wtorek, 28 października 2014

Profesjonalnie do loków? Revlon curly conditioner

Uwzięłam się na hairstore? Nic z tych rzeczy! W dzisiejszym poście pojawia się recenzja kolejnego profesjonalnego produktu, który miałam możliwość testować, ponieważ to jego używałam najczęściej w tym miesiącu.


Co oferuje nam producent:
Jeśli masz kręcone włosy to z pewnością wiesz, że nie są one najłatwiejszym typem w pielęgnacji. Często się puszą, nieregularnie kręcą a skręt jest niedoskonały. By je okiełznać sięgnij po odżywkę do włosów kręconych Revlon Style Masters Curly. W jej składzie znajdziesz ekstrakt z bambusa oraz aminokwasy pszenicy. Kosmetyk wyczaruje na Twojej głowie miękkie i wyraźne loki. Ponadto widocznie wzmocni i uelastyczni skręt. W rezultacie włosy będą mocne i podatne na stylizację.

Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Dimethicone, Dicetyldimonium Chloride, Cetyl Alcohol, Propylene Glycol, Isopropyl Myristate, Polymide-1, Stearamidopropyl Dimethylamine, Isopropyl Alcohol, Quaternium- 22, Lauryl alcohol, Dimethiconol, Ctric Acid, Polyquaternium- 55, Myristyl Alcohol, Wheat Amino Acids, Bambusa Arundinacea Leaf Extract, Parfum, Butylphenyl Mathylpropional, Lianlool, Citronellol, Alpha- Isomethyl Inone, Phenoxyethanol, Methylisothiazolinone.

Opakowanie:

Miękka tubka zamykana na klasyczny klik. Wygodna i przyciągająca oko.


Konsystencja i zapach:
Odżywka jest bardzo gęsta i bez problemu rozprowadza się ją po włosach. Pachnie przyjemnie i świeżo.

Moja opinia:
Nie będę ukrywać- byłam ciekawa jak moje loki zareagują na profesjonalną odżywkę, dlatego zdecydowałam się na coś z Revlona.
Na pierwszy rzut oka w składzie raził mnie alkohol izopropylowy, ale okazało się, że w tym połączeniu nie zrobił mi żadnej krzywdy.

Przejdźmy więc do działania.
Odżywka sama w sobie bardzo ładnie zmiękczała włosy i nabłyszczała, ale niestety nie doczekałam się tego, co dla mnie najważniejsze- wygładzenia i dociążenia.
Unikałam nakładania jej na skalp, ale z okiełznaniem długości sobie nie radziła. Pomimo gęstej konsystencji okazała się być za lekka.

Zazwyczaj nakładałam ją na 10 min. Po zmyciu mogłam się zawsze cieszyć miękkimi, ale niestety niedostatecznie dociążonymi włosami.


Jeśli chodzi o skręt to nie zauważyłam, żeby w jakikolwiek sposób na niego wpływała, a szkoda.

Nie zachwyciła mnie, a do najtańszych nie należy. Na pewno nie wrócę do niej ponownie, bo nie spełniła swojego najważniejszego zadania przy pielęgnacji loków.

Dziękuję firmie

www.hairstore.pl
...za możliwość testowania tego produktu. Fakt, iż otrzymałam go za darmo nie miał najmniejszego wpływu na moją recenzję.

A jak ma się u Was sprawa z profesjonalnymi kosmetykami? Sprawdzają się?

niedziela, 26 października 2014

Profesjonalny żel do loków Dual Stylers- Bouncy& Tender od L'oreal


Co oferuje nam producent:
Bouncy&Tender został stworzony by zapewnić idealny skręt loków przy zachowaniu ich miękkości. Kontur włosa jest podkreślony a włosy są miękkie i przyjemne w dotyku. Idealny do loków, które wymagają nawilżenia i „podkręcenia”. Włosy są miękkie, błyszczące i nie puszą się. 

