Musiał minąć długi okres czasu, zanim dokonałam werdyktu, co tak naprawdę pomogło mi w walce z wypadaniem włosów.
Teraz całe szczęście już to wiem i chciałabym się z Wami podzielić moimi spostrzeżeniami:
Olejek Sesa- nakładałam go co mycie (co drugi dzień) podgrzany na skalp i wmasowywałam.
Nie zauważyłam większego przyrostu, ale za to przyczynił się do ograniczenia wypadania oraz pojawienia się wielu nowych baby hairs na mojej głowie.
Wystarczy łyżeczka, aby pokryć nim cały skalp.
Mydełko Sesa- stosowałam je raz w tygodniu. Myłam głowę oczyszczającym szamponem, a następnie pieniłam je i wmasowywałam w skórę głowy, po czym pozostawiałam na godzinę, a następnie zmywałam delikatnym myjadłem. Wspomogło działanie olejku i sprawiło, że moje włosy były bardziej uniesione u nasady.
Wcierka Joanna Rzepa- dopełniła całość. Wcieram ją codziennie wieczorem w skórę głowy. Nie powoduje szybszego przetłuszczania się, wspomogła przyrost i przede wszystkim sprawiła, że od mycia do mycia żaden włos nie spada mi z głowy.
Jestem bardzo zadowolona, że znalazłam swój sprawdzony zestaw, na którym mogę polegać podczas migracji włosów z głowy.
Nie opisywałam dokładniej powyższych produktów, ponieważ zrobiłam to już w tym i tym poście.
Jeśli któraś z Was boryka się z tym problemem mogę szczerze polecić opisany przeze mnie zestaw.
Oczywiście nie każdy będzie się porywał na olejek Sesa, który mało nie kosztuje. Myślę jednak, że warto zainwestować 10 zł w mydełko i 8 zł w Rzepę, aby walczyć o każdy włos!
Macie swoje sprawdzone zestawy na wypadanie?
jeszcze nigdy nie spotakałam olejku Sesa, gdzie go kupiłaś? Ja długo walczyłam z wypadaniem w wakacje - próbowałam olejku rycynowego, kozieradki, tabletek Bellawit, różnych szamponów przeciwko wypadaniu, a mam wrażenie, że pomogły witaminy Doppel-Herz i odpowiednie odżywianie ;)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie mydełkiem. A co do Rzepy się zgodzę - świetna wcierka, jedna z najlepszych wśród tych popularnych i tanich :)
OdpowiedzUsuńMuszę spróbować tej wcierki.
OdpowiedzUsuńOd kiedyś scielam wlosy I zaczelam je z powrotem olejowac wypada ich o wiele mniej. Olejek kokosowy dał radę :)
OdpowiedzUsuńMi joanna też pomaga(ła), ale niestety po jej zużyciu...wszystko wróciło do normy :(
OdpowiedzUsuńJutro idę do fryzjera.
Musze wypróbować to mydełko i wcierkę :)
OdpowiedzUsuńGratuluję!Muszę wrócić do Sesy!
OdpowiedzUsuńRzepę mam, mydełko mam :D Sesa mnie wciąż ciekawi, ale nauczona doświadczeniem na pewno nie pojawi się w moim domu większa pojemność jakiegoś oleju niż 100ml ;) za wolno zużywam oleje, by się zagracać, zakupoholizm czyha :D
OdpowiedzUsuńNiedawno stosowałam Joannę Rzepę i też byłam z niej zadowolona - muszę poświęcić jej więcej uwagi :)
OdpowiedzUsuńKusi mnie olejek sesa, o mydełku sesy jeszcze nie słyszałam :)
OdpowiedzUsuńmydełko sesa mnie ciekawi :D
OdpowiedzUsuńNie miałam tylko mydełka, a poza tym reszta u mnie aż tak świetnie nie zadziałała.
OdpowiedzUsuńWłasnie borykam się z nadmiernym wypadaniem. Mam Joanne Rzepę i podziwiam, że mogłaś tak często stosować. U mnie przy dwa razy w tygodniu stosowaniu przesuszał włosy. Ciekawi mnie ta Sesa, ale chwilowo mam tyle, że szkoda mi kupić aby nie zmarnować.
OdpowiedzUsuńPisałam już w poprzednich postach, że mój skalp jest po prostu stalowy :)
UsuńNic na niego źle nie działa- nigdy nie swędzi i nie sprawia problemów.
Niestety Rzepa nie jest dla wrażliwców...
