in our own organic Herbary. Vegetable chitin strengthens and regenerates, birch sugar and evening primrose oil moisturizes and softens, while aloe vera recreates the balance in your hair and scalp.
(w skrócie: wzmocnienie i regeneracja, cukier brzozowy i olej z wiesiołka zapewniają miekkość oraz nawilżenie naszych włosów, aloes odtwarza ich równowagę oraz skóry głowy)

Skład:
Aqua, aloe barbadensis leaf extract, cetyl alcohol, glycerin, butyrospermum parkii butter, betula alba leaf extract, equisetum arvense extract, brassica alcohol, xylitol, coco-caprylate, brassicyl isoleucinate esylate, oenothera biennis oil, citric acid, perfum, citral, limonene, linalool, chitosan, tocopherol, beta-sitosterol, squalene

Posiada 3 certyfikaty:
ecocert


Moja opinia:
Dozowanie jest bardzo łatwe i przyjemne, ponieważ naciskamy na dozownik i wyciskamy odpowiednią ilość odżywki. Jej konsystencja jest dość kremowa. Zapach nie przypadł mi do gustu. Jest ciężki do opisania, kojarzy mi się z aloesem... nie wiem czy słusznie.
Po rozprowadzeniu na dłoni pozostawia dziwną, śliską powłoczkę. Na włosach przejeżdżając po nich dłonią można stwierdzić, że są nasmarowane olejem.

No i na samym końcu- działanie. Odżywkę stosowałam na 2 sposoby w metodzie OMO.
Jako drugie O- moje włosy były lekko pozbawione objętości i dziwne w dotyku. Nie było czuć miękkości ani śliskości.
Jako pierwsze O- tutaj również nie ma rewelacji. Również miałam wrażenie, że moje włosy szybciej się przetłuściły i wisiały smętnie.

Może kiedyś dam mu jeszcze drugą szansę, ale na pewno nie na dniach. Póki co nie zrobił nic dobrego z moimi włosami, a ja nie lubię kiedy nie są odbite od skalpu.

Stosowałyście już kiedyś produkty firmy Urtekram?

wtorek, 12 lutego 2013

Loki, loczki, fale



Moje drogie, wiele z was ma zapewne problem podobny do mojego, innymi słowami- jak stylizować włosy, aby jak najmniej im szkodzić.

Jeśli stawiamy na naturalną pielęgnację, odkładamy suszarki, a o prostownicach i lokówkach zapominamy po pewnym czasie zaczyna nam dokuczać problem, którym są nieukładające się włosy.

Na początku mojej pielęgnacji ten problem był bardzo silny. Suszarka podtrzymywała moje włosiska, ale kiedy ją odłożyłam na bok zaczęły sterczeć w różne strony. Oczywiście, taki problem będzie mniej męczył prostowłose, którym bardzo zazdroszczę, ale po to mamy swoje fale i loczki, żeby je kochać i o nie dbać :).

Moje włosy są bardzo kapryśne. Bez suszarki czasami potrafią być proste, a już po kolejnym myciu zawzięcie się kręcić. Kiedy już pomogę im uzyskać ich naturalny skręt po nocy stają się bezpostaciowe i smutnie wiszą nie przypominając ani to loczków, ani fal.

Chciałabym zaprezentować wam moje dotąd 3 wypróbowane sposoby na poprawianie skrętu na głowie.

1. Loki metodą chusteczkową
Tutaj nie będę się zbyt bardzo rozpisywała, jedynie podam, którą włosową guru się inspirowałam. Za pierwszym razem kiedy zastosowałam ten sposób pozostawiłam chusteczki na włosach przez całą noc, co dało efekt bardzo ciasnych loczków o ogromnej objętości po związaniu w kucyk:

(nie, moje włosy nie były krzywo ścięte, po prostu tak się ułożyły, a innego zdjęcia nie posiadam :))
Nie polubiłam się z nimi, ponieważ dziwnie wyglądała taka burza na końcu włosów. Postanowiłam zakręcić je na niego krótszy czas, ok. 3 godziny, gdzie efekt był bardziej zadowalający:

(niestety włosy były lekko przyklapnięte, ponieważ użyłam oblepiającej, amerykańskiej odżywki pełnej sylikonów, którą nigdy więcej nie będę męczyła włosów)
Efekt był lepszy, żeby nie odżywka na pewno na mojej głowie byłoby więcej objętości.

2. Pluking i lekkie ugniatanie
Po myciu włosów nałożyłam na końcówki jedwab z GP i zawinęłam odpowiednio w bawełnianą koszulkę z długim rękawem na 15 min. Po jej zdjęciu lekko pougniatałam włosy i zostawiłam do naturalnego wyschnięcia, a oto efekty:

Brak loczków, włosy falowane, jakby chciały się kręcić, a nie mogły.

