poniedziałek, 8 lipca 2013
Spray regenerujący włosy Marion
Zacznijmy od tego, że miało tutaj nie być jego recenzji, ale zmusiło mnie do niej jego kontrowersyjne działanie. Dlaczego takie? Zaraz o tym napiszę.
Co oferuje nam producent:
Zanieczyszczone powietrze, stres mogą powodować utratę koloru i matowienie Twoich włosów, dlatego Nature therapy stworzona została, aby przywrócić włosom blask, siłę i elastyczność. Spray o świeżym zapachu malin regeneruje włosy od wewnątrz i wygładza.
Skład:
Aqua, Cetrimonium Chloride, Glycerin, Polyquaternium-70 (and) Dipropylene Glycol, Propylene Glycol,
Coceth-7 (and) PPG-1-PEG-9 Lauryl Glycol Ether (and) PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Rubus Idaeus Fruit Extract, Acetum, Prunus Armeniaca Fruit Extract, Prunus Persica Fruit Extract, Pyrus Malus Fruit Extract, Polysorbate 80, Phenoxyethanol (and) Ethylhexylglycerin, PEG-12 Dimethicone, Parfum, Methylizothiazolinone, Cl 16255, Cl 16185.
Opakowanie:
Przyjemny atomizer. Nie psuje się i można go wykorzystać ponownie po zużyciu płynu.
Konsystencja i zapach:
Po wydostaniu się z opakowania produkt przekształca się w delikatną mgiełkę o cudownym malinowym zapachu. Jest on może nieco chemiczny, ale dla mnie to nie przeszkadza. Na ,,mój nos'' pachnie na prawdę ładnie.
Moja opinia:
Spray nie robi z moimi włosami nic. Nie nabłyszcza ich, nie ułatwia rozczesywania, a co dopiero mówić o regeneracji... O wygładzeniu też nie było mowy. Stosowałam go jedynie jako perfumy do włosów, ponieważ jego zapach utrzymywał się na nich dość długo. W moim wypadku tyle z niego było korzyści
ALE....
Kilka dni temu wpadł w ręce mojego TŻ ze względu na zapach. Byliśmy oboje akurat świeżo po basenie, więc rzecz jasna nasze włosy nie wyglądały najlepiej, ale skupmy się w tym momencie na nim.
Jego krótkie, choć gęste włosy były szorstkie po chlorze i nie były skłonne do jakiegokolwiek modelowania. Zmieniło się to jednak diametralnie, kiedy popryskał je tą mgiełką.
Stały się błyszczące, miękkie jak po masce z Biovaxa i bez problemu można je było ułożyć. Klamka zapadła, spray leci w jego ręce ;D
Moje długie i farbowane włosy na niego nie reagowały, zaś jego krótkie i nietknięte żadną farbą- pokochały.
Trudno powiedzieć jak go oceniam. Z jednej strony ze względu na jego niewielką cenę zawsze można go wypróbować, a w razie niepowodzenia wykorzystywać jak ja- jako perfumy do włosów.
Testowałyście malinową serię od firmy Marion?
Chciałabym również dodać, że dzisiaj otrzymałam wymiankową przesyłkę od Mariolki. Po otwarciu moim oczom ukazały się m. in. odlewki szamponów z Love2Mix, maska łopianowa, olejowy Gliss Kur, olejek palmowy i kaktusowy oraz inne cudowności. Bardzo się ucieszyłam i na pewno Wam coś jeszcze o nich napiszę.
Dziękuję Ci kochana, sprawiłaś mi na prawdę wiele radości! :*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ostatnio miałam go kupić :) ale chyba tylko ze względu na zapach;)
OdpowiedzUsuńNie, jakoś nigdy mnie spraye nie kusiły. No, może oprócz tych "własnorobionych" :> I muszę przyznać, że nic nigdy od Marion nie miałam, tylko raz doradziłam przyjaciółce w doborze szamponetki, że najlepsze to podobno z Marion są ;)
OdpowiedzUsuńMam zamiar kupić ten spray, ale rzadko chodzę do drogerii osiedlowych i nie mam gdzie.:P
OdpowiedzUsuńMiałam coś malinowego z Mariona, to była płukanka czy coś takiego. I u mnie też nic z włosami nie zrobiła, ale zapach bardzo mi się podobał :)
OdpowiedzUsuńCiekawa opcja :)
OdpowiedzUsuńhahhaahahah :D dobre i to :D chłopak bedzie miał ładne włosy :D
OdpowiedzUsuństałam włśnie dzisiaj w drogeri i zasatanawiałam się czy warto kiedyś spróbowac ten spray, ale z tego co przyczutałam to nie ;)Dzięki za tak pofesjonalne przedstawienie produktu ;)
OdpowiedzUsuńU mnie odżywki w spray'u w ogóle się nie sprawdzają, ale tego nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńMnie tak troszkę kusi, ale sama nie wiem...
