Długo nie mogłam znaleźć odpowiedniej fryzury dla siebie, przy której nie musiałabym męczyć włosów suszarką lub prostownicą.
Po samoistnym wyschnięciu zawsze są bardziej napuszone i nie układają się tak jak powinny.
Myślę, że nie tylko ja borykam się z takim problemem. Po nocy w ślimaczku moje włosy również do najładniejszych nie należą, ale znalazłam sposób, który potrafi okiełznać nieposłuszne fale.
Są to warkoczyki! Kiedy włosy po umyciu podeschną rozczesuję je drewnianym grzebieniem i wcieram odżywkę b/s (w moim wypadku Joanna z miodem), a następnie zaplatam włosy w jeden lub dwa warkocze dobierane.
(Ja staram się brać pasma jak najbliżej czoła, ponieważ zależy mi, aby włosy nie falowały się np. od połowy głowy. Jeśli wolicie taki efekt polecam zwykły warkocz).
Po całej nocy rozplatam delikatnie splot i oto co otrzymuję:
(Tutaj po 2 warkoczach dobieranych. Moja ulubiona opcja)
Im więcej warkoczy na głowie tym drobniejsze fale rzecz jasna :).
Polecam gorąco ten sposób dziewczynom o falowanych włosach, które lubią się puszyć i są nieposłuszne.
Taki splot pozwala na otrzymanie ładnej fryzury bez ingerencji stylizatorów.
A co z zabezpieczaniem?
Podczas dnia nie zabezpieczam ich niczym. U mnie fale nie prostują się i potrafią wytrwać przez dwa dni. (Można je oczywiście zabezpieczać drogeryjnymi produktami np. lakierem, ale ja unikam takich rzeczy. Szkoda mi włosów)
Jeśli kładziemy się spać i związujemy włosy najlepszym rozwiązaniem będzie ponowne zaplecenie warkoczy lub też skręcenie na czubku głowy delikatnego koczka- ślimaczka.
Zaznaczam, że od momentu rozpuszczenia warkocza włosów nie czeszemy! W moim wypadku fale napuszają się i cały urok znika (oczywiście u Was może być inaczej, więc warto kiedyś spróbować).
Jeśli już na prawdę chcemy delikatnie je rozdzielić proponuję przeczesanie ich grzebieniem z szeroko rozstawionymi zębami lub po prostu palcami.
Zgłaszajcie swoje pomysły na mojego maila. Każdy jest bardzo cenny! Szczegóły TUTAJ
Piękny efekt :) Moje włosy niestety nie lubią warkoczy, dziwnie się odgniatają po nich...
OdpowiedzUsuńświetny efekt jak na warkocze :) bosko ♥
OdpowiedzUsuńświetny efekt ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie podobaja fale po warkoczach;)
OdpowiedzUsuńŚlicznie wyglądasz-piękne włoski-urocze loczki!!!!
OdpowiedzUsuńMuszę kiedyś spróbować, tym bardziej, że moje włosy lubią się falować a jeszcze bardziej puszyć. Ale nie potrafiłabym ich potem nie czesać. Z puchem radzę sobie tak, że rozczesane włosy związuje w ogon i za ostatnim razem nie przeciągam ich do końca przez gumkę. Po godzinie ściągam gumkę i już nie ma śladu po puchu. Potem czeszę je dopiero po kilku godzinach, gdy już nie mogę wytrzymać.
OdpowiedzUsuńCiekawy sposób, muszę kiedyś wypróbować :)
UsuńMam swoje kręcone loczki i nie muszę nic zaplatać :) A z puszeniem nie mam problemu - dobra maseczka i po kłopocie...
OdpowiedzUsuńjakie piękne fale!
OdpowiedzUsuńmuszę kiedyś wypróbować Twój sposób z warkoczykami ;)
Mam nadzieję, że komentarze docierają, bo ich nie widzimy, ani żadnego komunikatu:(
OdpowiedzUsuńAle masz piękne, zdrowe, lśniące włosy, a ta fryzurka- doskonała, oby tak dalej!!
OdpowiedzUsuńMam tak samo jak Ty z włosami, kiedy schną samoistnie- pusza się i códa nie wiadomo jakie wyprawiają. I warkocze sa najlepsze. A raczej, w moim przypadku, warkocz :) Więc podpisuję się pod tym sposobem jak najbardziej!
OdpowiedzUsuńU mnie po jednym warkoczy szybko się prostują, więc stawiam zazwyczaj na dwa :)
Usuńjeszcze zanim zaczęłam moją przygodę z włosomaniactwem, warkocze dawały tyle, że włosy były piękne tylko przez pierwsze 10 minut, potem robiła się szopa. Teraz widzę, ile dało mi świadome dbanie o włosy: po warkoczu/warkoczach mam śliczne loczki które duuużo mniej się puszą niż kiedyś i bardzo długo się trzymają :)
OdpowiedzUsuńJakie śliczne loczki :) U mnie niestety się to nie sprawdza...zawsze po rozpleceniu warkoczy coś mi się dzieje z końcówkami, strasznie się puszą i nie wyglądają dobrze..jedynym sprawdzonym sposobem jest ślimaczek :)
OdpowiedzUsuńRadi
U mnie właśnie na odwrót. Po ślimaczku kompletnie nie mogę ich okiełznać przez dobrą godzinę.
UsuńAle ładnie :) I jak błyszczą :)
OdpowiedzUsuńAle ślicznie u Ciebie się to prezentuje !
OdpowiedzUsuńU mnie jakieś nie wiadomo co wychodzi :/
Czy to po jednym, czy po dwóch, czy trzech, czy zwiniętych, czy prostych itp.
U ciebie wygląda to pięknie. Na moich włosach takie ładne fale nie wychodzą.
OdpowiedzUsuńAle piękne fale! Ja kiedyś zrobiłam warkocze na noc, ale za bardzo mi się włosy skręciły i nie podobał mi się ten efekt. U Ciebie jakoś tak ładnie to wygląda :))
OdpowiedzUsuńFaktycznie wyglądają pięknie :) Moje włosy są tak proste, że ciężko mi uzyskać fale przy pomocy warkocza :(
OdpowiedzUsuńWyglądają ślicznie ;p
OdpowiedzUsuńJa robie sobie trzy warkocze zeby nie miec dziwnego przedzialku z tylu glowy :p Marze o takiej dlugosci wlosow jaka masz:)
OdpowiedzUsuńAle Ty masz dłuuuuugie a na dodatek piękne włosy!:)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę:*
o, też tak kiedyś robiłam ;) a teraz plotę na noc zwykłego warkocza.
OdpowiedzUsuńŻe też wcześniej na to nie wpadłam ;D przecież to jeden z prostszych i praktyczniejszych sposobów na uzyskanie fajnego skrętu! Po ślimaczku moje końcówki robią się dziiwne, takie podkręcone i nieestetyczne ;D
OdpowiedzUsuńWyglądają cudownie!
OdpowiedzUsuńAle piękne! Zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńcudowny efekt ;)
OdpowiedzUsuńna moich włosach by taki nie wyszedł gdyż mam krótsze i sporo mniej od Ciebie ;)
Pozwolę sobie odświeżyć temat :) A masz może jakiś analogiczny pomysł na stylizowanie fal (tzn chodzi mi o to, żeby przetrwały jak najlepiej noc) dla włosów krótszych i wycieniowanych, z których nie da się niestety zrobić warkocza?
OdpowiedzUsuń