3. Żel lniany- naturalnym stylizatorem.
Ta metoda najmniej przypadła mi do gustu. Najwidoczniej moje włosy nie przepadają za lnianym glutkiem. Po myciu nabierałam go na rękę i ugniatałam włosy, pozostawiłam do wyschnięcia (zapomniałam później ponownie ich pougniatać, ale kiedy wyschły na szczęście o tym przypomniałam).
Zdjęcia niestety nie mam, ponieważ wtedy nie miałam aparatu, ale i tak to nic nie zmienia, ponieważ:
Włosy były sztywne, pozbawione blasku. Na drugi dzień smętnie wisiały, nawet nie próbowałam ich rozczesać, bo skończyłoby się to kępami kłaczków na szczotce. Reanimacja również nic nie pomogła, nie przepadam  a tą metodą, ponieważ wolę kiedy moje włosiska są miękkie i błyszczące.

Wolę siebie w falowanych włosach niż w lokach, dlatego po myciu zostawiam je do naturalnego wyschnięcia, a kiedy już trochę podeschną rozczesuję grzebieniem z szeroko rozstawionymi zębami.

Czy Wy też borykacie/ borykałyście się z dobraniem stylizacji do Waszych włosów? Na co postawiłyście :)?

Na końcu bonus- moje włosy poddane prostowaniu:



poniedziałek, 11 lutego 2013

Szampon Eubiona z henną i aloesem

Dzisiaj krótka recenzja szamponu Eubiona, którego bardzo lubię i chętnie stosuję.


Co oferuje nam producent:
Wyciągi z henny i aloesu stanowią doskonałą kompozycję odbudowująco-regenerującą. Pozbawione właściwości barwiących wyciągi z henny były od wieków wykorzystywane w wielu regionach świata do pielęgnacji włosów o różnorodnych potrzebach pielęgnacyjnych. Łagodne tensydy cukrowe nie wywołują podrażnień i sprawiają, że szampon idealnie sprawdza się przy codziennym myciu włosów.

Skład:
woda, glukozyd laurowy, wyciąg liści aloesu, sodium cocoyl glutamate, disodium cocoyl glutamate, kokoglukozyd, sucrose laurate, gliceryna, alkohol, sól sodowa kwasu piroglutaminowego, chlorek sodu, wyciąg z henny, mleczan sodu, kwas mlekowy, zapach, limonen, linalol, cytronelol

Posiada certyfikat:
ecocert

Informacje dodatkowe:
Certyfikowany kosmetyk ekologiczny. Nie zawiera substancji pochodzących z martwych zwierząt, olejów mineralnych, PEG ani syntetycznych substancji zapachowych, barwiących czy konserwujących. Odpowiedni dla wegan.


Moja opinia:
Jest to szampon, który bardzo lubię. Mogę go stosować za każdym myciem, ponieważ jest delikatny, ale domywa oleje. Cenię w nim również to, ze się dobrze pieni. Zanim nałożę go na skalp z odrobiną wody lekko rozcieram w dłoniach i tak powstałą pianę wmasowuję w skórę głowy.
Nie wysusza, dodaje objętości włosom i ma sympatyczną galaretkowatą konsystencję koloru pomarańczowego.

Jedynym jego minusem może być dostępność. Ja dostałam go z Niemiec, z jakiegoś ekologicznego sklepu, ale w Polsce wydaje mi się, że można go jedynie zamówić.
Pomimo tego jest godny polecenia, więc mam nadzieję, że będziecie miały okazję go przetestować :).

A może już spotkałyście się z nim lub też jego ,,braćmi''?

niedziela, 10 lutego 2013

Wewnętrzna pielęgnacja

Dzisiaj trochę o mojej wewnętrznej pielęgnacji włosów w skrócie.

1. Zdrowie odżywianie się
Na to zwracam bardzo dużą uwagę. Codziennie zjadam dużo kolorowych warzyw. Na śniadanie zazwyczaj polewam je olejem lnianym, który bardzo mi smakuje i jest niesamowicie zdrowy.
Staram się również jeść orzechy włoski i, migdały- czyli jak najwięcej zdrowych tłuszczów NNKT.

Od około półtora tygodnia piję siemię lniane na czczo z rana. Na początku ciężko mi było przełamać się do tego smaku, ale teraz jest już dla mnie do zniesienia. Do opisania dokładnych efektów potrzebuję jeszcze więcej czasu, ale na pewno nie omieszkam zamieścić tutaj recenzji.

