środa, 29 kwietnia 2015

Denko (23)

Przyszedł czas na urodzinowe denko.
Tak- od dzisiaj już nie mogę siebie określać mianem ,,nastki'' ;). Dzień niby szczęśliwy, chociaż z drugiej strony okazało się również tego dnia, że nie zaliczyłam kolokwium.
Śmiać się czy płakać... w sumie nie wiadomo! No dobrze... dość już tej prywaty.
Przyszedł czas na bardzo skromne, ale za to w pełni ,,udane'' denko:


1. Suplement Pure Collagen- jako jeden z niewielu się u mnie sprawdził. Szkoda, że cena jest dość wysoka, bo z chęcią ponownie bym kiedyś do niego wróciła.
Pełną recenzję znajdziecie tutaj.
 
2. Suchy szampon Batiste- każda wersja zapachowa sprawdza się u mnie tak samo dobrze. O jego tropikalnym bracie pisałam tu.

3. Drożdżowa maseczka Babuszki Agafii- przetestowana na wiele sposobów i niestety nie doczekałam się z jej strony żadnego pozytywnego wpływu na kondycję włosów lub skalpu.
Mimo wszystko okazała się świetnym myjadłem i emulgatorem olejów.

I to by było na tyle z mojego jakże obfitego denka :)

Tymczasem w Rossmanie oprócz nowości kosmetycznych pojawił się Skarb:

https://rossmann.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-rossmann-01-05-2015,13316/1/

niedziela, 26 kwietnia 2015

Pure collagen- suplement, który naprawdę działa również na włosy. Efekty po 50 dniach kuracji

Oto i nadszedł czas, kiedy podzielę się z Wami recenzją produktu, który tak ostatnio owiałam tajemnicą. Nie mogłyście się doczekać? W takim razie zapraszam!


Co oferuje nam producent:
Innowacyjny suplement diety zamknięty w małej tabletce młodości z największą dawką kolagenu z ryb morskich wzbogacony o elastynę i antyoksydanty.

Skład:
W 1 tabletce:
Kolagen z ryb morskich- 200mg
Witamina C-  20mg (25%)
Ekstrakt z pestek winogron- 10 mg
Witamina E- 3mg (25%)

Charakterystyka tabletki:

Tabletki nie są szczególnie duże, ale dla mnie połykanie ich czasami sprawiało problem. Są dość szorstkie i bywało, że zatrzymywały się w gardle (ugh, to uczucie...).
Lepiej ich nie wąchajmy przed połknięciem... Akwarium w ustach? No chyba lepiej nie :D


Moja opinia:
Kiedy na spotkaniu bloggerek w moje ręce trafiły tabletki Pure Collagen od razu zabrałam się za ich testy. Przede mną było 200 sztuk, a więc 2 opakowania.
Łykałam je tak, jak zaleca producent, a więc 4 tabletki dziennie. Zazwyczaj zażywałam je po śniadaniu i kolacji.

Na początku nie zauważyłam nic szczególnego, ale pod koniec pierwszego opakowania odkryłam, że podczas codziennego szczotkowania na szczotce nie pozostaje ani jeden włos.
Podczas mycia rzecz jasna coś tam zabłądzi w okolicy kratki wanny, ale nic poza tym!

Nie mam większych problemów ze skórą, ale teraz mam wrażenie, że wygląda na bardziej wypoczętą. Jest jędrna i gładka.

W kwestii działania na stawy się nie wypowiem, ponieważ nigdy całe szczęście mi nie doskwierały. Mimo wszystko czytałam wiele opinii, że Pure Collagen i w tej kwestii przynosi pozytywne efekty.

Suplement jest dość drogi, ponieważ cena jednego opakowania wynosi 59 zł na stronie producenta.
Mimo wszystko możemy tam doczekać się zniżki kupując większą ilość produktu.

