Do jej stworzenia zainspirował mnie świetny post Brightness. (tak tak, postawię Ci za niego piwo :D).
Wczoraj od razu po jego przeczytaniu udało mi się pojechać do miasta i dostać do apteki, w której kupiłam potrzebne mi składniki. Oto co z nich wyczarowałam:
Składniki:
Łyżeczka mięty pieprzowej (na pobudzenie porostu)
Łyżeczka liści pokrzywy (na zatrzymanie wypadania i ograniczenie przetłuszczania)
Łyżeczka skrzypu polnego (na zatrzymanie wypadania i wzmocnienie cebulek)
Łyżeczka szałwii (na zatrzymanie wypadania)
Łyżeczka korzenia łopianu (na zatrzymanie wypadania)
1,5 łyżeczki soku z cebuli (na pobudzenie porostu)
3 łyżeczki kawy (stymuluje porost)
5 kropel olejku eterycznego lawendowego (pobudza krążenie)
Łyżeczka spirytusu (do zakonserwowania)
Jak ją przyrządziłam:
Wszystkie zioła wsypałam do kubka i zalałam 200 ml, a następnie odstawiłam na 15 min do zaparzenia.
W tym czasie pokroiłam drobno cebulę i dolałam do niej 2 łyżeczki wody, aby wydobyć odrobinę soku i również pozostawiłam pod przykryciem.
Zaparzyłam kawę i pozostawiłam do ostygnięcia wraz z ziołami, które przecedziłam przez sitko.
Po godzinie wszystko było już w miarę chłodne, więc przystąpiłam do łączenia składników. Wszystko wlałam do atomizera (w moim wypadku jest to puste opakowanie po mgiełce Radical).
Wkropiłam tam 5 kropli olejku lawendowego i dolałam łyżkę spirytusu, abym nie musiała trzymać wcierki w lodówce. Gotowe :)
Czego się obawiałam? Zapachu. Nienawidzę, kiedy moje włosy brzydko pachną. Nie wytrzymałam przez to kuracji kozieradką, ponieważ woń rosołu była ze mną wszędzie. W tym wypadku nie było aż tak źle.
Przebijała woń lawendy, ale złamana była również zapachem cebuli. Postanowiłam zapytać o radę mojego testera zapachów- TŻ :D.
Stwierdził, że smrodek da się znieść i nie czuć go z odległości, a jedynie wtedy jak się przyłoży nos do mojej głowy. Może być- stwierdziłam i uznałam swój eksperyment za gotowy.
Wcierka będzie towarzyszyła mi przez ten miesiąc (zachowa do tej pory świeżość). Będę spryskiwała nią skalp codziennie wieczorem. Liczę za ograniczy letnie wypadanie oraz lekko ,,podgoni'' tępo wzrostu moich włosów.
Jaki jest schemat tej wcierki?
3-5 łyżek wybranych przez nas ziół, 200 ml wody, sok z cebuli (dla odważnych i niewrażliwych na jej zapach więcej łyżek), sok z czosnku, 1-3 łyżki kawy, do 5 kropli olejku eterycznego i łyżka spirytusu dla zakonserwowania.
Robicie domowe wcierki? Macie jakieś sprawdzone przepisy?
Łyżeczka mięty pieprzowej (na pobudzenie porostu)
Łyżeczka liści pokrzywy (na zatrzymanie wypadania i ograniczenie przetłuszczania)
Łyżeczka skrzypu polnego (na zatrzymanie wypadania i wzmocnienie cebulek)
Łyżeczka szałwii (na zatrzymanie wypadania)
Łyżeczka korzenia łopianu (na zatrzymanie wypadania)
1,5 łyżeczki soku z cebuli (na pobudzenie porostu)
3 łyżeczki kawy (stymuluje porost)
5 kropel olejku eterycznego lawendowego (pobudza krążenie)
Łyżeczka spirytusu (do zakonserwowania)
Jak ją przyrządziłam:
Wszystkie zioła wsypałam do kubka i zalałam 200 ml, a następnie odstawiłam na 15 min do zaparzenia.