2. Picie dużej ilości płynów
W związku z tym, iż od około 3 lat jestem posiadaczką filtra do wody działającego na zasadzie odwróconej osmozy jestem baardzo szczęśliwym człowiekiem. Nie będę się teraz o nim rozpisywała, ale myślę, że zamieszczę o nim jeszcze oddzielny post.
W skrócie- dziennie staram się pić ok. 2 litrów wody- chociaż nie zawsze mi się to niestety udaje.
Kilka efektów picia wody z tego filtra:
- Dawniej miałam obniżoną odporność, dzięki tej oczyszczonej wodzie ,,choruję'' raz na pół roku. Dlaczego to słowo umieściłam w cudzysłowie? Otóż dlatego, że moja choroba to 2 dni lekkiego kataru... i to wszystko.
- Nie stosuję wielkiej diety, a nie przybieram na wadze. Czuję się zdrowa. Oczywiście, zimą kiedy brakuje sportu dzięki wodzie moje mięśnie nie staną się twarde, ale przecież od tego jest zima ;D. Kiedy tylko przychodzą cieplejsze dni znowu wracam do codziennego biegania i wysportowanej sylwetki.
- Moja cera pozbyła się wszelkich niedoskonałości. Oczywiście, nie wykluczyły się drobne wypryski przed miesiączką. Jasną sprawą jest również moja pielęgnacja kosmetykami, ale wiem, że dużą zasługę ma tutaj ta woda, ponieważ od czasu jej picia znikły skłonności do trądziku.

3. Inne wewnętrzne suplementy
Dodatkowo jestem na drugim opakowaniu Calcium Pantothenicum, który przyspieszył wzrost moich włosów oraz piciu skrzypokrzywy. W zażywaniu tego drugiego aktualnie robię przerwę od czasu zażywania siemienia lnianego.
Skrzyp i pokrzywę kupowałam w aptece w torebeczkach.

To chyba tyle o mojej wewnętrznej pielęgnacji w pigułce. Jestem pewna, że starania nie idą na marne, ponieważ czuję, że moje włosy stały się zdrowsze i pełne życia, z czego bardzo się cieszę.

Jak wiadomo cierpliwość jest pierwszym krokiem do piękna, więc zawsze musimy mieć samozaparcie w tym co robimy i kochamy :).

I na koniec chciałabym dodać bonus ode mnie w postaci zdjęcia moich włosów po 15 godzinach od hennowania. Tutaj zdjęcie bez lampy błyskowej i tym samym zbliżone do prawdziwego koloru z którego jestem bardzo zadowolona.

sobota, 9 lutego 2013

Henna naturalna


Tak jak mówiłam poddałam moje włosy farbowaniu henną. Jest to już moje drugie spotkanie z tym naturalnym barwnikiem, ale tym razem była to już henna innej firmy.

Pierwszym razem użyłam Heenary, ale jakoś mnie nie przekonała. Farba szybko się zmyła, spektakularnych efektów nie było. Zaczęłam znowu używać szamponetek, ale pewnego dnia postanowiłam dać naturze drugą szansę, lecz tym razem była to Khadi.


Jak przyrządzałam hennę:
Jedno opakowanie (100g) henny naturalnej (red) kupiłam przez allegro. W opakowaniu znajdowały się rękawiczki oraz czepek, który ładnie ogrzewał moją głowę wtedy, kiedy leżała na niej farba.

Hennę wsypałam do sporej miski i dodałam sok z 2 cytryn. Wchłonął się tak szybko, ze nawet nie było prawie śladu, że proszek był polany jakimkolwiek płynem, zaczęłam więc rozrabiać go ciepłą wodą.

Dolewałam jej tyle, aż papka miała konsystencje śmietany 12% tak jak wyczytałam na innych blogach (ok. 2 szklanki)

Wsypałam łyżeczkę słodkiej czerwonej papryki dla ładnych refleksów oraz około jednej łyżki maski z rossmana- Alterra granat i aloes  i odstawiłam w ciepłe miejsce, aby ,,dojrzała,,


Drugiego dnia po ok. 16 godzinach dojrzewania papki zabrałam się za nakładanie jej na głowę. Nie musiałam już jej rozrabiać z wodą, ponieważ byłaby za rzadka. Dokładnie rozprowadziłam ją po długości włosów oraz wmasowałam w skalp i zostawiłam na ok. 3,5 godziny pod czepkiem oraz ręcznikiem.

Po niecierpliwym czekaniu na efekty zaczęłam zmywanie henny z włosów. Zajęło mi to jakieś 10 min, ponieważ chciałam bardzo delikatnie obchodzić się z posklejanymi włosami. Polewałam je letnią wodą do czasu, aż spływająca po nich woda była bezbarwna. Pomimo pozorów ciężkiego zmywania farby wypadło mi dosłownie 5 włosów! Po wszystkim zawinęłam włosy w ręcznik na 5 min, a następnie zdjęłam go i pozwoliłam moim kłaczkom schnąć naturalnie/

No i najbardziej oczekiwane... efekty!