Skład:
Aqua, Aminopropyl Triethoxysilane, Cetearyl Alcohol, Dimethicone, VP/VA Copolymer, Glycerin, Hydroxyethylcellulose, Amodimethicone, Lactic Acid, Phenoxyethanol, Polyquaternium-4, Cetyl Esters, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Dipalmitoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate, Poluquaternium-37, Propylene Glycol Dicaprylate, Trideceth- 6, Behentrimonium Chloride, Chlorhexidine Digluconate, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, PPG-1 Trideceth- 6, Cetremonim Chloride, Linalool, Limonene, Benzyl Salicylate, Methylisothiazolinone, Benzyl Alcohol, Hexyl Cinnamal, Citral, Alpha- Isomethyl Inone, Hydroxycitronellal, Geraniol, Cl 15985, Citric Acid, Parfum.

Opakowanie:
Odkręcana tubka ze specjalnie wyznaczonym miejscem na środku do naciskania. Zaznaczone jest po to, abyśmy bez problemu wydobyły z niego odpowiednią ilość żelu i kremu.
Sam dozownik również bardzo przyciąga oko, ponieważ wydobywa się z niego dwufazowa porcja produktu.


Konsystencja i zapach:
Po wyciśnięciu odpowiedniej porcji produktu na naszą rękę wypływa połączenie żelu wraz z kremem. Całość pachnie bardzo przyjemnie. Czuję tutaj prawdziwe perfumy.

Moja opinia:

To mój drugi żel do stylizacji loków zaraz po Bielendzie.
Bardzo spodobał mi się pomysł na opakowanie, ponieważ jest wygodne i bez problemu możemy dozować sobie  odpowiedniąilość żelu.

Sam w sobie jest nieco mocniejszy od niebieskiej wersji Bielendy. Na początku skleja moje loki, ale po wyschnięciu i odgnieceniu ten efekt szybko mija.
Miałam jednak wrażenie, że pierwszego dnia zamiast zmiękczać moje falowańce jak  obiecuje producent to sprawia, że są niestety lekko szorstkie.
Pomimo obecności alkoholu w składzie nie zauważyłam większych efektów ubocznych, chociaż wolałabym, żeby na mojej głowie nie pojawiało się żadne, nawet chwilowe przesuszenie.

Dobrze utrwala i nie strączkuje długości.
Używam go już regularnie od miesiąca i nie zauważyłam, żeby moje końce w jakiś sposób na tym ucierpiały.

Mimo wszystko nie sądzę, że zdecyduję się na jego kupno ponownie. Moim zdaniem nie wyróżnia się niczym szczególnym spośród tańszych żeli drogeryjnych.

Dziękuję firmie

http://www.hairstore.pl
...za możliwość testowania produktu.
Fakt iż otrzymałam go za darmo nie miał najmniejszego wpływu na treść mojej recenzji.

Jakie są Wasze ulubione żele do stylizacji loków?

piątek, 24 października 2014

Październikowe Shiny Box oraz najnowsza gazetka kosmetyczna z Biedronki

Październik mija dla mnie jak z bicza strzelił. Zanim się obejrzałam z dniem dzisiejszym minął równo miesiąc mojego uczęszczania na nową uczelnię :)
Aby ,,uczcić'' to zdarzenie tak się złożyło, że to właśnie dzisiaj do drzwi mojego nowego mieszkania zapukał kurier z najnowszym Shiny Boxem:

(wybaczcie telefonową jakość, chociaż i tak najgorzej nie jest :D)

A oto co znalazłam w środku:


Najbardziej najbardziej wpadła mi w oko karminowa pomadka od Isadora, która będzie idealnym dopełnieniem makijażu na większe wyjścia.

Zabieram się za testowanie, a dla Was mam jeszcze najnowszą gazetkę z Biedronki, która obowiązuje od wczoraj:

http://biedronka.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-biedronka-23-10-2014,9546/1/

Dla mnie wpadł w oko czekoladowy żel pod prysznic od BeBeauty. Chyba zaraz polecę go powąchać :D.