Kwestię przyrostu póki co pozostawiam, ponieważ po cięciu ciężko mi będzie odnotować jakąkolwiek różnicę :)

Z suplementu jestem po raz pierwszy w pełni zadowolona. Sprawdził się, a to jest najważniejsze.
Z ręką na sercu polecam go osobom, które borykają się z wypadaniem włosów. Jak wiadomo u każdego sprawdza się co innego, ale może akurat i Wam powstrzyma migrację czuprynek :D

Jakie są Wasze ulubione suplementy?

czwartek, 23 kwietnia 2015

Kwietniowy ShinyBox


Paczuszka bardzo wiosenna i wręcz tryska z niej pozytywna energia. A jak z jej wnętrzem?


Same pełnowymiarowe produkty (już tym razem nie mydło, co mnie mocno ucieszyło :D).
Mimo wszystko pudełko mnie nie zachwyciło... Tonik prezentuje się ciekawie, ale rzadko używam tego typu produktów.
Nie pojawiło się tu nic, co by mnie jakoś szczególnie zainteresowało.

Żel pod prysznic mocno trafił w moje gusta. Bardzo lubię myjadła z Dove, a to ma szczególnie przyjemny zapach.

Najbardziej jednak przyciągnęła moją uwagę 7-mio dniowa dieta wraz z treningiem. Ciekawa jestem jak to będzie wyglądać :).

W następnym poście możecie oczekiwać recenzji tajemniczego suplementu, który całkowicie powstrzymał wypadanie włosów!

A na koniec gazetka z Rossmana obowiązująca od 20 kwietnia:

https://rossmann.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-rossmann-20-04-2015,13173/1/

sobota, 18 kwietnia 2015

Maska do włosów suchych i zniszczonych Seboradin

Już od tygodnia na moim blogu panuje totalny zastój.
Staram się jak mogę, ale od kiedy zaczęłam regularnie ćwiczyć czasu znów jest mniej... no cóż, szkoda narzekania- zapraszam do recenzji!


Co oferuje nam producent:
Skutecznie regeneruje, naprawia uszkodzony rdzeń włosa, głęboko i długotrwale nawilża, wzmacnia i rewitalizuje włosy. Zawiera kompleks silikonowo-proteinowy, olej jojoba, olej rycynowy i nanotechnologiczny kompleks witamin, który nawilża i odżywia włosy. Aktywne składniki zamknięte w nanokapsułkach (prowitamina B5, witaminy E, F, PP, H-biotyna, Zn, białka i aminokwasy) przenikają głęboko przez skórę głowy i strukturę włosów. Maska zawiera naturalne antyoksydanty zawarte w Laminaria Digitata (minerały, lipidy, proteiny i polisacharydy). Nadaje blask i gładkość włosom, zwiększa ich witalność, uelastycznia, nawilża, ułatwia rozczesywanie i układanie włosów. Chroni przed promieniowaniem UV i rozdwajaniem się końcówek włosów. Pierwsze widoczne efekty są widoczne już po 2 tygodniach stosowania. Włosy są zregenerowane i zdrowe. Błyszczą się, nie elektryzują, są mocne i odporne na uszkodzenia.
Wskazania: włosy zniszczone farbowaniem, modelowanie, prostowaniem, suszeniem i promieniowaniem UV. Suche, słabe i matowe. Dla kobiet i mężczyzn.


Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Hydrolyzed Wheat Protein PG-Propyl Silametriol, Glycerin (and) Lecithin (and) Sorbitol (and) Xanthan Gum (and) hammamelis Virginiana Extract (and) Diathomeaceous Earth (and) Disodium EDTA (and) (and) Tocopheryl Acetate (and) Glyceryl Linoleate (and) Retinyl Palmitate (and) Panthenol (and) Phenoxyethanol) and Methylparaben (and) Butylparaben (and) Ethylparaben (and) Propylparaben (and) Isobutylparaben, Laminaria Digitata Extract, Isopropyl Myristate, Parfum, Castor Oil, Jojoba Oil, Methylchloroisothiazolinone (and) Methylisothiazolinone 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Citric Acid.Opakowanie:
Miękka tubka z której bez problemu wyciśniemy maskę.