OdpowiedzUsuńChyba dam spokój, a zainwestuję w coś pewniejszego :)
musi ładnie pachnieć :) jednak takie spraye rzadko kiedy robią cokolwiek z moimi włosami, niestety, więc wątpię czy kupię ;)
OdpowiedzUsuńczyli u mnie też by się nie sprawdził ;)
OdpowiedzUsuńszkoda, że nic nie robi, bo fajnie się zapowiadał ;c
OdpowiedzUsuńNie miałam nic malinowego od mariona, ale muszę się przyglądnąć tej serii :)
OdpowiedzUsuńZ Mariona miałam tylko szamponetki, i chyba nie kuszą mnie ich inne produkty :)
OdpowiedzUsuńTo u mnie raczej też się nie sprawdzi.. Chociaż zapach malin jest mi bardzo bliski:)
OdpowiedzUsuńAh ta Mariola :D
OdpowiedzUsuńz Mariona nic nie miałam, mają przeciętne składy a ich dostępność jest kiepska
Umiem wyjaśnić działanie tej mgiełki :)
OdpowiedzUsuńSubstancja rządząca to cetrimonium chloride- intensywny zmiękczacz i lekki kondycjoner. Nie działa spektakularnie, ale radzi sobie na lekko przesusoznych włosach wymagających zmiekczenia. Jednak zupełnie odpada przy włosach wysokoporowatych, bo je dodatkowo dotykowo i wizualnie przesuszy.
O jak to dobrze mądrego posłuchać :) Dziękuję!
UsuńPowiem Ci że niezła zagadka z tej mgiełki, czyli teoretycznie jeśli ktoś ma włosy takie ot jak pan Bóg stworzył to działa, fajnie, tylko że ile ja znam kobiet z takimi włosami? Prawie żadnej :)
OdpowiedzUsuńPewnie sprawdziłaby się po dniu na plaży ;-) może się kuszę na nią ;)
OdpowiedzUsuńNiezmiernie kiedyś chciałam kupić olejek kaktusowy, ale też jest na parafinie, więc dla mnie odpada ;) Życzę Ci miłego testowania ;) Tak na szybko czytając skład tej mgiełki to co dziwne prawie niczym nie różni się od kąpieli odbudowującej, którą kupiłam w tym tygodniu- ale to piszę bez porównywania szczegółowego tylko opierając się na tym co parę dni temu przeczytałam ;) Jeszcze kąpieli nie używałam, ale zdecydowanie cudu się nie spodziewam ;)
OdpowiedzUsuńW sumie też czytałam na jej temat, że poza zapachem nie robi większych cudów ;)
UsuńCo do parafiny, dla mnie Amla nie zaszkodziła, więc olejek też nie powinien.
miałam go i nie zauważyłam, żeby jakoś szczególnie działał na moje włosy ..
OdpowiedzUsuńjedyne co mi się w nim podobało, to zapach :)
Jakoś mnie nie ciągnie do tych produktów Marion ;p Dobrze że przynajmniej kosmetyk się nie zmarnuję i chłopak zadba o włosy ;p
OdpowiedzUsuńMy z tej marki mieliśmy kiedyś brylantynę w żelu, świetna była!!
OdpowiedzUsuńsounds intersting my dear!
OdpowiedzUsuńOglądałam go niedawno i chciałam kupić, ale po przeczytaniu składu jakoś mi przeszła ochota... Może kiedyś, własnie ze względu na zapach ;)
OdpowiedzUsuńZapach jest rzeczywiście bezbłędny ;)
UsuńJa mam włosy wysokoporowate i raczej się nie skuszę, bo obawiałabym się, że się nie sprawdzi ;)
OdpowiedzUsuńMam ten spray :) Bardzo fajny jest, moje włosy, tak jak Twojego lubego, też nie są farbowane i spisał się na nich całkiem dobrze- były po jego użyciu bardziej miękkie, błyszczące, za tą cenę nie ma co się wiele spodziewać, ale fajna sprawa jak dla mnie ten spray ;)
OdpowiedzUsuńTo ja jestem szczęściarą,że choć trochę sprawiłam przyjemność.
OdpowiedzUsuńMożna ten spray dostać gdzieś w Białymstoku? Bo już od dawna mam chętkę go wypróbować, ale jakoś przy żadnych zakupach nie mogłam go znaleźć (chyba że źle szukałam) :/
OdpowiedzUsuńDo włosów używam tylko mgiełek zapachowych uzupełniających linię perfum, których używam :)
OdpowiedzUsuńRaczej się nie skuszę jeśli piszesz, że produkt jest średni :)
OdpowiedzUsuńMoże lepiej ten produkt pominąć jeśli z włosami nie robi nic, szkoda pieniędzy na coś takiego co jest niewiele warte :)
OdpowiedzUsuńMiałam go, cudów żadnych nie odnotowałam, słaby :))
OdpowiedzUsuńUżywałam ich szamponu z serii Professional o działaniu intensywnie wzmacniającym, okazał się bardzo przeciętny, zakupu na pewno nie powtórzę :)
OdpowiedzUsuńMiałam, bez większych emocji :)
OdpowiedzUsuń