Regularnie przez miesiąc wcierałam w skalp wcierkę, którą stworzyłam sama. Liczyłam, że ograniczy moje wypadanie włosów oraz lekko przyspieszy przyrost, z którym miesiąc temu było na prawdę kiepsko.
O tym jak ją stworzyłam pisałam w TYM poście.
Codziennie rano spryskiwałam nią skalp i masowałam przez ok. 2 minuty. Nie zauważyłam nadmiernego przetłuszczania, więc to był już jej plus.
Obawiałam się zapachu cebuli, którą dodałam. Na początku praktycznie w ogóle jej nie było czuć, zaś z upływem czasu ,,nabrała mocy'' i zaczęła lekko przebijać, ale całe szczęście nie był to nachalny zapach.
Wystarczyło spryskać głowę mgiełką z olejkiem eterycznym i mogliśmy zapomnieć o cebulowych aromatach.
Zużywanie wcierek idzie u mnie na prawdę opornie, chociaż ich nie żałuję przy nakładaniu. W butelce ubyło jej równo połowę.
A co z działaniem?
Byłam bardzo zdziwiona, kiedy po 3-cim dniu widocznie ograniczyło się wypadanie włosów. Podczas czesania i mycia wypadało ich znacznie mniej, a w połowie miesiąca ich ilość była na prawdę znikoma. Takie efekty były u mnie na prawdę pożądane i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że to ona pomogła mi w walce o każdy włos na głowie.
A co z przyrostem? Tutaj nie doczekałam się spektakularnych efektów. Stosowałam jeszcze wraz z nią olejek musztardowy i wydaje mi się, że to podniósł przyrost do 1 cm.
Czy włosy się wzmocniły... Ciężko powiedzieć. Moje u nasady i tak wyglądają na o wiele zdrowsze, więc ciężko mi się wypowiedzieć co do ich stanu. Są grubsze i bardziej błyszczące niż długość.
Nie pojawiły się nowe baby hairs tak jak po Jantarze. Stare rosną i mają się dobrze, ale niestety nie doczekałam się kolejnego ich wysypu.
Jestem jednak zadowolona ze swojej wcierki. Dzięki niej włosy przestały mi lecieć z głowy, a tym najbardziej się przejmowałam.
Mogę ją więc polecić dla osób walczących z migrowaniem włosów, ponieważ powinna pomóc uporać się z tym problemem.
Robiłyście sobie kiedyś jakieś domowe wcierki? Próbowałyście mojego przepisu?
Nigdy nie próbowałam, ale będę musiała zrobić ;)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś też spróbuję tego przepisu, póki co mam jeszcze 3 wcierki do zużycia :)
OdpowiedzUsuńzawsze brakuje mi czasu, ale zachęcasz więc może nadejdzie ten dzień
OdpowiedzUsuńCiekawe :D
OdpowiedzUsuńPrzepis mnie na tyle zainteresował, że pobiegłam kupić spirytus :) Tyle że jakoś nie mogę zebrać się, żeby zrobić. Mam uraz do zapachu cebuli od kiedy za jej pomocą usiłowałam przegonić mączlika z balkonu. Owady została, smrodek też... No i moje eksperymenty z maceratami i np. octem ziołowym zawsze kończyły się tym, że efekt mojej działalności pachniał na tyle dziwnie, że nie odważyłam się używać.
OdpowiedzUsuńMam w kolejce seboradin niger, może skuszę się jak go wykończę :)
Nie musisz jej przecież dodawać :)
UsuńCebula miała stymulować porost włosów, ale niestety w tej kwestii się nie spisała...
Ja zawsze chciałam wypróbować czegoś z Seboradinowej serii!
Koniecznie muszę wypróbować, bo jak już wspomniałam mi też włosy lecą z głowy jak szalone. Oprócz tego mam Biovaxa i robię im kąpiele w olejach. Ale sząłu na razie nie ma. Myślę też właśnie o jantarze, bo o dziwo jeszcze nie spróbowałam :D
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie i na pewno wypróbuję wcierkę:)
OdpowiedzUsuńSwietny ten przepis! Nigdy nie probowalam tworzyc sama wcierek, jednak zapamietam ten post i jak przyjdzie odpowiedni moment na pewno pomysla wykorzystam :)Szkoda tylko, ze przyrost nie ruszyl, u mnie tez ciezko zeby cokolwiek w tej kwestii zadzialalo :/
OdpowiedzUsuńMuszę spróbować bo mam mały problem z wypadaniem. Mimo wszystko trochę się obawiam zapachu cebuli...
OdpowiedzUsuńTak jak pisałam powyżej- nie trzeba jej dodawać. U mnie nie ruszyła przyrostu, a tego właśnie od niej oczekiwałam.
UsuńW sumie ja też byłam bardzo wrażliwa na jej zapach, ale w takiej ilości na prawdę nie jest intensywny nawet dla mojego nosa :)
Mi włosy nie lecą nadmiernie na szczęście i trochę się boję eksperymentować ze skórą głowy, ale chciałam Ci powiedzieć, że podoba mi się nowy wygląd bloga. (Jak zwykle z lekkim opóźnieniem ;) )
OdpowiedzUsuńzachęciłaś mnie,na pewno spróbuję :)
OdpowiedzUsuńjak będą mi wypadać to wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńDomowe wcierki... gdyby mi się chciało! :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie robiłam swojej wcierki, raczej bazuję na gotowych ;)
OdpowiedzUsuńByłam bardzo ciekawa tego, czy się sprawdzi to Twoje cudo :) Od razu bardzo mnie zainteresowała, gdy tylko o niej wspomniałaś pierwszy raz. Ja próbuję zmęczyć nielubiany przeze mnie Radical i na razie nie jest tak źle jak pierwszym razem gdy go użyłam :) Kiedy skończę już Radical'a, a także moją ulubioną wcierkę Kulpol L102, to na pewno poeksperymentuję sama, bo mnie zainspirowałaś, już myślę co by tam wsadzić :D
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować tego Twoje Kulpol'a :)
UsuńMieszaj i opowiadaj jak efekty!