Konsystencja i zapach:
Maska jest dość gęsta i nie ma mowy, żeby spływała z włosów. Dobrze się rozprowadza, ponieważ już podczas nakładania wyczuwam specyficzny poślizg. Pachnie jak dla mnie bardzo przyjemnie ;).

Moja opinia:

Zawsze miała ochotę wypróbować jakąś maskę z Seboradinu i taka okazja się przytrafiła.
Producent zaleca nakładanie jej również na skalp, ale ja nie odczuwałam takiej potrzeby i lądowała wyłącznie na długości włosów.
Nie szczędziłam jej czasami również u nasady, ale nie zauważyłam, żeby obciążała, co zasługuje na duży plus.
Po jej zmyciu mogę cieszyć się gładkimi i przyjemnymi w dotyku włosami. Mocno zmiękcza, nabłyszcza i lekko wygładza, co jest najważniejszym aspektem jeśli chodzi o moje puszące się włosy.

Mam wrażenie, że po masce łatwiej jest mi wyprostować długość na szczotce podczas modelowania :)

Kosmetyk spisał się całkiem nieźle. Jestem z niego zadowolona i z chęcią zużyję do końca.
Kusi mnie jeszcze wersja z naftą kosmetyczną.


Tym czasem w naturze promocja na włosowe produkty :D:

https://drogerie-natura.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-drogerie-natura-16-04-2015,13083/1/

Lubicie maski z Seboradinu?

sobota, 11 kwietnia 2015

Kuracja dla włosów 12 ekstraktów roślinnych oraz delicjowy żel pod prysznic od BingoSpa


Co oferuje nam producent:
Kuracja BingoSpa kompleksowo uzupełnia niedobór składników niezbędnych do skutecznego odżywiania i kondycjonowania komórek włosów i skóry głowy.

Skład:

Aqua, 1 Hexadecanol 1 Octadecanol (miksture), Ceteareth-20 (and) Cetearyl Alcohol, Stearamidopropyl Dimethylamine, Propylene Glycol, Rosmarinus Officinalis Extract, Chamonilla Recutita Extract, Arnica Montana Extract, Lamium Album Extract, Salvia Officinalis Extract, Nasturtium Officinale Extract, Arctium Majus Extract, Citrus Medica Limonum Peel Extract, Hedera Helix Extract, Calendula Officinalis Extract, Tropaeolum Majus Extract, Parfum, Citric Acid, Methyl Paraben, Sodium Benzoate, Ethyl Paraben.


Moja opinia:
Maska ma dość gęstą konsystencję (w sumie identyczną jak i inne Bingacze). Pachnie specyficznie, ponieważ jej woni nie mogę przypisać do żadnego produktu. Po prostu tak kosmetycznie :)
Znajduje się w litrowym słoju, który chyba w moim wypadku nigdy nie dobije dna.

Maskę nakładałam na skalp przed każdym myciem. Leżała sobie na nim ok. godzinę.
Niestety w tej kwestii mnie zawiodła. Nie zauważyłam żadnych efektów. Włosy przestały wypadać dopiero po zaczęciu zażywania pewnego suplementu, a i przyrost nie był jakiś szczególny.

Na długości nie popisała się tym bardziej. W ogóle nie dociążała moich włosów, a wręcz je jeszcze mocniej spuszała.
Żadnego wzmożonego blasku nie odnotowałam.
Spróbuję myć nią skalp- mam nadzieję, że w tej kwestii mnie nie zawiedzie.

Co oferuje nam producent:
Czekolada dzięki zawartości witamin, mikroelementów i bogactwa substancji odżywczych ma właściwości nawilżające, przeciwutleniające, tonizujące. Pobudza metabolizm komórkowy zapobiegając odkładaniu się tkanki tłuszczowej pod postacią cellulitu.
Olejek pomarańczowy dzięki zawartości D - limonenu oraz bioflawonoidów ma działanie antyoksydacyjne, łagodzące, przeciwzmarszczkowe i antynowotworowe.
 