Podoba się Wam zawartość najnowszego boxa? Skusicie się na jakąś kosmetyczną nowość z Biedronki?

wtorek, 21 października 2014

To czesać, czy nie czesać?- dylemat falowanej

mrrruczka.pinger.pl

 Myślę, że tytułowe pytanie niejednokrotnie przechodziło przez myśl każdej kręconowłosej.
Sama zadawałam je sobie bardzo długo, aż do niedawna, kiedy wypróbowałam wszelkie metody czesania moich fal:

1. Czesanie na sucho- czyli najbardziej klasyczna forma. Owszem- potrafią od czasu do czasu dobrze po tym wyglądać, ale tylko przez krótki czas. Zazwyczaj po nocy są mega suche i sianowate. Nie chcą się układać i odstają na wszystkie strony świata.

2. Czesanie na mokro- jest jeszcze gorzej niż podczas czesania na sucho. Już po delikatnym przejechaniu grzebieniem lub TT widziałam jak bardzo im się to nie podoba. Były bardzo mocno napuszone i o zgrozo ten stan nie mijał aż do kolejnego mycia.

3. Przeczesywanie palcami na sucho- starałam się porozdzielać pojedyncze pasma od siebie, bo zapewne nie tylko mnie lekko przerażała wizja splątanych po kilku dniach włosach. Próby te kończyły się kołtunami, które musiałam rozplątywać godzinami i oczywiście mało estetycznymi falami podszytymi puchem.

4. Przeczesywanie palcami na mokro- rozdzielanie falo-loków nie było dobrym wyborem. Nie chciały się w żaden sposób zdefiniować podczas schnięcia, więc jedynym ratunkiem było późniejsze przeczesanie na sucho. W innym wypadku miałam na głowie coś w rodzaju...szopy?


Od kiedy przestałam czesać włosy po myciu zauważyłam, że naprawdę da się obejść bez puchu i nieestetycznie wyglądających pasm. Raz jest gorzej, raz lepiej- chyba każda kręconowłosa wie, że ten typ tak ma :D

Czy moje włosy mają styczność z jakimkolwiek czesadłem? Mają. Zawsze dokładnie rozczesuję je przed myciem TT- jest to dla mnie najlepsza opcja, ponieważ dobrze sobie radzi z poplątanymi pasmami i ułatwia mi szczotkowanie.
Oczywiście wcześniej spryskuję obficie długość odżywką b/s z Gliss Kur'a i uwierzcie mi, że naprawdę nie jest źle!

Pomimo tego, że moje włosy są już naprawdę długie i podczas drogi na uczelnię zderzają się z wiatrem i ludźmi w autobusie, nigdy nie doznałam takiego kołtuna, którego nie dałabym rady rozczesać w kilka sekund :)

Żałuję, że dopiero od niedawna postanowiłam, że pozwolę szczotkom działać tylko przed myciem. Cieszę się, iż powoli poznaję swoje fale i udaje mi się dojść z nimi do porozumienia.

Rzecz jasna- każde włosy są inne. Będę się powtarzać, ale nie traktuje moich odczuć jako wyroczni. Znam wiele kręconych, które czeszą swoje włosy po myciu, a nawet na sucho!
Mimo wszystko ich włosy świetnie się układają i można powiedzieć- żyją wbrew zasadom.

Próbujcie co będzie dla Was najlepszy rozwiązaniem i małymi krokami poznawajcie swoje fale :)

A jak u Was jest z tym czesaniem?

niedziela, 19 października 2014

Bo najlepsze są wielofunkcyjne produkty- woda różana Dabur


Co oferuje nam producent:
Woda różana jest produktem ubocznym produkcji olejku różanego; stosuje się ją do przyżądzania deserów np. budyniu, ciasta itp. Woda różana jest też idealna jako naturalny tonik do przemywania twarzy gdyż ma doskonałe właściwości tonizujące i może zastąpić każdy, nawet najdroższy tonik.

Skład:
Aqua, glikol propylenowy, potassium sorbate, rose extract, citric acid, citronellol, geraniol.

Opakowanie:
Szklana butelka z niezbyt przemyślanym otworem, ponieważ nie ma żadnego dozownika. Płyn musiałam więc przelać do opakowania z atomizerem.


