Dzisiaj przedstawię Wam co trafiło od nich w moje ręce, ale podczas spotkania podlaskich bloggerek:
Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo lubię takie naturalne, handmade'owe kosmetyki. Zawsze wpadają mi w oko i mam ochotę na więcej :)
Ten mały pachnący ludek od razu trafił do kominka jak tylko wróciłam ze spotkania. Sama nazwa rzeczywiście odzwierciedla jego zapach. Producent pisze, że jest to woń kwitnącej jabłoni... Ja bym tak tego nie odebrała, ale zgadzam się w 100% jeśli chodzi o jego delikatność. Subtelnie otula cały pokój i w żadnym wypadku nie drażni. Myślę, że jak sama nazwa wskazuje idealnie nadaje się na wiosenne dni.
Jeśli chodzi o cenę to jest również przyjazna. Za takiego ludzika zapłacimy 4.90 zł.Kolejny produkt trochę mnie zdziwił, ponieważ na opakowaniu widnieje ,,body lotion''. Do balsamu mu daleko, ponieważ ma konsystencję twardego i tępego masła. Podczas nabierania na rękę może się kruszyć, więc w tej kwestii powinniśmy uważać.
Rozsmarowywanie również nie należy do najprzyjemniejszej czynności. Zazwyczaj nakładałam go na mokrą skórę, ponieważ ułatwiało mi to jego rozprowadzanie.
Zapach bardzo przypadł mi do gustu. jest nietypowy, ponieważ chyba po raz pierwszy spotkałam się wonią świeżych owoców w kosmetyku. Wyczuwalne są tutaj nuty rześkich owoców egzotycznych. To lubię!
Przechodząc do działania- masło okazało się dla mnie za tłuste. Mam skórę normalną, która nie potrzebuje aż takiego natłuszczania. Nawet po 3 godzinach od jego nałożenia na mojej skórze wyczuwalna była śliska powłoczka, dzięki której nie czułam się zbyt komfortowo.
Mimo wszystko produkt dobrze spisuje się na problematycznych miejscach takich jak łokcie i kolana. Odpowiednio natłuszcza i zapobiega przesuszeniom.
Ostatnią rzeczą, która trafiła w moje ręce to kawowa kosteczka peelingująca. Pomimo pozorów jest bardzo wydajna, ponieważ nie rozpada się podczas prysznica i dzięki temu bez obaw możemy masować nią skórę.
Zazwyczaj służy mi do peelingowania nóg i brzucha. Ślicznie pachnie kawą, mocno zdziera i pobudza krążenie. Skóra po takim zabiegu jest gładziutka i dopieszczona dzięki naturalnym olejkom w składzie.
Zbliżają się chłodne wieczory, więc takie cięższe zapachy są w mojej łazience jak najbardziej pożądane :)
Najbardziej przypadł mi chyba do gustu peeling, a najmniej masło, które zwyczajnie okazało się dla mnie za ciężkie.
Do momentu spotkania nie miałam pojęcia, że istnieje taka firma jak Full Mellow. Po przetestowaniu ich produktów mam ochotę na więcej.
Najbardziej kusi mnie wrześniowe pudełko tematyczne Georgeus Hair, ale muszę się powstrzymać i dzielnie denkować swoje zapasy :(.
Lubicie produkty tego typu? Testowałyście już coś od Full Mellow?
Kilka postów temu pokazywałam Wam pierwszą część sportowej gazetki z Biedronki. Dzisiaj przyszedł czas na kolejną, które obowiązywać będzie od jutra:
Zbliżają się studia, a więc poranne spacery na autobus. Chyba skuszę się na kalosze z kokardkami :D.
Ta kostka do peelingu wygląda bosko *-*
OdpowiedzUsuńJa również zachwycam się takimi właśnie handmade'owymi rzeczami ;)
UsuńNie widziałam jeszcze tak gęstego i treściwego masła :)
OdpowiedzUsuńMoje sucharkowe nogi z kolei pokochały to mazidło :)
OdpowiedzUsuńAkurat na nogi używam go najczęściej, bo moje kolana lubią się buntować i wyglądać jak suchary :D
Usuńhallo spring nie dawno opisywałam, dla mnie również to nie jabłoń, ale delikatność, powiew wiosny:)
OdpowiedzUsuńZapach jak najbardziej w moim guście :)
Usuńu mnie masło z full mellow sprawdza się perfekcyjnie, a nie ejstem sucharkiem :) aż sama byłam zadziwiona!
OdpowiedzUsuńNo proszę ;) U mnie niestety okazało się za treściwe.
UsuńBardzo ciekawe rzeczy, pierwszy raz spotykam się z takim masłem do ciała.
OdpowiedzUsuńFaktycznie ten peeling wydaje się najciekawszy, dodatkowo bardzo przypomina mi ciasteczko oreo:) ja niestety jeszcze nic nie mialam z tej firmy:(
OdpowiedzUsuńRzeczywiście jest podobny do Oreo :D
UsuńTen peeling kusi a pobudza trochę jak kawa? ;)
OdpowiedzUsuńPo takim mocnym zdzieraniu jestem zawsze pobudzona :D
Usuńmasło pierwszy raz widzę ;)
OdpowiedzUsuńNie znam tej firmy, ale brzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to również nowość :)
UsuńKalosze są super! Sama chętnie bym się na jakieś skusiła! :D
OdpowiedzUsuńJak tylko pojadę do miasta to na pewno z jakimiś przyjadę :D
UsuńNie znam firmy. Peeling mnie zaciekawił
OdpowiedzUsuńale cudne kosmetyki, aż przejrzę sobie ich asortyment :)
OdpowiedzUsuńBardzo kuszą :D
Usuńfajne kosmetyki ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPeeling kakaowy na zdjęciu wygląda jak zdzierak do stóp :D
OdpowiedzUsuńNraobiłas mi ochoty na Full Mellow - akurat we wrześniu musze zapłacić za swoją szkołę ;/
3 pełnowymiarowe produkty brzmią świetnie :) Już wyobrażam sobie, że jakaś świetną odżywkę, szampon i pewnie olejek :) ehhh
Ja również mam ogromną ochotę na to pudełko, ale muszę się powstrzymać...
UsuńBardzo ciekawe te kosmetyki. Planuję zrobić podejście do balsamu :)
OdpowiedzUsuńPróbuj ;)
UsuńMasełko jest bombowe, nawilża do granic możliwości, a kawowy peeling mhmhmh uwielbiam te kosmetyki ;)
OdpowiedzUsuńI ja, i ja! :D
UsuńMi z kolei to maselko mogloby podpasowac :) Kalosze przydatna rzecz :)
OdpowiedzUsuńKalosze na jesień muszą być :D
Usuńostatnio też przyglądam się bacznie kosmetykom ręcznie robionym i nabieram coraz większej ochoty ;)
OdpowiedzUsuńTo "twarde masełko" kusi zapachem świeżych owoców, natłuszczanie na problematyczne miejsca by się przydało.
OdpowiedzUsuńZapach ma naprawdę świetny :)
UsuńMam tego samego ludzika i czeka na spalenie. Narazie jak go wącham kojarzy mi się troszkę ze świeżym praniem, trochę z kwiatami, ale właśnie tak wiosennie :)
OdpowiedzUsuńŚwieże pranie? O tym nie pomyślałam ;D
UsuńFull Mellow jet bardzo kuszące :D
OdpowiedzUsuńta kostka peelingująca jest fajnym pomysłem :D