Skład:
Aqua, Sodium Laureth-2 Sulfate, Sodium Dodecylbenzenesulfonate, Cocamide DEA, Sodium Chloride, Styrene/Acrylates Copolymer, Theobroma Cacao Seed Butter, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Oil, Prunus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Lactic Acid, DMDM-Hydantoin, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Parfum, CI 20285
 
 
Moja opinia:
Pierwszą rzeczą jaka zauroczyła mnie w tym żelu był sam jego zapach. Wyczuwam tutaj prawdziwe pomarańczowe delicje.
Niestety minusem okazała się zakręcana butelka. Wolę produkty otwierane na klik lub najlepiej z pompką. Jeśli mamy mokre ręce na pewno przez chwilę będziemy się siłować z wieczkiem.

Poza tym produkt bardzo przypadł mi do gustu, ponieważ uwielbiam takie czekoladowe żele pod prysznic :)

Produkty otrzymałam w ramach współpracy z firmą BingoSpa, co nie miało rzecz jasna żadnego wpływu na moją recenzję.

Miałyście już tą maskę? Słyszałam na jej temat sporo pozytywnych opinii, a i wizażu ma niezłą ocenę.

czwartek, 9 kwietnia 2015

Dlaczego zdecydowałam się na duże cięcie włosów?

Przedwczoraj została przeze mnie podjęta dość spontaniczna decyzja- znaczne cięcie włosów.
W poprzednim poście pokazywałam Wam swoje końce, które naprawdę dobrze się miały się po 4 miesiącach bez podcinania.

Dlaczego więc z salonu wyszłam z taką długością?:


Na zdjęciach włosy prezentowały się zazwyczaj w miarę dobrze. Lampa też robiła swoje (niestety w obecnym mieszkaniu bardzo ciężko jest zrobić zdjęcie bez niej...), więc możecie być zdziwione dlaczego podjęłam taką decyzję.

Od jakiegoś czasu czułam się przytłoczona swoją długością. Na głowie po dawnym katowaniu prostownicą pozostało (na oko rzecz jasna) jakieś 10 cm włosów, które naprawdę nie chciały się układać. Z tego powodu większość czasu spędzałam w kucyku lub koczku, a przecież chyba nie w tym rzecz, prawda?

Pomimo mojej intensywnej pielęgnacji nie widać było jej efektów. Widziałam wciąż suche końce, które mocno się strączkowały już po kilku minutach po rozpuszczeniu.
Kolejną sprawą był brak objętości, który zazwyczaj towarzyszył mi dzień w dzień.

Chodzę na studia, więc z rana nie mam czasu na długie układanie lub lekki tapirowanie. Fryzura powinna sama z siebie się w miarę układać, czego niestety nie miałam zapewnionego ze smętnymi, suchymi pasmami.

Decyzja zapadła- poszłam do fryzjerki i poddałam się mocy nożyczek :)

Co dzięki temu zyskałam? Włosy są dłużej uniesione u nasady. Na długości są gładkie i nie muszę już walczyć z wiecznie suchymi końcami. Sprawiają wrażenie znacznie grubszych i teraz rzeczywiście widoczna jest praca jaką wkładam w ich pielęgnację.

Czy szkoda mi długości? Oczywiście, że tak, ponieważ uwielbiam długie włosy i znów mam zamiar zapuszczać swoje, ale tym razem mam ułatwione zadanie, ponieważ moja walka z suchymi strączkami na końcach dobiegła końca.

Jestem zadowolona, że podjęłam taką decyzję i nie mam zamiaru jej żałować. Doszłam również do wniosku, że czasami warto ułatwić sobie życie i stawiać na szybkie decyzje ;)

Co sądzicie o moim cięciu :)?