Konsystencja i zapach:
Płyn przypomina czystą wodę i pachnie prawdziwymi, świeżymi różami. Nie pozostawia po wyschnięciu żadnej warstwy.

Moja opinia:
Wodę różaną kupiłam jakiś czas temu w białostockim sklepie Saytanova za ok. 10 zł.
Cena jest naprawdę niska w porównaniu do wydajności. Produktu używam praktycznie codziennie i to po kilka razy, a nadal mam jeszcze jakieś pół buteleczki.

W tytule zaznaczyłam, że jest to wielofunkcyjny kosmetyk. Już piszę dlaczego:

Na twarz:
Spryskuję nią buzię po myciu co sprawia, że jest bardziej nawilżona w przeciągu dnia, a wszelkie ściągnięcia po spotkaniu z detergentami mijają w mgnieniu oka.
Świetnie nadaje się również do odświeżania twarzy w ciągu dnia. Dawała mi ukojenie również podczas upałów- warto było ją mieć w torebce.
Jako ciekawostkę dodam, że kiedy spryskiwałam nią rano buzię, to jeszcze na wieczór dało się wyczuć piękny, różany aromat!

Na włosy:
Próbowałam płukanki z jej dodatkiem, ale w tej kwestii nie odnotowałam żadnych efektów poza ślicznym zapachem, więc rozcieńczałam ją z wodą i spryskiwała pasma po myciu- przyznam, że była to świetna alternatywa wszelakich perfum do włosów!

Na ciało:
W upalne dni spryskiwałam nią również ciało. Przynosiła natychmiastową ulgę i rzecz jasna- skóra długo jeszcze pachniała różami.

Na pewno jeszcze niejednokrotnie sięgnę po wodę różaną. Możliwe, ze dla odmiany kupię ją od innego producenta.

Szczerze polecam ją dla osób, które lubią zapach świeżych róż chociażby dla samego orzeźwienia, a dla osób o wrażliwej cerze- dla delikatnego nawilżenia i łagodzenia podrażnień.

Lubicie wodę różaną?

środa, 15 października 2014

Satynowe mleczko do kręconych włosów od Marion


Co oferuje nam producent:
Satynowe mleczko podkreśla kształt loków i fal, nadając włosom elastyczność i gładkość. Dyscyplinuje loki i zapobiega puszeniu się włosów. Mleczko zawiera ekstrakt z piany morskiej oraz Keramare, które intensywnie pielęgnują i nawilżają strukturę włosów kręconych, chroniąc je przed działaniem wysokiej temperatury i promieniowaniem UV. Mleczko przeznaczone jest do włosów normalnych i suchych.
 
Skład: Aqua, Cetyl Alkohol, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20 Isopropyl Myristate, Polyquaternium-72, Cetrimonium Chloride, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Zea Mays Starch, Gluconolactone, Sepiolite Extract, Caprylyl Glycon, Ethylhexylglycerin, Dehydroacetic Acid, Sodium Benzoate, Calcium Gluconate, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Parfum, Benzylalkohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Citric Acid, Triethanolamine.

Opakowanie:
Małe i poręczne. Mieści się w podróżnej torebce, więc jak najbardziej na plus. Zamykane na klasyczny klik. Niestety wieczko po kilku użyciach odłamało mi się.


Konsystencja i zapach:
Bardzo gęste i treściwe, ale mocno nie obciąża, chociaż radziłabym uważać z ilością.
Pachnie dość przyjemnie i dobrze rozprowadza się na mokrych włosach. w małych porcjach nie sprawia również problemu rozprowadzane na suchych pasmach.

Moja opinia:

Naczytałam się wiele pozytywnych opinii na temat tego produktu, więc postanowiłam, że wyruszę na poszukiwania i postaram się gdzieś go dorwać. Słyszałam, że ciężko jest w jego wypadku z dostępnością, ale swoje opakowanie kupiłam w małym kosmetycznym sklepiku za 7 zł.