Włosy stały się lśniące i gęste. Odrosty pięknie się pokryły, a kolor jest taki jaki chciałam- miedziany. Oczywiście na mojej głowie panuje wielki przesusz, ponieważ po spłukaniu nie nakładałam na włosy żadnej odżywki, aby henna się przegryzła (nie będę również ich myć przez 48h.)
Jestem bardzo zadowolona z tego zabiegu, ponieważ nie dość, że kolor jest śliczny to na dodatek moje włosy dostały wielką dawkę zdrowia prosto z natury!

Dodałam oczywiście zdjęcie, no cóż. Efektów nie będzie niestety widać (efekty mojego aparatu :( ), ale musicie wierzyć mi na słowo, że kolor stał się bardziej miedziany, a włosy gęste i niesamowicie błyszczące.

piątek, 8 lutego 2013

Pierwsza recenzja- tonik przeciw wypadaniu włosów receptury Babuszki Agafii


Postanowiłam, że dzisiaj zamieszczę recenzję toniku do włosów, który jak dla mnie okazał się na prawdę skuteczny.
Zainteresowana pozytywnymi opiniami na jego temat postanowiłam zakupić go wraz z maską drożdżową i balsamem na kwiatowym propolisie w kalina-sklep.pl.

Co oferuje nam producent:
Ziołowy tonik dzięki unikalnemu naturalnemu składowi intensywnie wzmacnia i odżywia osłabione włosy oraz skórę głowy skutecznie hamując wypadanie włosów.

Skład:
Aqua with infusions of extracts: Carum Carvi, Quercus Robur Cortex, Persicaria Hydropiper, Acorus Calamus, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Benzyl Alcohol

Moja opinia:
Po pierwsze zapach- tonik pachnie przepięknie kwiatami. Wmasowuję go codziennie rano w skalp, a zapach towarzyszy mi jeszcze jakiś czas, co jest akurat w tym wypadku wielkim plusem.

Po drugie działanie- tak jak obiecuje nam producent tonik ogranicza wypadanie włosów. Po jego stosowaniu z mojej głowy podczas mycia, nakładania odżywki i jej zmywania wypada średnio 20 włosów, co jest na prawdę dobrym wynikiem.

Po trzecie cena- jest na prawdę niska. Na prawdę dobry produkt za stosunkowo małą cenę.

Po czwarte wydajność- mam już go drugi miesiąc i nadal jest go jeszcze sporo. Nie oszczędzam płynu, ponieważ nie pozwala mi na to opakowanie, ale na szczęście mam go jeszcze trochę :)

Mogłabym polecić szczerze ten tonik, ponieważ nie obciąża włosów, ani nie przyspiesza przetłuszczania się skóry głowy. Nie podrażnia mojego skalpu, a jego wodna konsystencja szybko się wchłania w skórę głowy.
Faktycznie ciężko z jego dostępnością, ale jest na prawdę wiele sklepów internetowych, gdzie można go kupić.

Chciałabym dodać, ze dodatkowo piję Calcium Pantothenicum, o którym na pewno jeszcze będzie oddzielny post, ponieważ jest pozytywnie zaskoczona jego działaniem.


Jutro hennuję swoje włosy. Rozrobiona papka stoi już w ciepłym miejscu i ,,dojrzewa,, na jutro. Jestem bardzo ciekawa jaki kolor mi wyjdzie, pochwalę się swoimi spostrzeżeniami już po wszystkim :).

czwartek, 7 lutego 2013

Początek historii


Na początek powinnam się przedstawić. Nazywam się Michalina i od września 2012 roku fascynuję się pielęgnacją włosów. Swoją włosową historię zamieszczę w kolejnych postach. Nie jest ona długa, ale chociaż w skrócie przedstawię Wam moje trudne początki.

Z tego powodu iż moje włosy są w coraz to lepszej kondycji, chciałbym się z wami dzielić moimi odkryciami oraz opisywać to co lubię najbardziej- kosmetyki oraz to, co używam do pielęgnacji.

Początki zawsze są trudne, czy to pielęgnacji, czy to nowego bloga, ale mam nadzieję, że podołam jego prowadzeniu.

Dodałam również jak wyglądają moje włosy na chwilę obecną, aby nie zostawiać pierwszego posta takiego szarego i smutnego :),
                                          
(Zapisałam się również dzisiaj do konkursu na blogu aladrieli- to jakoś ten konkurs ,,natchnął,, mnie do stworzenia własnego bloga- http://aladriela-aladriela.blogspot.com/2013/02/rok-bloga-rozdanie.html )