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Efekty pielęgnacji końcówek- 4 miesiące bez podcinania+ olejek Kneipp

Ostatnie podcięcie moich włosów miało miejsce 9 grudnia (jak to dobrze, że prowadzę tą zakładkę :)). Poszło 6cm, a ja wprowadziłam minimalne zmiany w ich pielęgnacji, o których pisałam już tutaj.
Za kilka dni mija równo 4 miesiące od kiedy moje końcówki nie widziały nożyczek, więc postanowiłam, że uwiecznię to na zdjęciu:

Zdjęcie zrobione telefonem-zadziwiająco dobra jakość!

Moim zdaniem jest zadziwiająco dobrze. Nie zauważam rozdwojonych końców, a białych ,,kuleczek'' jest naprawdę niewiele.
Dodam, iż włosy mają za sobą koloryzację, która również mocno nie odbiła się na ich stanie.

Nie są szorstkie, ani przerzedzone...

Chciałam je podciąć, ale czy tak naprawdę ma to jakikolwiek sens?
Jak widać codzienne, poranne zabezpieczanie i olejek po myciu przynosi naprawdę świetne efekty- potwierdzone info, więc polecam z całego serca :)

Dodatkowo mam jeszcze dla Was króciutką recenzję olejku od firmy Kneipp, którą uwielbiam za pomysł na zapachy produktów!


Skład:
Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Parfum (Fragrance), Benzyl Benzoate, PEG-40 Sorbitan Peroleate, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Flower Extract, Amyris Balsamifera Bark Oil, Pogostemon Cablin Oil, Bulnesia Sarmientoi Extract (Guaiacwood Oil), Limonene, Linalool, Coumarin, Alpha

Moja opinia:
Uwielbiam kąpiele, ale nie wyobrażam sobie posiedzenia w wannie bez żadnych zapachowych gadżetów.
Muffiinki, olejki, babeczki...- to coś, co sprawia mi największą przyjemność, a zarazem świetnie relaksuje.

Z olejkami firmy Kneipp mam do czynienia już od dłuższego czasu. Nigdy mnie jeszcze nie zawiodły- tak samo było i w tym przypadku.
Produkt ma bardzo delikatny zapach. Otacza mnie przez całą kąpiel i do tego utrzymuje się jakiś czas na skórze.
A co jeśli chodzi o jego właściwości pielęgnujące? Delikatnie nawilża i sprawia, że po wyjściu z wanny nasze ciało jest przyjemnie miękkie i delikatne.

Cieszę się, że firma Kneipp od niedawna znalazła sobie miejsce w ofercie Rossmana. Zapewne jeszcze niejednokrotnie sięgnę po produkt od nich!

Jak się mają Wasze końcówki? Zachęciłam Was do stosowania olejków?

piątek, 3 kwietnia 2015

Podsumowanie miesiąca: Marzec

1 kwietnia za nami, więc czas na podsumowanie marca. Nabrałyście kogoś, a może same dałyście się wkręcić :)?
Ja w tym roku oszczędziłam sobie kawałów tak samo jak inni dla mnie- całe szczęście!

Perspektywa przednia <3

Niestety ze zdjęcia ciężko wydobyć różnicę w przyroście. Mimo wszystko wydaje mi się, że nie stoję miejscu z dodatkowymi centymetrami.Naprawdę coraz gorzej idzie mi mierzenie, ale z tego co widzę pasmo kontrolne ma 52-53 cm. Coś się jednak dzieje!

Sukces jaki odniosłam w tym miesiącu (a praktycznie pod jego koniec) to fakt, że ograniczyłam wypadanie włosów od mycia do mycia.
Zawsze podczas czesania wypadało mi jakieś 4-6 włosów. Teraz nie zauważam na szczotce ani jednego! Co się do tego przyczyniło? Zdradzę, że to suplement o którym napiszę, kiedy skończę całą kurację.