Opakowanie jest małe, ale produkt należy do wydajnych dzięki swojej gęstej konsystencji.

Mleczko nałożone na mokre włosy zatrzymuje w nich wilgoć i otula delikatną, filmotwórczą warstewką. Nie skleja i nie obciąża nałożone w rozsądnych ilościach.

Czy podkreśla skręt? Nie w moim wypadku. Włosy zachowują się identycznie jak po nałożeniu zwyczajnej odżywki b/s. Są odrobinę bardziej nawilżone i błyszczące, ale nic poza tym.
Produkt najlepiej sprawdzał się, kiedy mieszałam go z drogeryjnym żelem w proporcjach 1:2.

Mleczko nakładałam również na suche włosy- w ilości małego ziarenka świetnie ujarzmiało puch i wygładzało długość.

Bardzo się z nim polubiłam, chociaż żałuję, że nie mogę stosować go solo- bez żelu ;)

Lubicie to mleczko? Działa na Wasze kręcioły?

PS. jeśli ktoś przegapił gazetkę z Rossmana tak jak ja to zapraszam :D:

http://rossmann.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-rossmann-10-10-2014,9350/1/

niedziela, 12 października 2014

Czy włosy mogą się przyzwyczajać?

deviantart.com

Czy przypuszczałybyście, że Wasze włosy mogą się w pewnym sensie do czegoś przyzwyczajać?
Nie mogą przecież zapamiętywać, więc jakim cudem przywykają?

Każde pasma są inne, więc wypowiem się tylko w kwestii moich, ale zapewne wiele dziewczyn podzieli me zdanie.

Zauważyłam, że moje włosy lubią zmienność. Po stosowanej co mycie odżywce nie są już tak pięknie i gładkie jak za jej pierwszym nałożeniem.
Mycie tym samym szamponem przez długi okres sprawia, że się buntują i muszę wyczyścić je czymś nowym.

A jak jest z ich strukturą? Kto śledzi od dawna mojego bloga, ten wie, że cały czas rozczesywałam suche pasma. Czasami się puszyły, czasami nie, ale zazwyczaj były ,,znośne'' i mogłam z nimi paradować po mieście.

Od niedawna przeszłam na falowaną stronę mocy i rozczesuję je tylko przed myciem. Im dłużej praktykuję tą metodę, tym bardziej moje włosy się przyzwyczajają do bycia kręconymi.

Po czym to widzę? Kiedy nie stylizuję ich w żaden sposób i chcę zwyczajnie jak za dawnych lat rozczesać je na sucho TT odwdzięczają mi się potwornym puchem.
Nie zdarzyło mi się to raz, czy dwa. Jest już tak w sumie za każdym razem, tak jakby pokazywały mi, że suche nie chcą mieć do czynienia ze szczotką.


Na początku mojej falowanej przygody było ciężko. Loki prostowały się po chwili, źle wyglądały i puszyły, a teraz jest już coraz lepiej. Często zbijają się w mięsiste spiralki lub też tworzą zbite fale.

Fakt- muszę teraz bardziej się napracować, jeśli mam ochotę na prostą taflę, ale mimo wszystko zaczynam coraz bardziej lubić moje falo-loki :)

Co więc mogę napisać na podsumowanie?
Pomimo tego, że włosy nie mówią, nie czują i z nami nie dyskutują to mają zdolność przyzwyczajania się do produktów pielęgnacyjnych i stylizacji.
Jeśli więc zdecydujecie, że jesteście gotowe, by przejść na falowaną stronę mocy nigdy nie zrażajcie się na początku! Jak wiadomo- początki zazwyczaj są trudne ;)

Wasze włosy również się przyzwyczajają? Falowane- Wasze początki również były ciężkie?

czwartek, 9 października 2014

Powiedziałam NIE słodyczom? Propolis+ len mielony od GAL


Co oferuje nam producent:
Nasiona lnu pomagają utrzymać prawidłowe funkcjonowanie jelit, wspomagają trawienie, pobudzają perystaltykę jelit i ułatwiają wypróżnianie. Może być stosowany w przypadku zaparć i otyłości.