Mi ostatnio też włosy przestały wypadać, ale nic szczególnego z nimi nie robię :)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie to mydełko :)
wydaje mi sie że Joanna rzepa pomogła najbardziej :)
OdpowiedzUsuńSuper, że Ci się udało :) i przypomniałaś mi, że mam Rzepę w zapasie :)
OdpowiedzUsuńMi narazie najbardziej pomogło chyba masło mango na wypadające włosy choć ciągle dążę to tego żeby wypadało ich coraz mniej :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie nim skusiłaś w swoim poście.
UsuńNapewno je kiedyś kupię :)
O zmagam się teraz z wypadaniem, muszę wypróbować Twojego sposobu ;)
OdpowiedzUsuńPotrafisz zachęcać :D Wizja zastopowania wypadania jest tak kusząca...
OdpowiedzUsuńOd mycia do mycia na mojej szczotce praktycznie nie ma ani jednego włoska!
UsuńJestem bardzo zadowolona :)
Paradoksalnie po Joannie bardzo zaczęły mi wypadać włosy, a z Sesy zrezygnowałam po 1 razie ;) U mnie sprawdzał się Jantar o starym składzie ;)
OdpowiedzUsuńMożliwe, że masz po prostu bardziej wrażliwy skalp i zaszkodziło mu alkoholowe wysuszenie.
UsuńDo tej pory niestety nie wiem jaki Jantar miałam, bo wyrzuciłam zewnętrzne (?) opakowanie. Mimo wszystko przyrost podskoczył i pojawiło się wiele baby hairs :D.
Dziękujemy Ci serdecznie za ten post, nam też wypadają, ojjj wypadają..
OdpowiedzUsuńnie próbowałam jeszcze tej kuracji joanny, muszę w końcu:D
OdpowiedzUsuńMnie jeszcze nie udało się znaleźć takiego zestawu :(
OdpowiedzUsuńu mnie nie sprawdziła się żadna z tych rzeczy :( a mydełko sesa muszę wręcz oddać bo tępi i usztywnia moje włosy :(
OdpowiedzUsuńA jak je stosujesz?
UsuńJa zawsze nakładam pianę wyłącznie na skalp, a następnie po godzinie zmywam delikatnym szamponem :)
stosowałam dokładnie tak, jak opisałaś, niestety nie pielęgnuje moich włosów to mydełko, po prostu je wysusza :( moje włosiska nie lubią tego co naturalne :D
UsuńMi bardzo pomogło picie skrzypokrzywy oraz drożdże (wewnętrznie) - sprawdzony zestaw. Dzięki nim, pojawiło się na mojej głowie pełno nowych baby hair. ;]
OdpowiedzUsuńU mnie niestety skrzypokrzywa nie dawała większych efektów, a do drożdży ciężko mi się przekonać...
UsuńGdybym tylko mogla wcierac cokolwiek w lepetyne ;( Musze sie prfzyjrzec temu olejkowi sesa.
OdpowiedzUsuńA pisałam,że jesteś kochana?
OdpowiedzUsuńPisałaś moja droga, ale i tak będę zawsze mówić, że Ty kochana jesteś ode mnie o wiele bardziej! :D
UsuńMuszę pomyśleć o tym zestawie Sesa.
OdpowiedzUsuńNa pewno spróbuję tą wcierkę Joanna :) Aktualnie używam kozieradki i zobaczymy jak się sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńJa niestety nie mogłam wytrzymać z kozieradką...
UsuńJej zapach utrzymywał się nawet po myciu :(
Wcierkę z Joanny kiedyś stosowałam i spisała się u mnie rewelacyjnie, na wiosnę do niej powrócę :)
OdpowiedzUsuńNoo, a jak włosy zaczną mi lecieć (ba jak na razie udało mi się nad tym zapanować) to zaopatrzę się w te cudeńka Sesy :D
Mam Sesę, ale jeszcze nie zaczęłam stosować, muszę zużyć najpierw jeden z olejków któremu kończy się ważność i biorę się za nią ;)
OdpowiedzUsuńMuszę w koncu zamówić Sesę, bo od dawna mam na nią ochotę ;)
OdpowiedzUsuńMi generalnie włosy na szczęście nie wypadają. Z Twoich produktów mam mydełko Sesa. Jestem z niego zadowolona. I jak ono pachnie! :)
OdpowiedzUsuńRzepa i mnie pomogła w zeszłym roku, kiedy włosów ubyła ponad połowa. :) Mydełko sesa u mnie chyba nic nie robi, ale nie używałam go wystarczająca regularnie. Olejku nie miałam jeszcze.
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że rzepa stanie się moją ulubienicą.
UsuńMam w planach ukręcenie coś swojego z dodatkiem prawdziwej rzepy :)