W tym czasie pokroiłam drobno cebulę i dolałam do niej 2 łyżeczki wody, aby wydobyć odrobinę soku i również pozostawiłam pod przykryciem.
Zaparzyłam kawę i pozostawiłam do ostygnięcia wraz z ziołami, które przecedziłam przez sitko.
Po godzinie wszystko było już w miarę chłodne, więc przystąpiłam do łączenia składników. Wszystko wlałam do atomizera (w moim wypadku jest to puste opakowanie po mgiełce Radical).
Wkropiłam tam 5 kropli olejku lawendowego i dolałam łyżkę spirytusu, abym nie musiała trzymać wcierki w lodówce. Gotowe :)
Czego się obawiałam? Zapachu. Nienawidzę, kiedy moje włosy brzydko pachną. Nie wytrzymałam przez to kuracji kozieradką, ponieważ woń rosołu była ze mną wszędzie. W tym wypadku nie było aż tak źle.
Przebijała woń lawendy, ale złamana była również zapachem cebuli. Postanowiłam zapytać o radę mojego testera zapachów- TŻ :D.
Stwierdził, że smrodek da się znieść i nie czuć go z odległości, a jedynie wtedy jak się przyłoży nos do mojej głowy. Może być- stwierdziłam i uznałam swój eksperyment za gotowy.
Wcierka będzie towarzyszyła mi przez ten miesiąc (zachowa do tej pory świeżość). Będę spryskiwała nią skalp codziennie wieczorem. Liczę za ograniczy letnie wypadanie oraz lekko ,,podgoni'' tępo wzrostu moich włosów.
Jaki jest schemat tej wcierki?
3-5 łyżek wybranych przez nas ziół, 200 ml wody, sok z cebuli (dla odważnych i niewrażliwych na jej zapach więcej łyżek), sok z czosnku, 1-3 łyżki kawy, do 5 kropli olejku eterycznego i łyżka spirytusu dla zakonserwowania.
Robicie domowe wcierki? Macie jakieś sprawdzone przepisy?
Oooo, ciekawe jak się sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze tak nie kombinowałam, zatem ciekawa jestem efektów :)
Po miesiącu na pewno dam znać :)
OdpowiedzUsuńkoniecznie, skład bardzo fajny, tylko ten zapach cebuli... ;)
UsuńCiekawa jestem efektów :) Ja zrobiłam swoją wcierke tylko raz, ale nie chciało mi sie jej stosować. Leniem jestem ;]
OdpowiedzUsuńJa zrobie cos takiego inspirujac sie Twoim przepisem- ale bezwzglednie nie dodam pokrzywy;)
OdpowiedzUsuńja używałam przepisu eve do zrobienia wcierki z cebulą czosnkiem i kawą :) była świetna :D czekam na podsumowanie :D
OdpowiedzUsuńja się boję eksperymentować ze skalpem, bo jest wrażliwy ;x
OdpowiedzUsuńDaj znać jak się sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńfajny skład :)
OdpowiedzUsuńkochana Ty to masz talent do robienia mgiełek ♥
OdpowiedzUsuńŁał, ja raz zrobiłam wcierkę i uzyłam jej raz :D Nie było to zbyt ciekawe przedsięwzięcie, ale jeśli tylko w końcu kupię jakieś półprodukty to zacznę tworzyć coś sama :)
OdpowiedzUsuńciekawam efektów :D
OdpowiedzUsuńsama nigdy nic nie robiłam jeszcze, ale może w końcu... ;)
Swietny sklad. Mam nadzieje, ze zadziala :)
OdpowiedzUsuńJak zadziała to ją u Ciebie zamówię i zapłacę :D
OdpowiedzUsuńpodziwiam Cię
OdpowiedzUsuńmi naprawdę nie chciałoby się tego przygotowywać
Ja jeszcze swojej nie robiłam, ale jak ta się sprawdzi u Ciebie to pewnie ukręcę coś :D
OdpowiedzUsuńDomowych preparatów sami nie robimy, ale może zaczniemy:)
OdpowiedzUsuńNie robiłam nigdy takiej wcierki, ale ciekawa jestem efektów :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem efektów :)
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa jej działania:) czekam! :)
OdpowiedzUsuńCzytam i podziwiam i będę śledziła postępy i efekty :)
OdpowiedzUsuńmuszę koniecznie zakupić wszystkie składniki i ją zrobić! :)
OdpowiedzUsuńCiekawe jak Ci się sprawdzi. Czasem takie sposoby są lepsze od kupionych produktów :)
OdpowiedzUsuńJa mam ostatnio takiego lenia, że nawet gotowców nie chce mi się stosować :D
OdpowiedzUsuńczekam na recenzję :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa efektów!