Skład kapsułki:
odtłuszczone nasiona lnu, propolis. Otoczka kapsułki: żelatyna.
Odtłuszczone nasiona lnu  900 mg
 Propolis  100 mg

Moja opinia:
W opakowaniu mieści się 48 tabletek, które bez problemu możemy połknąć.
Producent zaleca łykanie 2 dziennie- tak więc też zrobiłam.

Tabletki łykałam jedną rano (przed śniadaniem), a drugą na wieczór (przed kolacją).
Nie liczyłam, że wpłyną jakoś szczególnie na stan moich włosów lub paznokci, albo dadzą jakiekolwiek efekty, a jednak...

Nie zauważyłam nic do połowy opakowania. Tabletki znikały, a ja nie dostrzegłam nic specjalnego.
Podczas drugiego listka zwróciłam uwagę na jedną rzecz- nie miałam tak duże ochoty na słodycze!

Rzecz jasna- nie jestem osobą, która nie wyobraża sobie dnia bez zjedzenia czegoś słodkiego, ale jeśli ktoś w okolicy wcina sobie dumnie batonika to nie ukrywam- nachodzi mnie ochota na tego typu przekąskę.
Podczas łykania suplementu zauważyłam ograniczenie chęci na słodkości i podjadanie między posiłkami. Bez problemu mogłam wytrzymać tydzień bez zjedzenia czegoś słodkiego, ponieważ nie miałam zwyczajnie na to ochoty:)

Każdy organizm działa inaczej, ale od siebie polecam suplement diety GAL dla osób, które chcą oduczyć się częstego jedzenia słodkości. Możliwe, że i Wam przepędzi chęć na te smakowite przekąski!

Jak radzicie sobie z nieodpartą chęcią na czekoladkę lub batonika ;)?

wtorek, 7 października 2014

Długie inspiracje (2)

Dawno nie było u mnie inspiracji :). Obrazki przygotowane już od dawna, a o poście zapominam!

Jesień o czas regeneracji naszych włosów po lecie. Myślę, że poniższe zdjęcia zmotywują Was do pielęgnacji pomimo braku czasu ze względu na szkołę/ studia/ pracę:













Które podobają się Wam najbardziej ;)?

niedziela, 5 października 2014

Wybawienie dla suchej twarzy, czyli nawilżająca maseczka od Love Me Green


Co oferuje nam producent:
Silnie nawilżający*  koktail z naturalnych olejków makadamia i sezamowego sprawia, że skóra staje się jedwabista w dotyku. Nasza maseczka na twarz aktywnie nawilżające składniki jak ekstrakty z białego łubinu i czerwonej winorośli przywracają skórze jędrność. Dla wszystkich rodzajów skóry.
*(nawilżenie górnej warstwy naskórka)

Skład:
AQUA (WATER), BUTYROSPERMUM PARKII (SHEA) BUTTER EXTRACT*, CI 77891 (TITANIUM DIOXIDE), SESAMUM INDICUM (SESAME) SEED OIL*, GLYCERIN, GLYCERYL STEARATE, CETEARYL ALCOHOL, HEXYLDECANOL, HEXYLDECYL LAURATE, CERA ALBA (BEES WAX), POTASSIUM PALMITOYL HYDROLYZED WHEAT PROTEIN, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, MACADAMIA TERNIFOLIA SEED OIL, LEUCONOSTOC/RADISH ROOT FERMENT FILTRATE, BENZYL ALCOHOL, CITRUS AURANTIUM DULCIS (ORANGE) PEEL OIL*, SODIUM SALICYLATE, LEVULINIC ACID, CITRUS LIMON (LEMON) PEEL OIL*, XANTHAN GUM, SODIUM LEVULINATE, SODIUM HYDROXIDE, LUPINUS ALBUS (HYDROLYZED LUPINE) PROTEIN, DEHYDROACETIC ACID, SODIUM BENZOATE, POTASSIUM SORBATE, CITRIC ACID, VITIS VINIFERA (GRAPE) LEAF EXTRACT*, LIMONENE, CITRAL, LINALOOL, GERANIOL, CITRONELLOL.