Co się działo w tym miesiącu:
- Regularnie wcierałam w skalp maseczkę wzmacniającą od BingoSpa, o której już za niedługo napiszę.
- Żel lniany powrócił do łask.
- Napisałam recenzję pszenicznego szamponu Sylveco.
- Po raz kolejny poruszyłam temat przetłuszczających się włosów.
- Znalazłam świetne zastosowanie dla drożdżowej maseczki Babuszki Agafii, która nie dawała u mnie żadnych pozytywnych efektów.
- Jak już wspomniałam opanowałam wypadanie dzięki tajemniczemu suplementowi.
- Od mniej więcej półtora tygodnia zmagam się z BHD...

Odnośnie ostatniego punktu- nie wiem dlaczego moje włosy mają ostatnio taki kaprys. Możliwe, że pogoda robi swoje, ponieważ dokarmiałam je już chyba wszystkim, a one wciąż nie są zadowolone.
Trochę nowości: właśnie dzisiaj będę ponownie farbować włosy. Wybór padł na Castinga w kolorze ognistej czekolady. Dawniej się u mnie sprawdzał, więc jestem ciekawa jak spisze się teraz.

Przez jakiś czas miałam w głowie szatański plan pofarbowania się na rudo. Oczywiście byłam świadoma, że w ruch pójdzie rozjaśniacz, ale ja po prostu uwielbiam ten kolor...
Mimo wszystko jeszcze nie jestem chyba gotowa na takie zmiany :)

Czujecie już chociaż trochę wiosnę?

środa, 1 kwietnia 2015

Denko (22)


Co się sprawdziło:

1. Wcierka do włosów Jantar- kolejna buteleczka i również mnie nie zawiodła. Pojawił się widoczny przyrost, co jest tylko potwierdzeniem, że na pewno w przyszłości będę do niej wracać.
Więcej na temat wcierki możecie poczytać tutaj.

2. Skarpetki pielęgnujące do stóp Exclusive Cosmetics- Zmiękczają skórę stóp, ale niestety jest to krótkotrwały efekt. Już po 2 dniach znów pojawiają się suche skórki. Sprawdzić się sprawdziły, ale ze względu na to, że zawiodły mnie długością działania nie kupię ich ponownie.

3. Próbka żelu z Kneipp- uwielbiam zapachy produktów z tej firmy. Ta próbka również mnie nie zawiodła.
Podczas prysznica towarzyszł mi piękny, cytrusowy zapach (nie taki jak w większości cytrusowych produktów- sedesowy :D). Szkoda, że nie pozostawał dłużej na skórze...

4. Szampon mango Lavera- dobry do oczyszczania. Nie wysuszał, ale mimo wszystko i tak wolę codzienne myjadła nawet bez SCS. Gdyby nie cena kiedyś na pewno bym go kupiła chociażby dla samego zapachu. Jego recenzję znajdziecie tutaj.

5. Czekoladowy Jogurt do ciała Fennel- tak dziwnego smarowidła do ciała jeszcze nie widziałam. Ma postać nietłustej galaretki i miałam lekkie problemy z wyciągnięciem go z pudełka :)
Szybko się wchłania i cudownie pachnie czekoladą! Mam ochotę na więcej!

Średniaki:

1. Próbka kremu regenerującego Amaderm- nie zauważyłam po nim nic. Rzecz jasna po próbce ciężko cokolwiek powiedzieć, ale oprócz tego, że mocno natłuszczał moją buzię nie doczekałam się żadnego pozytywnego efektu.

2. Zmywacz w chusteczkach NU- dobrze zmywał lakiery, ale miał problemy z tymi o intensywniejszych kolorach jak się okazało. Był rzecz jasna zdecydowanie lepszy od innych chusteczek w różowej wersji z boxa, ale dla mnie to wciąż za mało.
Na zdecydowany plus zasługuje fakt, że chusteczki nie wysuszają płytki.

Bubli jak widać szczęśliwie w tym miesiącu brak :)

Moje denko jakoś wzrosło.. a jak się ma Wasze?