Ja na razie używam Jantaru. Niestety z systematycznością u mnie kiepsko...
OdpowiedzUsuńnie próbowałam ale teraz chyba spróbuję :D)
OdpowiedzUsuńJa parę dni po Twoim poprzednim poście kupiłam wszystko w zielarni, ale dopiero teraz będę robić, bo w sumie jeszcze testowałam serum rosyjskie ;)) Tylko użyję ciut innych ziół ;)
OdpowiedzUsuńPo testach opowiedz c zmieszałaś i jakie efekty uzyskałaś! :)
Usuńnigdy nie robiłam domowej wcierki,ale czytając o efektach, muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńZaraz zerknę do Twojego przepisu :) mojemu chłopakowi przydałaby się taka wcierka, ale facet jak to facet... nie będzie chciał ani tego zrobić, ani używać ;p
OdpowiedzUsuńMnie teraz też wypadają włosy, ale chyba skuszę się na coś już zrobionego.
OdpowiedzUsuńJa mam taki problem, ale gdy z zimy przechodzi na wiosnę, co w sumie praktycznie każda osoba odczuwa :) boję się używam takich specyfików, bo włos żyje średnio 8 lat, a jakbym przyśpieszała ich wzrost, to będę później łysa :/
OdpowiedzUsuńW razie zwiększonego wypadania chętnie wypróbuję Twój przepis :D
OdpowiedzUsuńPodziwiam, mi by się nie chciało robić samemu wcierki. Jakoś leniwa jestem w tym temacie.
OdpowiedzUsuńAle dobrze że ty jesteś z niej zadowolona.
Jeszcze nie próbowałam tego przepisu, ale juz mnie do niego przekonałaś:)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze swojej wcierki nie kręciłam :P ale wszystko przede mną :D
OdpowiedzUsuńKurde fajna ta wcierka, muszę chyba sobie zrobić, bo ostatnio znów włosy lecą mi jak szalone :(
OdpowiedzUsuńNie stosowałam nigdy domowej roboty wcierek :)
OdpowiedzUsuńZaczyna sie jesień i stres w pracy i moje włosy mówią 'zegnam'. Nowy miesiąc to dobry czas na wcierkę :) Zastanaiwam się właśnie nad domową wcierką, ale boję się, że dodam za dużo składników stymulujących 'bo jak dodam więcej to zadziała bardziej'
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy layout:) Też myśle dan zmaną swojego, bo ten co mam miał byćtaki 'na początek' ale zupełnie nie wiem jak to zrobić, żeby mi sie spodobało
UsuńNie robiłam, ale może kiedyś:)
OdpowiedzUsuńpewnie, na prawdę warto :) potem to tak wchodzi w nawyk,że nawet nie pamięta się,ze stosuje się te ruchy :)
OdpowiedzUsuńNIGDY NIE ROBIŁAM. OBSERWUJE I ZAPRASZAM DO MNIE http://dorotadrygalska.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJedyną wcierką, którą zrobiłam sama była ta z kozieradki, ale zapach mnie odstraszył. Wcierki dla mnie są problematyczne. Po pierwsze: ile i jak ją nakładać, a po drugie: systematyczność (zawsze jestem zniechęcona przez powód 1). Jednak muszę się do nich przekoanać, może szybciej moje włosy będą rosły.
OdpowiedzUsuńjak znajdziemy czas to wypróbujemy Twoje przepisy:)
OdpowiedzUsuńdobrze, że pomogła na wypadanie chociaż :) to w sumie najważniejsze :)
OdpowiedzUsuńNoooo to jest dziwne, ale spoko, w końcu dziwny jest ten świat :D
OdpowiedzUsuńWalczę z wypadaniem, ale ta cebula ciągle mnie odrzuca... Choć co i rusz słyszę, że działa...
OdpowiedzUsuńSuper, że działa :D Ja na razie nie mogę uwierzyć w działanie Love2Mix :))
OdpowiedzUsuńTak teraz sobie zaczynam gdybać, że skoro chciałabym u siebie ew. z Twojego przepisu wyrzucić szałwię ,skrzyp, kawę potencjalnie mocno przyciemniające i zastąpić np. korzeniem rzewienia i odrobiną rumianku (nie za dużo żeby nie przesuszyć) , to może jednak jest szansa na to, że coś tam z moimi wypadającymi włosami się polepszy i nie stracę naturalnego koloru?
OdpowiedzUsuńW sumie olejek lawendowy i np kilka kropel miętowego załatwią sprawę zapachu cebuli i odświeżą skórę głowy...
Biorę się za robienie tej wcierki, wypadają mi cały czas, nie jakoś strasznie dużo ale i tak aż się płakać chce...
OdpowiedzUsuńCzemu ja jestem leniuszkiem i mimo, że Twoje efekty mnie zachęcają do zrobienia tej wcierki, to pewnie mi się nie będzie chciało...? :P
OdpowiedzUsuńDziekuje za przepis wcierki. Bardzo zachęcająca. Czytam i czytam i zdobywam wiedzę na temat pielegnacji włosów dzieki....
OdpowiedzUsuń