* z upraw ekologicznych

Opakowanie:
Miękka tubka zamykana na klik. Nie jest śliska, więc nie sprawia problemów podczas trzymania jej w mokrych dłoniach.



Konsystencja i zapach:
Jest to gęsta, biała pasta, która dosyć opornie zmywa się z twarzy. Pachnie jak większość produktów od Love Me Green- cytrusowo.

Moja opinia:

Maseczkę nakładałam na wiele sposobów i dzięki temu odnalazłam swój ulubiony.
Zazwyczaj trzymałam ją na buzi przez 20 min. jak zaleca producent.

Na początku niestety nie przypadła mi do gustu, ponieważ szybko przetłuszczała moją i tak tłustą buzię. Po jej zmyciu czułam mega wygładzenie i nawilżenie, ale niestety już po kilku godzinach pojawiało się nieciekawe świecenie.
Po takim delikatnym zabiegu była to za duża ilość dobroczynnych składników dla mojej twarzy.

Ostatnio zaczęłam peelingować buzię raz w tygodniu rękawicą (UWAGA- informacja dla wszystkich, którzy tego nie robią. Kobiety, to naprawdę rewelacyjny sposób. Po takim szorowaniu mam cerę jak pupa niemowlaka!) i po takim zdzieraniu nakładam maseczkę od Love Me Green.
To jest właśnie strzał w 10-tkę! Zaczerwienienia szybciej znikają, a podrażniony naskórek w mgnieniu oka dostaję dużą dawkę nawilżenia.
Twarz jest wtedy promienna i gładziutka. Rzecz jasna efekt lekkiego ,,przekarmienia'' nadal jest widoczny, ale zawsze kiedy mam wyjść przemywam delikatnie błyszczącą strefę T.


Maseczka jest bardzo dobra, ale niestety nie kupię jej ponownie, ponieważ kosztuje ok. 70 zł...
Mimo wszystko mogę polecić ją wszystkim osobom, których buzia wymaga dużej dawki nawilżenia i w ciągu dnia lubi płatać figle w postaci suchych skórek.

Macie swoje nawilżające pewniaki?

PS. Jeżeli czaicie się na złotą edycję nowego Biovaxa to zerknijcie do gazetki Super- Pharm:

http://superpharm.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-superpharm-02-10-2014,9134/1/

Możecie zgarnąć 2 w cenie jednej ;).

piątek, 3 października 2014

Pijawki w akcji! Biokon- balsam przeciw wypadaniu włosów


Co oferuje nam producent:
Działanie:
- Wzmacnia korzenie włosów i zapobiega wypadaniu włosów
- Stymuluje wzrost zdrowych włosów
Aktywne składniki:
- Enzymy pijawki lekarskiej dzięki unikalnej kombinacji naturalnych bioaktywnych substancji poprawiają mikrokrążenie skóry głowy i aktywują odżywianie korzeni włosów. Przedłużają fazę wzrostu włosów, poprawiają ich strukturę.
- Kofeina i wyciąg z papryki stymulują cebulki włosowe oraz wzrost włosów
- Biotyna (witamina H) i proteiny jedwabiu odbudowują strukturę włosa, zapobiegają ich uszkodzenia i suchości
- Olej z dzikiej róży i pantenol dodają włosom połysk i miękkość oraz normalizują stan skóry głowy


Skład:
Aqua Cetearyl Alkohol, Hirudo Extract, Dimethicone, PEG-400, Isopropyl Myristate, Ceteareth, Sodium Lactate, Dog Rose (Rosa Canina) Hips Oil, Capsicum Annuum Extract, Caffeine, Vitamin H (Biotin), Vitamin F, Polyquaternium-10, Panthenol, Citric Acid, Hydrolyzed Silk Protein, Behentrimonium Chloride, Cetrimonium Chloride, Trideceth-9, 13 Amodimethicone, Parfume, Methylparaben, Propylparaben, Diazolidinyl Urea.