OdpowiedzUsuńDaj znać jak się sprawdza.Gratuluję wygranej.
OdpowiedzUsuńPodziwiam, że Ci się chciało taką miksturę stwarzać! :)
OdpowiedzUsuńZajęło mi to dosłownie chyba 15 min...
UsuńNa prawdę nic trudnego, a ja uwielbiam mieszać! :D
oo w takim razie czekam na jakieś informacje o efektach ;)
OdpowiedzUsuńKurcze zapowiada się bardzo fajnie, ale chyba nie nada się dla mnie, mam za jasne włosy. Jestem ciakwa jak się u Ciebie spisze.
OdpowiedzUsuńChętnie bym wypróbowała, ale bałabym się zapachu. :D
OdpowiedzUsuńświetny pomysł z taką domową wcierką :) ja bym musiała coś pokombinować dla brązowych włosów, żeby wydobyć z nich to co najlepsze
OdpowiedzUsuńHuh, świetny pomysł, ciekawa jestem efektów :)
OdpowiedzUsuńo jak miło :D mam nadzieję, że sprawdzi Ci się co najmniej tak dobrze jak u mnie :)
OdpowiedzUsuńNie ma innego wyjścia! :D
UsuńBałabym sie tak eksperymentować ale jeśli sie u ciebie sprawdzi to chyba się skuszę ;p
OdpowiedzUsuńmam wszystkie składniki, więc chyba czas brać się do roboty :D
OdpowiedzUsuńDaj znać jak się sprawdza ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak się sprawdzi, ja ostatnio nie mogę sobie poradzić z wypadaniem:(
OdpowiedzUsuńOstatnio coraz bardziej popularne stało się robienie własnych wcierek na porost. Skuszę się jak skończy mi się Jantar :) Zapraszam do siebie http://variouslylegumelife.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńNo to zatem czekam na opis uzyskanych efektów! Jak będą to sobie zmajstruję tą wcierkę :D
OdpowiedzUsuńzapowiada się ciekawy ten Twój preparat, używaj i daj znać czy warto ;)
OdpowiedzUsuńkurcze właśnie trafiłam na ten blog i już mi się podoba, niezła wcierka chyba spróbuję tylko z małą ilością cebuli bo nie wiem czy dam radę z zapachem:)
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa efektu :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie jeszcze raz u Ciebie tą wcierkę analizuję.
OdpowiedzUsuńPraktycznie 3/4 składników mam u siebie, tylko bardzo obawiam się szałwii i skrzypu. Te zioła mają u mnie tendencje do dosyć intensywnego przyciemniania włosów a ja nie chcę ingerować w mój naturalny jasny blond.
Za to zamiana szałwii i skrzypu na np rumianek niekoniecznie już musi tak zadziałać fenomentalnie jak u Ciebie...
Jak myślisz ?
Ps. Pięknie Ci dziękuję za radę :)
Pozwolę sobie umieścić link to tego wpisu w moim nowym poście o wpisach godnych polecenia na blogach innych włosomaniaczek :)
OdpowiedzUsuńBardzo pomocny post :) właśnie spisuje sobie przepis i na pewno niebawem go wykonam :)
OdpowiedzUsuńDługo szukałam jakichś pomysłów na ulepszenie mojej wcierki z kozieradki i dzięki Tobie znalazłam :) Nie miałam wszystkich ziół, więc skład jest trochę uboższy, ale mam nadzieję że zadziała :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńno i jak po tej wcierce?? miał być komentarz za miesiąc o rezultacie i nie ma , pewnie dziewczyna łysa została.
OdpowiedzUsuń