Opakowanie:
Miękka tubka z zakrętką działającą na klasyczny ,,klik''. Poręczna i niebrudząca się.


Konsystencja i zapach:
Balsam jest gęsty i bez obaw- nie czujemy tutaj tajemniczej woni pijawek :D. Ma dość przyjemny dla nosa zapach- na pewno nie drażniący.

Moja opinia:

We wrześniu regularnie przed każdym myciem nakładałam go na skalp tak jak zaleca producent- na 30 min.
Właśnie na jego rzecz zaprzestałam olejowania skalpu, aby mógł się swobodnie wchłonąć.

Przyznam, że pokładałam w nim większe nadzieje, ponieważ zbiera wiele pozytywnych opinii w blogosferze. Czy się zawiodłam?

Odpowiem szczerze- tak. Wypadanie było takie same, dopiero po hennowaniu zauważyłam jego ograniczenie praktycznie do minimum. O większym przyroście też raczej się nie wypowiem, bo 1,5cm to nic specjalnego...
Baby hairs rosną, ale nie widzę nowych antenek. Nie wysuszał mojego skalpu i w żaden sposób nie podrażniał. Po jego nałożeniu nie odczuwałam żadnego mrowienia, ani tym podobnych ,,efektów''.

Owszem- nie borykałam się z nadmierną migracją włosów z głowy, więc nie zaprzeczam, że pomógłby właśnie osobom, którym owy problem doskwiera.

U innych dziewczyn się sprawdza, więc zawsze można go wypróbować. U mnie nie pokazał nic specjalnego- no cóż ;)


Wiem, że czekałyście na jego recenzję, ale niestety szału nie ma, więc nie będę go zachwalać.

Miałyście do czynienia z pijawkowym balsamem?

środa, 1 października 2014

Podsumowanie miesiąca: wrzesień

Halo! Tutaj włosy! Ta głupia kobieta myje nas twardą wodą! Gdzie my jesteśmy!?

No tak.. czas się przestawić. Do tej pory mieszkałam na wsi, gdzie do tego miałam odkamienioną wodę. Tutaj już jest inaczej- ciekawa jestem jak zareagują na tą zmianę moje włosy ;)


Ograniczyłam olejowanie skalpu do minimum na rzecz balsamu z enzymami pijawek, o którym postaram się napisać za niedługo.

Przyrost wynosi ok. 1,5 cm. Wydaje mi się, że miesiąc temu kompletnie nie ruszyły z miejsca... Muszę sięgnąć po inną wcierkę, chociaż mam w planach zdenkować tą od Green Phramancy.

Wypadanie po hennie znacznie się zmniejszyło. Na szczotce znajduję znikome ilości włosów. Tak samo jest również po myciu.
Nie ma co się oszukiwać- to połączenie ziół jest zbawienne dla mojego skalpu!

Co się działo w tym miesiącu:
- Podsumowałam stosowanie terapii od Elfa Pharm.
- Napisałam co sądzę o odżywkach b/s w spray'u.
- Zrecenzowałam szampon od BingoSpa na 2 sposoby ;)
- Odkryłam mocno nawilżające maski bliźniaki od Lavea.
- Pohennowałam się!
- Opisałam mój nowy system olejowania skalpu.
- Cierpliwie wcierałam serum z kuracji od Elfa Pharm.
- Co mycie na mojej głowie lądował balsam z enzymami pijawek.
- Zaczęłam myć włosy odżywką!
- Podcięłam końcówki o ok. 1cm

Właśnie siedzę olejem z krokosza i za niedługo po raz pierwszy wypróbuję nowej odżywki do włosów kręconych z Revlonu.
Pomimo niezbyt zachęcającego mnie składu jestem ciekawa jak spisze się na moich puszących się falach.

Jak ma się Wasza regeneracja włosów po lecie ;)?
Na koniec chciałabym jeszcze pokazać najnowszą gazetkę z Rossmana, która obowiązuje od dzisiaj:

http://rossmann.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-rossmann-01-10-2014,9051/1/